środa, 15 maja 2013

Rozdział 40`

Robert poszedł na parkiet a ja siedziałam sama. Chwilę później nie zobaczyłam nikogo przy stole oprócz mnie i Marco. W końcu on sam w pewnym momencie wstał i podszedł do mnie:
-Cześć, możemy porozmawiać ?
-Cześć, ale to może na zewnątrz.
Razem odeszliśmy od stołu i wyszliśmy przed budynek.:
-Paulina słuchaj.
-Tylko mnie nie uderz.
-Nie mam takiego zamiaru. a teraz daj mi coś powiedzieć.
-No słucham cię.
-Paulina bo ja nie chciałem wtedy cię uderzyć to były emocje. Przez to co mówiłaś było mi jakoś ciężko to przyjąć. Staram się zmienić na lepsze i powoli mi to wychodzi. Ta dziewczyna z którą tu dzisiaj przyszedłem to moja koleżanka ale naprawdę czuje do niej coś więcej, ja ją kocham. Może akurat tobie nie powinienem tego mówić ale wiem ,że tobie mogę ufać a ty raczej nic do mnie nie czujesz tylko do Roberta.
-Marco ja też nie powinnam się wtedy tak odnosić. Nie wiem czemu się tak uniosłam może to było nam potrzebne no nie wiem o tym się jeszcze przekonamy. Tak naprawdę mam nadzieję ,że ona też odwzajemnia twoje uczucia i będziecie razem szczęśliwi, tego ci właśnie życzę. faktycznie czuje coś do Roberta ale nie wiem czy będzie z tego coś więcej.
-Mam nadzieję ,że tak. to co przyjaciele ?
-Możliwe. Zgadam się .;)
Marco mnie przytulił a ja zobaczyła wychodzącego z budynku wkurzonego Lewandowskiego. Natychmiastowo odkleiłam się od Marco i biegłam za nim. Na szczęście dogoniłam go w porę ale on i tak nie chciał ze mną rozmawiać. W końcu szarpnęłam go za rękę i odwróciłam w swoją stronę:
-Co się stało ?
-Jeszcze pytasz ?
-Nie wiem o co ci chodzi. Robert powiedz.!
Lewy uronił łzę i wydusił:
-Hmm może mi powiesz co u Marco ? Jesteście już razem czy może nie ? Znowu coś do niego czujesz ?
Spojrzałam na niego lekko zdziwiona i wytłumaczyłam mu całe zajście:
-Ja z nim tylko rozmawiałam. Zrozum ,że mi zależy tylko na jednej osobie ale nią nie jest Marco. A to co zobaczyłeś czyli to jak się przytuliliśmy oznaczało przyjaźń.
Z tego co widziałam po tych słowach Robertowi chociaż trochę poprawił się humor ale jednak ciągle coś go gryzło. Nie wiedziałam o co może chodzić więc pociągnęłam go za sobą i wróciliśmy salę. Resztę wieczoru przetańczyłam właśnie z nim. Robert świetnie tańczył ale w końcu wesele dobiegło końca. Wróciłam z Robertem nad ranem do domu ale nawet nie byliśmy zmęczeni. On był lekko podpity a ja troszkę bardziej. Jednak ciągle wszystko pamiętałam. Gdy weszliśmy wspólnie do domu oby dwoje rzuciliśmy się na kanapę. Moja głowa przypadkowo zsunęła się na klatkę piersiową Roberta, wtedy poczułam ,że dłużej tak nie wytrzymam ,że nie mogę trzymać go w niepewności muszę powiedzieć mu całą prawdę. Wyszłam na balkon i zawołałam Roberta, on po chwili przyszedł:
-Słucham cię ?
Ja wskazałam mu ławeczkę a on na niej usiadł. Byłam pewna ,że chce z nim porozmawiać teraz póki jeszcze jest w Dortmundzie wiec podeszłam i usiadłam mu na kolanach. Z jego twarzy wyczytałam zaskoczenie ale zarazem radość w końcu powiedziałam:
-Robert ten chłopak o którym ci wczoraj mówiłam ,że mi się podoba to ty .!
-Ja ? Paulina nie wiesz jak się cieszę.
Przybliżyłam swoją twarz do niego i się pocałowaliśmy.
-Robert tylko mamy problem ?
-Jaki ?
-Ty mieszkasz w Monachium a ja tu.
Robert zanim coś powiedział zastanowił się.
-Zróbmy tak. Będę przyjeżdżał do ciebie zawsze jak będę miał wolny czas.
-W sumie to nie jest zły pomysł. Ale boję się ,ze to będzie za rzadko.
-Jakoś damy radę Paulinka.
-Obiecujesz ?
-Obiecuję.
Robert wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni ja się rozebrałam i wskoczyłam do łóżka a Robert poszedł do kuchni po picie. Gdy przyszedł ja leżałam i na niego czekałam. W końcu położył się obok mnie a ja się w niego wtuliłam i tak zasnęłam.

________________________________________________________________________________
Ten rozdział to jakaś wielka porażka. Nie miałam weny nawet na napisanie go myślałam ,że będzie to lepiej wyglądało. ;(

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 39`

*Dzień ślubu Matsa i Cathy*
Wczoraj rozmawiałam z Robertem o sobocie kiedy to Mats weźmie sobie za żonę Cathy. Doszliśmy do wniosku ,że zrobię mu niespodziankę i zobaczy mnie chwilę przed ślubem toteż dlatego spałam u Łukasza.
Obudziłam się o 8, pierwsze co zrobiłam to poszłam wziąć długo kąpiel po której założyłam to. Fryzjera miałam na 10 więc musiałam już wychodzić z domu ponieważ było wpół do. Doszłam do salonu na czas. Akurat od razu na wejściu zostałam poproszona o podejście do umywalki. Fryzjerka umyła mi włosy a następnie kazała się przesiąść. W czasie kiedy mnie czesano była przy mnie kosmetyczka i robiła mi paznokcie żelowe a po uczesaniu malowała moją twarz.

Tak wyglądałam po uczesaniu się
Do fryzjera wzięłam ze sobą zaplanowane na dzisiejszy wieczór ubranie. Przebrałam się w łazience i czekałam na Roberta. Nie opłacało mi się wracać do domu gdyż było już po 13 a na 14 mieliśmy być w kościele. Dogadałam się z nim ,że przyjedzie po mnie właśnie pod salon fryzjerski. W końcu zobaczyłam go wysiadającego z samochodu w garniturze wyglądał tak słodko ,że nie mogłam się na niego napatrzeć. Gdy wszedł do środka rozglądnął się ale chyba mnie nie poznał bo sama do niego podeszłam:
-Jedziemy ?
Robert patrzył tylko od góry do dołu i zaczął się zachwycać:
-Wow, jejku ale ty piękna.
Trochę się zawstydziłam ale doceniałam to ,że właśnie on mnie komplementuję. Po wyjściu z salonu pojechaliśmy pod kościół. Stało już wiele samochodów ale nie zabrakło również paparazzi. W końcu rozpoczął się ślub. Rozmawiałam z Lewym na temat gdzie stanie ponieważ ja nie chciałam być z przodu a on był o to poproszony. Razem ustaliliśmy ,że ja stanę z tyłu. W końcu para młoda opuściła kościół a my za nimi. Wsiadłam wraz z Robertem do auta i odjechaliśmy. Zanim dojechaliśmy do sali weselnej minęło kilka minut. Ale przez ten czas zdążyłam jeszcze wyobrazić sobie jak będzie wyglądało moje przywitanie ze wszystkimi. W końcu przejażdżka dobiegła końca. Zaparkowaliśmy pod salą balową a Robert zachował się jak gentlemen i otworzył mi drzwi zarówno od samochodu jak i do wejścia na salę. Pierwsze co zrobiliśmy do podeszliśmy wspólnie do młodej pary i złożyliśmy im najszczersze życzenia, przy tym odbiegając trochę od tematu. Rozmawialiśmy o mnie i o tym kiedy przyjechałam. Gdy patrzyłam na Cathy i Matsa pojawiał mi się uśmiech na twarzy wyglądali na szczęśliwą parę a tym bardziej na dwojga kochających się ludzi którzy nie potrafili by przeżyć bez siebie ani jednego dnia. W końcu musieliśmy wejść na salę. Robert wszedł pierwszy a ja za nim. Wszyscy spojrzeli się w moją stronę a ja nie wiedziałam z jakiej to okazji dopiero chwilkę później gdy doszłam do miejsca które zajął mi Robert zrozumiałam dlaczego ich oczy skierowane były na mnie, przecież nikt nie wiedział ,że wróciłam do Niemczech właśnie tutaj mieli się tego dowiedzieć.
Lekko zawstydzona usiadłam przy stole i wtedy zauważyłam Marco wchodzącego na salę z jakąś panienką. Nawet nie poczułam się zazdrosna nawet uśmiech nie zniknął mi z twarzy. Tym tylko upewniłam się ,że Marco już dla mnie nic nie znaczy. Z moich obserwacji wywnioskowałam ,że Marco mnie nie poznał dopiero gdy usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść obiad ocknął się, ponieważ widziałam jak jego oczy skierowane były w moją stronę. Po obiedzie gdy jeszcze siedziałam spojrzałam na Marco jego twarz była  schowana w dłoniach a jego koleżanka czy dziewczyna próbowała go przytulić jednak on odpychał ją. W końcu młoda para zatańczyła swój pierwszy taniec a wszyscy wstali i zaczęli się bawić. W pewnym momencie zauważyłam ,że na zewnątrz stoi sama Monika. Wyszłam za nią i chwilę z nią porozmawiałam. Wspólnie wróciłyśmy na salę i dołączyłyśmy do reszty tańczących. W pewnym momencie do tańca porwał mnie Łukasz ale gdy puścili wolną piosenkę Robert mnie odbił. Zatańczyłam z nim przytulańca a później podreptaliśmy do stołu. Robert wypił z chłopakami po kieliszku a ja napisałam się sprite`a. Nie miałam już sił więc usiadłam przy stole...

________________________________________________________________________________
Przepraszam was ,że ucięłam w trakcie wesela ale chciałam podzielić to na dwie części. ;p Przepraszam jeżeli się to komuś nie spodoba.
7 kom= --> rozdział

http://maszswojemarzenia.blogspot.com/ Jest już pierwszy rozdział .:)

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 38`

Obudziłam się rano a obok mnie nie było już Roberta. Szybko wstałam i założyłam to. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Na stole zobaczyłam karteczkę, podeszłam wzięłam ją w ręce i przeczytałam:
"Jeśli to czytasz to znaczy ,że już wstałaś. Ja wyszedłem na zakupy. Proszę cię poczekaj na mnie zaraz będę."
Jak prosił Robert, postanowiłam że na niego poczekam. Włączyłam vivę i poszłam do łazienki. Po wejściu podeszłam do umywalki i umyłam zęby, następnie przeczesałam włosy i związałam je w kucyk. Akurat gdy wychodziłam z łazienki zobaczyłam Robert w drzwiach z torbami. Wzięłam pełne torby z jego rąk i zaniosłam do kuchni. Postawiłam na blacie i zaczęłam je rozpakowywać. Robert przygotował na śniadanie kanapki z nutellą i zrobił kakao. Trochę mi było głupio ponieważ nie dość ,że mieszkałam w jego domu, to jeszcze byłam na jego utrzymaniu. On robił zakupy a ja spałam. Nie no świetnie. Gdy usiedliśmy przy stole wydusiłam z siebie to co mnie nurtowało:
-Robert ja tu nie będę mieszkać. To mieszkanie jest ślicznie urządzone ale za twoje pieniądze, nie dość że tu mieszkam to ty mi chodzisz na zakupy a ja śpię. Jestem na twoim utrzymaniu a pomyśl też o sobie.
Robert spojrzał na mnie i tak jakby chciał powiedzieć coś co może zmienić całe życie jednak powstrzymał się i wydusił z siebie tylko:
-Proszę cię zostań.
Zrobił tak błagalne oczka ,że nie mogłam im się oprzeć więc odpowiedziałam:
-Zwrócę ci tyle ile będę w stanie przysięgam.
-Nie musisz. A i mam coś dla ciebie.
Robert wyjął portfel z kieszeni i podał mi kartę kredytową a do niej kod.:
-A po co mi to ?
-Po prostu weź to i idź do galerii na zakupy.
-Ja ? Przepraszam sugerujesz coś ?
-Nie ja nic nie sugeruję. Tylko chcę żebyś kupiła sukienkę na ślub Matsa.
-Dobra nie będę się kłóciła, pójdę i kupię jeśli ty pójdziesz ze mną ,okej ?
-Dobra.
Dalej w spokoju jedliśmy śniadanie. Ja posprzątałam po naszej dójce a Robert poszedł się przebrać. Spojrzałam na zegarek wskazywał on 12 pomyślałam sobie ,że w sumie moglibyśmy już wychodzić, więc zawołałam Roberta i powoli zakładałam buty. Robert natychmiastowo zbiegł z góry i zrobił to co ja- założył buty. Zeszliśmy do garażu i wyjechaliśmy. Nie jechaliśmy długo ponieważ nie było korków. Gdy weszliśmy do galerii w jednym sklepie rzuciła mi się sukienka. Kupiłam do niej marynarkę i buty a także naszyjnik i kolczyki. Robertowi bardzo spodobała się moja sukienka więc on kupił sobie garnitur:
Po udanych zakupach wróciliśmy do domu. Gdy weszłam do mieszkania pierwsze co zrobiłam to wyszłam na taras. Myślałam o Robercie a także o Marco którego spotkam już za niecałe dwa dni. Sama sobie nie mogłam uwierzyć ,że już za te dwa dni stanę z nim oko w oko., przecież jeszcze niedawno go kochałam no ale teraz kocham Roberta. Tylko co z tego ,że kocham właśnie Roberta jak nie będziemy razem. Stałam tak zamyślona aż podszedł do mnie Robert objął mnie od tyłu a ja lekko zawstydziłam się. Robert chyba też poczuł się speszony ponieważ odszedł ode mnie i stanął kawałek dalej. Co chwila na niego spoglądałam nie mogłam oprzeć się tym oczom. Według mnie on był ideałem no ale co on o mnie myśli to już inna sprawa. Po pewnym czasie weszliśmy do środka. Ja poszłam do kuchni przyrządzić obiad a Robert zniknął. Zrobiłam polski obiad czyli schab, ziemniaki i kapusta. Gdy robiłam obiad zastanawiałam się gdzie mógł pójść Robert. Trochę czasu minęło bo zdążyłam nakryć do stołu i przyrządzić obiad. nie chciałam ,żeby jedzenie  stygło więc wzięłam telefon do ręki i już miałam wykręcać jego numer kiedy nagle ujrzałam go w drzwiach. Wszedł po cichu i usiadł do stołu. Zrobiłam to samo i powiedziałam:
-Smacznego.
-Dzięki, nawzajem.
Jadłam ze smakiem. Bardzo lubiłam kapustę a najbardziej cieszył mnie fakt ,że spędzam czas z Robertem. Po obiedzie Robert zabrał się za sprzątanie a ja poszłam do toalety. Załatwiłam się i umyłam ręce gdy wyszłam zobaczyłam ,że Robert na ścianie zawiesza nasze wspólne zdjęcie. Pamiętałam jak je robiliśmy to było kilka miesięcy temu kiedy bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Miło wspominałam tam ten czas, przecież ciągle coś czuję do Lewego. Robert zszedł z krzesła na którym stał żeby powiesić obrazek a ja się uśmiechnęłam. Podeszłam do niego i się wtuliłam. Chciałabym robić to codziennie ale wiem ,że Robert ma swój klub w którym gra i tam nikogo nie zawodzi. Przecież ciągle byłam z nim myślami miałam kilka wspólnych zdjęć na które mogłam co chwila spoglądać, no cóż ale miłość jest ciężka. Gdy spojrzałam na zegarek wskazywał on 17.34, spojrzałam na Roberta o on zaproponował:
-Może zagramy w fifę.
-Okej ale mogę być Borussią ?
-Jasne. 
-Dziękuję miśku. 
Chciałam zobaczyć reakcje Roberta gdy powiedziałam miśku, z jego twarzy wyczytałam lekkie zakłopotanie ale też radość. Przecież wiedziałam ,że ja mu się podobam. Miło spędziliśmy czas grając w fifę. Wieczorem włączyliśmy film na którym oczywiście zasnęłam w ramionach Roberta. 
__________________________________________________________________________
No to mamy kolejny rozdział dzięki wszystkim którzy czytają i komentują to naprawdę pomaga.
4 kom= następny rozdział-

http://maszswojemarzenia.blogspot.com/ Mój kolejny blog jeśli chcecie zaglądajcie .;P

Rozdział 37`

*Kilkanaście dni później*
Za trzy dni wybieram się z Robertem na wesele. Przez te ostatnie dni w ogóle go nie widziałam tylko dwa razy rozmawiałam z nim przez telefon. Przypadkowo dowiedziałam się od Piszczka ,że Robert ma dla mnie niespodziankę lecz niestety nie powie mi jaką. Od dwóch dni nie chodziłam do pracy z powodu remontu, miało to trwać jeszcze około 2 tygodni, a mi po tych dwóch dniach już się nudziło. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić więc wysprzątałam cały dom w jeden dzień a w drugi już się nudziłam[...].
Dzisiaj Robert miał przyjechać z Monachium, nie było mi wiadome gdzie będzie spał, lecz wiedziałam ,że dzisiaj będzie u Łukasza. Mój dzień rozpoczął się tak jak dwa ostatnie, wstałam o 8 i założyłam to. Poszłam do łazienki przemyłam twarz, przeczesałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Na stole zobaczyłam karteczkę więc od razu podeszłam i wzięłam ją w ręce:
"Muszę załatwić pewną sprawę, nie szykuj dla mnie śniadania. Robert przyjedzie około 13  jeśli mnie nie będzie mam nadzieje ,że go ugościsz. ;) Twój Łukaszek.
Sama do siebie się uśmiechnęłam i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Karteczkę podarłam i wyrzuciłam do kosza,a na śniadanie przygotowałam sobie jajecznice z chlebem. Ze smakiem szybko zjadłam ją i poszłam do salonu. Pierwsze co zrobiło to włączyłam telewizor i przełączyłam na Vivę a drugie to wzięłam laptopa i zalogowałam się na facebook`a. Wtedy z głośników telewizora usłyszałam moją ulubioną piosenkę. Zaczęłam ją sobie nucić i przeglądałam tablicę główną w pewnym momencie zobaczyłam zdjęcie Moniki z Mortizem. Wyglądali na kochającą się parę, nie mogłam się na nich napatrzeć więc ciągle wpatrywałam się w ich wspólne zdjęcie. W pewnym momencie usłyszałam bicie zegara. Wskazywał on godzinę 12, od razu wstałam i wzięłam się za robienie obiadu. Przygotowałam ryż z pieczoną nogą z kurczaka. Surówkę zrobiłam z kiszonych ogórków i nakryłam do stołu. Właśnie szłam do łazienki kiedy po domu rozległ się dzwonek, myślałam ,że to Łukasz więc szybko pobiegłam do drzwi i je otworzyła. jednak moim oczom ukazał się inny widok, w drzwiach stał Robert. Spojrzałam na niego a on spytał.:
-Mogę wejść.
-Jasne.
Robert poszedł do salonu a ja poszłam do łazienki załatwić się i umyć ręce. Szybko wróciłam do Robert i spojrzałam na zegarek, było pięć po 13 więc zaprosiłam Roberta na obiad.:
-Zjesz ze mną obiad?
-Z tobą zawsze.
Poczułam jak się rumienie i czułam lekkie zawstydzenie. Pociągnęłam Roberta za rękę i zaprowadziłam do kuchni. Przy stole usiedliśmy na przeciwko siebie, ja usiadłam pierwsza a Robert chyba zrobił to specjalnie. Gdy sięgałam po nogę z kurczaka Lewy zrobił to samo i wbił widelec w tą samą nogę którą ja chciałam wziąć. Byłam lekko zła, ponieważ miał cały talerz nóg a on musiał wybrać właśnie tą. Postanowiłam ,że najpierw wezmę ziemniaki no ale jednak nie wyszło mi to ponieważ Robert złapał w tym samym momencie talerz z ziemniakami i nie chciał puścić. Zła spojrzałam na niego a on powiedział.:
-Zobacz jak my do siebie pasujemy.
Zrobił swój zadziorny uśmiech a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. W końcu Robert odpuścił mi i sami mi nałożył obiadu. Zjedliśmy szybko i ze smakiem. Po obiedzie Robert poszedł do salonu pograć w fifę a ja sprzątałam ze stołu. Po sprzątaniu dołączyłam się do Roberta i tak minęło mi pół dnia.
Gdy spojrzałam na zegarek mocno zdziwiłam się wskazywał on równo 18. Powiedziałam to Robertowi a on wyłączył grę i spojrzał na mnie.:
-Paula mam dla ciebie niespodziankę.
-Tak ? Jaką ?
-Chodź to ci pokaże. Tylko musimy tam pojechać.
-Okej. Jedziemy ?
-Pewnie.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta Roberta. Jechaliśmy około 10 minut aż zatrzymaliśmy się pod jednym z najnowocześniejszych bloków w Dortmundzie, z tego co wiedziałam to mieszkania są dwu piętrowe i mieszkańcy bloku dostają swój garaż. Nie wiedziałam czemu tu jesteśmy więc po wyjściu z auta spytałam:
-Co my tu robimy ?
-Chodź na górę.
Robert złapał rękę i pociągnął za sobą. razem weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do windy. Wjechaliśmy na 2 piętro i stanęliśmy przed drzwiami. Robert zasłonił mi oczy i otworzył mieszkanie. Myślałam ,że kupił sobie mieszkanie cieszyłam się ,że będzie blisko lecz później dowiedziałam się czegoś innego. Gdy weszliśmy Robert wziął swoje ręce a ja ujrzałam pięknie urządzone mieszkanie. Nie wiedziałam ,że Robert ma taki gust. Wszystko było dobrane kolorystycznie a sypialnia byłam w moim ulubionym kolorze- czerwonym. W pewnym momencie spytałam:
-Gdzie ta niespodzianka ?
Robert spojrzał na mnie i sięgnął po coś do kieszeni. Podszedł do mnie bliżej otworzył moją rękę i włożył mi klucze przy tym mówiąc:
-To twoje mieszkanie. Rachunki masz opłacone na najbliższy czas. Nie masz się czym martwić.
I wtedy z mojej twarzy zszedł uśmiech. Myślałam ,że Robert może wróci do Dortmundu jednak wszystko poukładało się inaczej. Nie chciałam mieszkać tam sama bardzo chciałabym z Robertem. No ale muszę wziąć pod uwagę jego marzenia i to do czego dąży. Z zamyśle wyrwał mnie Robert:
-Paulina bo ja mam taką prośbę. Możesz się tu dzisiaj wprowadzić.
-Jasne. Ale muszę jechać po rzeczy do Łukasza.
-Pojadę z tobą. Okej ?
-Okej.
-A i mam jeszcze jedno pytanie.
-Tak słucham ?
-Mógłbym u ciebie czyli tutaj przenocować do ślubu Matsa.
-Tak głupolu.
Zrobiłam szczery uśmiech i wyszliśmy z mieszkania. Wróciliśmy do Łukasza domu i zastaliśmy go. Robert poszedł z nim porozmawiać o mojej przeprowadzce  a ja poszłam na górę się pakować. Trochę mi to zajęło jednak jakoś udało mi się. Zeszłam na dół z walizkami a Łukasz uśmiechał się. Zanim wyszłam podeszłam do niego i się w niego wtuliłam.
-I tak będę tu często wpadać. Nie martw się.
-Jejku będzie mi cię brakować. kocham się siostra.
-Też cię kocham braciszku.
W końcu wyszłam z jego objęć i wyszliśmy z domu. Z powrotem pojechaliśmy do nowego mieszkania, ale tym razem Robert zaparkował w garażu. Wzięliśmy nasze walizki i poszliśmy górę. Otworzyłam mieszkanie i rozpoczęłam rozpakowywanie się. Robert gdy doszedł na górę pomógł mi. Po kilkugodzinnym rozpakowywaniu się czułam zmęczenie. Więc szybko poszłam umyć się i do łóżka na górę. Gdy leżałam już w łóżku usłyszałam pukanie do drzwi:
-Proszę.
Drzwi uchylił Robert i spytał.:
-Mogę dziś z tobą spać?
Nie miałam już siły dużo mówić więc zgodziłam się kiwając głową. Robert szybko położył się obok mnie a ja się w niego wtuliłam i tak zasnęłam
_______________________________________________________________________________
Przepraszam was ,że taki nudny .;P jakoś nie miałam weny .:P No to zaraz mecz. :P

sypialnia gościnna

łazienka na górze

sypialnia Pauliny



kuchnia

korytarz

salon

łazienka na dole

środa, 8 maja 2013

Rozdział 36`

Obudziłam się w ramionach Roberta. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 5.20. Szybko zeszłam na dół i przygotowałam śniadanie. Położyłam kanapki na tacy i zaniosłam do mojego pokoju. Drzwi otworzyłam jak najciszej ,żeby nie obudzić Roberta jednak nie wyszło mi to. Robert już nie spał tylko ubierał się. Gdy zobaczył mnie z tacą a na niej kanapkami uśmiechnął się i podziękował. Ja natomiast odłożyłam je na biurko i poszłam do łazienki. Włosy spięłam w kucyka a na siebie nałożyłam to. Wyszłam z łazienki za pięć szósta i zeszłam na dół. Zostawiłam Łukaszowi kartkę ,że Robert mnie zawozi i wyszłam. Robert siedział już w samochodzie, szybko wsiadłam i odjechaliśmy. Było trochę chłodno pomimo ,że miałam kurtkę i tak się trzęsłam. Robert zauważył to i dał mi swoją bluzę. Na początku jej nie przyjęłam i co chwile mu ją oddawałam, w końcu zdenerwował się i zatrzymał na poboczu. sam założył mi bluzę a ja już nie chciałam go wkurzać, więc nie ściągnęłam jej. Z powrotem wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Przez moment była cisza, ale w pewnym momencie Robert spytał:
-To co z tym ślubem Mats`a ? Pójdziesz ze mną ?
-Robert nie chcę ci robić kłopotu. Może lepiej jeśli zostanę w domu. Wiem ,że wczoraj się zgodziłam ale myślałam nad tym i doszłam do wniosku ,że będę tam wszystkim przeszkadzać.
Robert spojrzał na mnie ze zmarnowaną miną, a ja sama byłam smutna. Co chwilę spoglądałam w stronę Lewego i wpatrywałam się w jego oczy. Dla mnie były diamencikiem nawet jeżeli w nich zbierały się łzy ciągle miały swój urok. W pewnym momencie zauważyłam jak Robert uronił łzę.:
-Robert zatrzymaj się.
Zatrzymaliśmy się na przystanku a Robert nawet na mnie nie spojrzał. Jego głowa skierowana była w stronę okna w końcu wywołałam jego imię a on spojrzał na mnie z smutną mina i łzami.:
-Robert co jest ?
Nic mi nie odpowiadał więc i ja zaczęłam płakać czułam jak tracę bliską mi osobę w końcu Robert ocknął się objął mnie i spytał.:
-Co się stało ?
Spojrzałam na niego i wtedy uświadomiłam sobie ,że przez najbliższy czas nie zobaczę tych cudownych oczu, magicznego uśmiechu i nie spędzę czasu z moim wybrankiem. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć a nie chciałam go okłamywać wiec wtuliłam się w jego ramiona. Po kilku minutach ciszy w końcu ruszyliśmy ponieważ spóźniłabym się do pracy. Była już za 20 siódma a my byliśmy już pod sklepem. Jakoś ciężko mi było wyjść z tego samochodu więc jeszcze chwilę posiedziałam. Oddałam Robertowi bluzę i patrzyłam w jego oczy. W końcu przyszedł czas pożegnania się, zbliżyłam do niego moją twarz chcąc pocałować go w policzek a on przekręcił się i musnął moje usta. Nie reagując na to szybko wybiegłam z samochodu i otworzyłam sklep. Chwilę po mnie weszli moi współpracownicy i klienci.
*Godzina 15.00*
Skończyłam już pracę więc szybko wyszłam ,żeby nie spóźnić na autobus. Przeszłam przez pasy i gdy już wsiadałam usłyszałam dźwięk telefonu. Wyjęłam go a na wyświetlaczu pojawił się numer Roberta. Nie chciałam odbierać po tym co dzisiaj zaszło wiec wyciszyłam telefon i usiadłam na wolnym miejscu. Po godzinie byłam już w domu. Zrobiłam obiad i nakryłam do stołu. Sama przekąsiłam swoją porcje i poszłam do siebie na górę. Wyszłam na taras i położyłam się na leżaku. Ciągle rozmyślałam o Robercie, o tym czy mam sobie robić nadzieję, czy ten pocałunek coś znaczył. Siedziałam tam tak długo ,że nawet nie zauważyłam która godzina. Weszłam do środka, do łazienki i wzięłam szybki prysznic umyłam włosy i chwilę później leżałam w swoim łóżku. Nie mogłam zasnąć a na pościeli czułam perfumy Roberta. Gdy tak leżałam na ziemi dostrzegłam jakąś kartkę. Wstałam i podniosłam ją, zobaczyłam na tej kartce moje zdjęcie w sercu. Pomyślałam że to Roberta i zrobiło mi się cieplej na sercu. Ale w końcu mógł się rozmyślić po tym jak uciekłam. Równie dobrze to nie musiało być jego. Lecz ciągle miałam jakąś nadzieję. Z powrotem weszłam pod kołdrę i zasnęłam.


______________________________________________________________________________
Przepraszam ,że musieliście tyle czekać. I przepraszam ,że taki krótki. mam plany co do dalszych losów ale na razie rozdziały mi nie wychodzą . Bardzo, ale to bardzo was przepraszam ;)

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 35`

*Tydzień później*
Przez te ostatnie dni zapoznałam się z innymi pracownikami supermarketu. Zdobyłam zaufanie szefowej a co najważniejsze zaprzyjaźniłam się z Kingą, jedną z pracowników. Codziennie rano wstawałam o 5.30 aby o 6.10 być już na przystanku. Miałam tylko pół godzinny na uczesanie się, ubranie, umalowanie i przekąszenie czegoś.
Ten dzień rozpoczął się jak każdy inny. Wstałam o 5.30 i poszłam do łazienki. Dzisiaj postanowiłam nie wiązać włosów więc je przeczesałam i nałożyłam lekki makijaż. Od rana było trochę chłodniej więc założyłam to :
Była już 5.50 więc szybko zeszłam na dół i zrobiłam sobie kanapkę. W mgnieniu oka zjadłam ją i wybiegłam z domu. Na szczęście nie było aż tak daleko do przystanku ale mogło być tak ,że autobus przyjedzie wcześniej. Nie zdążyłam usiąść nawet na ławeczce a autobus już podjechał. Gdy wsiadałam spojrzałam na zegarek, wskazywał on pięć po 6. Nigdy nie mogłam się spóźnić do pracy ponieważ to ja miałam klucze i ja otwierałam zaplecze. Trochę czasu mijało póki przejechało się pół Dortmundu ale od rana nie było korków więc do pracy dojeżdżałam w 40 minut. Przystanek znajdował się na przeciwko supermarketu więc z dojściem w kilka minut nie miałam problemu. W końcu byłam na miejscu. Szybko przeszłam przez ulice i otworzyłam sklep. Gdy weszłam zobaczyłam brudną podłogę a z racji tego ,że miałam jeszcze 10 minut włączyłam maszynę i przemyłam podłogi. Gdy skończyłam spojrzałam na zegarek wskazywał o równo 7. Szybko poszłam otworzyć drzwi i usiadłam przy kasie. Przyszli pierwsi klienci a chwilkę po nich weszli moi współpracownicy. Przepraszająco się do mnie uśmiechnęli i szybko pobiegli na zaplecze. Chwilę później zobaczyłam ich już na swoich stanowiskach. Dzisiaj miałam w planach rozładowanie towaru więc zeszłam z kasy i zajęłam się tym co do mnie należało, nie chciałam zostawać po godzinach więc zrobiłam to od razu. Zajęło mi to kilka godzin, ale skończyłam na dzisiaj przydzielone mi specjalne zadanie. Nie chciałam siedzieć bezczynnie więc zasiadłam przy kasie. Spojrzałam na zegarek, była już 13.40. Ciągle byłam w ruchu, powoli już ręce zaczęły mi cierpnąć. Kinga z drugiego końca sklepu krzyknęła.:
-Jest 14.40 kończysz ?
Obróciłam się w jej stronę i kiwnęłam głową. Wskazałam na ostatniego klienta i wróciłam do swojej pracy. Gdy uniosłam głowę moim oczom ukazał się Robert Lewandowski. On od razu mnie poznał a ja poczułam motylki w brzuchu. Nie wiedziałam czy mam się odezwać więc wykonałam swoją pracę i poszłam na zaplecze. Przejrzałam się w lusterku i wyszłam głównym wejściem, ciągle myślałam o Robercie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie właśnie on łapiąc mnie za ramię i odwracając w swoją stronę. Przez chwilę była cisza którą przerwał Lewy zapraszając mnie do kawiarni. Zgodziłam się bez wahania, chciałam spędzić z nim trochę czasu dowiedzieć się czegoś nowego a  przy okazji napatrzeć się na jego śliczną buźkę. Robert wybrał najbliższą i znaną mu kawiarnie w której często bywał kiedy jechał do swoich kolegów. Podjechaliśmy tam autem ,ponieważ Robert zaparkował pod sklepem a nie chciał się później wracać. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca, nie musieliśmy długo czekać a podeszła do nas kelnerka. Zamówiłam sobie dwie rurki z bitą śmietana a do tego kakao. Robert poprosił o to samo a kelnerka szybciutko pobiegła do kuchni. Siedzieliśmy naprzeciwko i wpatrywaliśmy się w siebie, chciałam dowiedzieć się jak w gra się w Bayernie i w ogóle ale wstydziłam się zadać te wszystkie pytania. Jednak ciekawość nie dawała za wygraną i nie wytrzymałam, spytałam o to co chciałam wiedzieć.:
-Jak się gra w Bayernie ? Nie tęsknisz czasem za kolegami, za trenerem ?
-Gra tak jak się gra, wiadomo że na pewno lepiej było mi w Borussii teraz żałuję swojej decyzji ale z jednej strony chcę się rozwijać. Owszem tęsknie za Klopp`em za Łukaszem, Mario, Marco nawet pomimo tych wszystkich kłótni. Brakuje mi ich ale widujemy się dość często. Ostatnio Humi zaprosił mnie na swój ślub co prawda z osobą towarzyszącą ale i tak pójdę sam. Tak szczerze w Monachium nie ma ładnych dziewczyn. A jak są to tylko przez makijaż. Ja wolę takie naturalne, takie jak ty.
Czułam że na mojej twarzy pojawiają się rumieńce, marzyłam tylko o tym żeby iść na wesele Matsa z Robertem jednak mogłam sobie tylko pomarzyć. Robert widząc mnie zamyślona spytał.:
-A ty kiedy wróciłaś. ? Czemu nic o tym nie wiem ? gdzie mieszkasz ?
Zadawał setki pytań ale w pewnym momencie mu przerwałam.:
-Ja wróciła tydzień temu we wtorek. Nie wiesz nic o tym ponieważ wie tylko Łukasz i to u niego mieszkam.
Robert spojrzał na mnie i powiedział.:
-Aa i pewnie wszyscy się dowiedzą ,że przyjechałaś na weselu Matsa tak ? Bo idziesz z Łukaszem co nie ?
-No nie zupełnie, bo ja nie idę z Łukaszem bo on nie ma zaproszenia z osobą towarzyszącą, więc posiedzę sobie w domu, ale miałam takie plany.
-No to w takim razie wykonasz swój plan, mam pomysł.
-Hahah. Żartujesz ? Ty masz pomysł?!
-Nie żartuję tak sobie myślę ,że mogłabyś pójść ze mną o ile będziesz chciała. Bo trochę krzywdy ci wyrządziłem.
-Wiesz to był by całkiem niezły pomysł, ale nie mogę się zgodzić. Zapomnijmy o przeszłości. Liczy się teraźniejszość.
-Czemu nie możesz się zgodzić.?
Spojrzał na mnie ze swoim uśmieszkiem a ja ponownie się zarumieniłam:
-No wiesz, coś mi się wydaję ,że twoja dziewczyna nie byłaby zadowolona.
-Chyba mówiłem ,że tam nie ma ładnych i fajnych dziewczyn. Sorry ale ja nie chcę dziewczyny z tapetą na twarzy. O wiele bardziej wolałbym ciebie.
Poczułam taką jakby ulgę, Robert dał mi do zrozumienia ,że ja mu się podobam, ale chciałam to sprawdzić i udawać niedostępną tak żeby powalczył.
-Dobrze pójdę z tobą, ale pamiętaj ,że jako przyjaciółka.
Z twarzy Roberta zniknął uśmiecha w tym czasie kelnerka podała zamówione przez nas dania. Gdy chciałam ugryźć rurkę Robert nakarmił mnie swoją. Postanowiłam ,że nie pozostanę mu dłużna i zrobiłam to samo. On karmił mnie a jego. Do kakao na szczęście mieliśmy rurki więc piliśmy z jednego. Było przy tym trochę śmiechu ale opróżniliśmy dwa kubki i talerze. Gdy spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie była już 18. Zupełnie zapomniałam o tym jak wrócę do domu i ,że Łukasz może się martwić. Wyjęłam z kieszeni telefon i zobaczyłam 14 nieodebranych połączeń i kilka wiadomości. Natychmiastowy wykręciłam numer i po pierwszym sygnale usłyszałam zdenerwowanego Łukasza.:
-Gdzie ty jesteś ? Coś się stało ?
-Łukasz przepraszam cię ale jestem z kolegą w kawiarni. Zapomniałam zadzwonić nic się nie stało.
-A jak wrócisz.
-Jeszcze nie wiem. Autobus już odjechał a następny jest o 20.
Łukasz zaczął krzyczeć do słuchawki ,że nawet Robert usłyszał. Natychmiastowo wyrwał mi telefon z ręki i zaczął sobie pogaduszki. Rozmawiali około 5 minut i dopiero po ich wygłupach odzyskałam telefon. Gdy Robert mi go oddawał powiedział.:
-Zbieraj się, ja cię odwiozę księżniczko.
Wybuchłam śmiechem i sięgnęłam po pieniądze do kieszeni a przy okazji podeszła kelnerka. Już miałam podać jej pieniądze kiedy Robert zabrał moją rękę i zapłacił za naszą dwójkę. Byłam wściekła dopiero gdy wyszliśmy z kawiarni i wsiedliśmy do auta nawrzeszczałam na niego.:
-Robert ty kurde. Ja chciałam za siebie zapłacić. Nie jesteś moim ojcem, chłopakiem czy kimś tam .Tylko przyjacielem. jeszcze umiem sobie radzić.
Gdy to mówiłam próbowałam mu wepchnąć pieniądze do kieszeni jednak on zareagował.:
-Nie będziesz za siebie płaciła księżniczko od tego są faceci. Ojcem to nie jestem, chłopakiem niestety też, a przyjacielem tak więc chciałem zapłacić. Bierz te pieniądze księżniczko.
Czułam jak się rumienie już byłam pewna ,że go kocham tak miło mi się spędzało z nim czas, jednak chciałam jeszcze trochę poczekać. Nie odzywałam się nic postanowiłam ,że udam obrażoną by zobaczyć reakcje Roberta. Po kilkunastu minutach jazdy Robert położył rękę na moim udzie obrócił głowę w moją stronę i powiedział.:
-Przepraszam. Nie chciałem być nie miły, no nie obrażaj się przecież wiesz jak cię kocham.
Już nie mogłam wytrzymać uśmiechnęłam się do niego i odpowiedziałam.:
-Nie przepraszaj tylko więcej tak nie rób. Oj wiem, wiem ja ciebie też.
Po tym jak to powiedziałam dopiero nad tym pomyślałam. Ja właśnie powiedziałam prawdę oby on nie pomyślał ,że tak jest. Nastała cisza obawiałam się ,że Robert już wie co do niego czuję i pomyśli ,że jestem jakaś głupia bo on chce tylko przyjaźni, jednak ta cisza nie trwała aż tak długo bo Lewy puścił muzykę i zaczął śpiewać. Ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu więc to nagrałam. Dalsza droga zleciała nam bardzo miło, śmialiśmy się wygłupialiśmy i wspominaliśmy dawne czasy. Jednak po godzinnej jeździe staliśmy już pod domem Łukasza. Bałam się wejść sama więc poprosiłam Roberta żeby wszedł ze mną. On szedł pierwszy i jednak tak jak mi się wydawało Łukasz naskoczył na niego (ponieważ szedł pierwszy a on myślał ,że to ja.)
-Gdzie ty chodzisz ? Ja tam nie jestem twoim ojcem ale martwię się, pamiętaj ,że mieszkasz u mnie i czasem mogłabyś mi powiedzieć gdzie idziesz lub co robisz.
Mówił to wszystko na jednym wydechu dopiero gdy skończył skapnął się ,że mówił to do Roberta i wtedy wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. W ramach przeprosin podeszłam do niego i się przytuliłam mówiąc.:
-Przepraszam Łukaszku.
On mnie przytulił i nagle podszedł do nas Robert i nas objął:
-Jak wszyscy to wszyscy.
Znowu wszyscy zaczęli się śmiać a Łukasz spytał Roberta ?
-Nie zmęczony po jeździe z tą księżniczką. ?
Lewy spojrzał na mnie uśmiechnął się i powiedział:
-A wiesz trochę mnie wymęczyła.
Oby dwoje spojrzeli w moją stronę a ja udawałam obrażoną. Patrzyli tak na mnie póki z góry nie było słychać płaczu Sary, Łukasz pobiegł do niej a ja zostałam sama z Robertem. On już nie stał tylko szedł w moją stronę, przytulił mnie od tyły i szepnął:
-Dziękuję za ten dzień. Naprawdę był wspaniały. Szkoda tylko ,że nie będzie tak codziennie.
Od razu posmutniałam zrozumiałam ,że każdy kolejny dzień będzie wyglądał tak jak wczorajszy czyli praca, dom, obiad, czytanie książki, rozmyślanie, kąpiel i spanie. Nie chciałam tak kochałam Roberta i nie chciałam spędzać dni bez niego no ale cóż on mieszka  w Monachium. Chociaż mam jakieś pocieszenie idziemy razem do Matsa na wesele. Pomimo ,że ciągle miałam być obrażona nie chciałam tracić czasu na takie głupoty. Po kilku minutach z góry zszedł Łukasz. Zaprosił nas do salonu i zaproponował Robertowi nocleg. Lewy od razu się zgodził tylko miał jeden warunek spać ze mną. Łukasz zaśmiał się i powiedział.:
-Oj Robercik, nigdy ci nie przejdzie. Jak paulina się zgodzi to możesz.
Nie wiedziałam o co chodzi z tym pierwszym zdaniem ale kiwnęłam głową na tak ,że Robert może spać ze mną. Siedzieliśmy tak do 1 w nocy w końcu wszyscy poczuliśmy się senni więc poszliśmy do siebie. To znaczy ja z Robertem do mnie a Łukasz do swojej sypialni. Gdy weszliśmy do mojego pokoju od razu wzięłam pidżamę i poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam zobaczyłam Roberta w bokserkach stojącego przy oknie.
-Fajne masz widoki.
-Dzięki.
Robert usiadł na łóżku a ja obok niego, chciałam mu oznajmić ,że ja o 5.30 muszę wstać.
-Lewusku, musimy iść spać, ponieważ ja muszę wstać o 5.30.
Robert spojrzał na mnie z rozszerzonymi źrenicami.
-Po ch*j tak wcześnie ?
Zaśmiałam się i odpowiedziałam:
-No wiesz nie wszyscy mają tak fajnie i chodzą na 11 lub 13 na trening. Ja chodzę do pracy do supermarketu.
Robert spojrzał na mnie i objął mnie ramieniem miłym tonem powiedział.:
-Wiesz tylko ci fajni mają takie przywileje.
Zezłościłam się troszkę i delikatnie uderzyłam go piąstką. Niestety on udał ,że go to boli i w zamian za to musiałam go pocałować w policzek. Dla mnie to była przyjemność, nie chciałam aby ta noc się kończyła ale niestety kiedyś musiała. Po krótkiej rozmowie położyliśmy się do łóżka. Odwróciłam się w stronę Roberta i przytuliłam się do niego, raczej się mu to spodobało bo nawet mnie nie odepchnął. Przypadkowo moja ręka wylądowała na torsie Roberta. Gdy chciałam ją zabrać Robert szepnął:
-Nie przeszkadza mi słońce.
Od tamtego momentu czułam już tylko motylki w brzuch, z powrotem położyłam rękę na torsie i myślałam o tym co powiedział Robert, jednak znów wyrwał mnie z moich rozmyślań.:
-Śpisz ?
-Nie jeszcze.
-Obudź mnie rano pojadę z tobą, nie będziesz tłukła się autobusem.
-Dziękuję.
Pocałowałam go w policzek i oparłam głowę na jego ramieniu. Zanim zasnęłam analizowałam dzisiejszy dzień. Stwierdziłam ,że bez Roberta będzie nudno.


______________________________________________________________________
Przepraszam ,że dopiero teraz. ;( Wczoraj jakoś nie mogłam, nie miałam weny ale za to dzisiaj z chęcią to pisałam. Może nie wyszło świetnie ale mam nadzieję ,że się spodoba. :P

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 34`

Obudziłam się o 9 , od razu poczułam zapach naleśników. W pidżamie zbiegłam na dół i zobaczyłam Łukasza całego w mące i w fartuszku. Zaczęłam się śmiać a on wraz ze mną.:
-Daj to głupku, lepiej idź się umyj.
-No ej jestem głupkiem??
-Łukasz .!
-Dobra jestem.
Ja zabrałam się za smażenie naleśników a Łukasz w tym czasie poszedł wyprać ubrania. Gdy go zawołałam wszedł w samych bokserkach do kuchni.
-Wyprałeś ?
-Tak jest królowo. Jak sobie panienka życzy mogę iść przynieść, pokazać i powiesić jeszcze raz.
-Królowa. Haha, panienka też nie Głupolu.
Już nie chcieliśmy drążyć tematu więc w spokoju zjedliśmy śniadanie. Po posiłku ja posprzątałam ze stołu a Łukasz poszedł do salonu pograć w fifę. Gdy skończyłam sprzątanie poszłam na górę wzięłam prysznic i założyłam dresy a do nich luźną bluzkę. Uczesałam się i zeszłam do Łukasza a on spytał.:
-Zagramy ?
-Okej. Ale ja jestem Borussią.
-Ja.!
-Nie, ja jestem. !
-Dobra a se bądź. I tak wygrasz bo Borussia jest najlepsza.
Odpowiedziałam na to uśmiechem i rozpoczęliśmy mecz. Widziałam ,że Łukasz daje mi fory więc rozmawialiśmy w czasie gry:
-Łuki zrobimy tak ,bo wy wracacie za 3 tygodnie, tak ?
-Tak.
-No dobra, to ja wrócę później w najbliższym tygodniu po twoim powrocie. Dobrze.
-Dobra.
[...] Dzień zleciał nam miło, Łukasz był u mnie do 20. Gadaliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy . Teraz byłam pewna ,że chcę wrócić. W końcu Łukasz to mój przyjaciel.
*Trzy tygodnie i jeden dzień później*
Wstałam o 9. Walizki stały już spakowane chciałam zrobić Łukaszowi niespodziankę i wrócić dzisiaj. Poszłam do łazienki i ubrałam się
Umalowałam się i przeczesałam włosy. Lot miałam o 12 więc zdążyłam zjeść śniadanie. Gdy spojrzałam na zegarek wskazywał on 10.34. Postanowiłam już wyjechać na lotnisko. Nie jechaliśmy długo około 20 minut. W końcu poczułam się naprawdę szczęśliwa zrozumiałam ,że nie mogę uciekać od problemów tak jak to zrobiłam. Chciałam się wyciszyć ale dniami myślałam co Marco robi w Dortmundzie. No ale cóż teraz liczy się tylko Robert, to dla niego tam wracam.
 Odprawa minęła szybko, gdy siedziałam w samolocie wyobrażałam sobie nowe życie. W końcu lot dobiegł końca, stewardessa poprosiła wszystkich o opuszczenie samolotu. Wyszłam jako ostatnia i odebrałam swoje bagaże. Nie dzwoniłam do Łukasza ponieważ to miała być niespodzianka więc zamówiłam sobie taksówkę.
Po 20 minutach stałam pod drzwiami Łukasza miałam wahania czy zapukać jednak zebrałam się na odwagę i zrobiłam to. Po kilku sekundach drzwi otworzył mi Łukasz, był wniebowzięty kiedy mnie zobaczył ale ja na wejściu powiedziałam.:
-Nikomu nie mów o moim przyjeździe. Jak będę chciała to się dowiedzą.
-Dobrze. A teraz wchodź.
Weszłam do środka w drzwiach powitała mnie Sara krzycząc.:
-Psyjechała cocia Paulinka.
Ja od razu ją przytuliłam i powiedziałam.
-Ciocia Paulinka się stęskniła.
-Ja teś.
Wtedy poleciała mi łezka czułam się jak matka no ale cóż to nie moje dziecko, chociaż będę z nią spędzała dużo czasu. Łukasz pokazał mi mój pokój i pomógł wnieść walizki. Miałam ich całkiem sporo ale jakoś dawałam radę. Od razu rozpakowałam się a w tym czasie Łukasz usypiał Sarę. Gdy byłam już w zupełności rozpakowana Łukasz wszedł do mojego w pokoju.:
-Dobra Paulina musimy pogadać.
-Jasne, słucham ?
-Jak sobie wyobrażasz to dalej ?
-Jeśli chodzi ci o to ,że tu mieszkam, to znajdę pracę i wyprowadzę się jak najszybciej.
-Nie chodzi mi o to chociaż mam dla ciebie niespodziankę.
-A mogę wiedzieć jaką.
-W supermarkecie poszukują kasjerki.
-Byłabym chętna.
-Wiedziałem. Już jutro możesz tam iść. Sklep jest na wyjeździe z Dortmundu jak jedziesz do Monachium.
-Wiem który to. Robiłam tam kiedyś zakupy, nie pamiętam czemu tam no ale w każdym bądź razie wiem gdzie to jest.
-To wspaniale. Jutro o 7 bądź tam, dobrze ?
-Zrozumiałe braciszku.
Łukasz uśmiechnął się i wyszedł z pokoju a ja krzyknęłam:
-Jesteś kochany, dziękuję . !
Nie chciałam wychodzić z pokoju więc wyszłam na taras. Gdy wyjrzałam zobaczyłam Hummels`a i Cathy idących w stronę domu Łukasza od razu się schowałam i nie wychodziłam z pokoju. Otworzyłam książkę i zaczęłam ją czytać. Była ciekawa jednak w pewnym momencie odłożyłam ją żeby podsłuchać rozmowę.
"-Łukasz my chcieliśmy zaprosić cię na nasz ślub.
-Dzięki stary. Widzę ,że mamy tu nowożeńców.- Wtedy usłyszałam śmiech. Ale Mats szybko powiedział
-Przykro mi bo zaproszenie jest bez osoby towarzyszącej. Przepraszamy, no ale jakoś tak wyszło. A i Sara ma załatwioną opiekę.
-Dobra jakoś sobie poradzę. Dzięki w ogóle za zaproszenie.
-Nie ma za co Piszczu."
-E Humi a Lewego zapraszasz.
-No pewnie, Mario też. Co to za impreza bez nich.
-W sumie racja."
Dalszej rozmowy już nie słyszałam, bardzo chciałabym być tam razem z Robertem ale on pewnie ma już jakąś dziewczynę. No cóż nawet go nie zobaczę. Postanowiłam ,że wyjdę sobie na taras. Usiadłam sobie na leżaczku i myślałam o Robercie, tak bardzo chciałabym go zobaczyć. Nawet nie wiem kiedy ten czas tak zleciał gdy spojrzałam na zegarek wskazywał on 19.53. Postanowiłam wejść do środka ponieważ zrobiło się trochę chłodniej.Na moje szczęście wtedy kiedy weszłam do pokoju, Mats wraz z Cathy wychodzili. Siedziałam sobie na łóżku i wtedy do mojego pokoju wbiegła Sara a za nią Łuki.:
-Przepraszam za nią.
Nic nie odpowiedziałam, siedziałam zamyślona.:
-Chcesz iść na ten ślub.
-Nie, nie chcę. To twoje zaproszenie. Będziesz bawił się dobrze.
Przytuliłam się do niego a on odwzajemnił to. I wtedy podeszła do nas Sara i zawinęła się wokół naszych nóg. Łukasz wziął Sarę i odsunęliśmy się od siebie. Oni wyszli a ja wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki. Wzięłam gorącą kąpiel i umyłam włosy. Po pół godzinnej kąpieli wyszłam z wanny trochę śpiąca. Szybko wysuszyłam włosy, założyłam pidżamę i wskoczyłam do łóżka. Zasnęłam natychmiastowo a łóżko było mega wygodne. A najlepsze było to ,że pościel była z BvB i byli na niej wszyscy zawodnicy.


________________________________________________________________________________
Dzięki za te komentarze może nie ma ich zbyt wiele ale przynajmniej wiem ,że ktoś to czyta. :)
Jeśli możecie skomentujcie, dla was to chwilka a dla mnie naprawdę to wiele znaczy ;)
Bardzo chcę podziękować stałym czytelniczką, jesteście świetne .;)

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 33`

Doszłam do domu i położyłam się na kanapie. Ciągle rozmyślałam o tym wszystkim. Byłam ciekawa co teraz robi Robert i w tej chwili zdałam sobie sprawę ,że Marco to sprawa zamknięta a Roberta kocham. Była dopiero 12 więc miałam jeszcze pół dnia do meczu.
*Godzina 18*
Zaczęłam się szykować, najpierw poszłam wziąć prysznic i umyć włosy a dopiero później wybrać ubrania. Postanowiłam ,że założę to:
Gdy byłam już ubrana wysuszyłam włosy i je wyprostowałam, nałożyłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Spojrzałam na zegarek wskazywał on 19.23 od razu wykręciłam numer do Marco i zaczęłam:
-Przyjedziesz na Camp Nou po mnie. 
- Już jadę. 
Po tych słowach rozłączyłam się i wyszłam z domu. Szłam tak szybkim tempem ,że można było zauważyć ,że biegnę. Po 15 minutach doszłam do umówionego miejsca gdzie czekał już Marco. Jechał taksówką więc troszkę mu to zajęło. Wsiadłam do auta i odjechaliśmy. Była już 20.30. Bałam się ,że nie zdążymy a tym czasem byliśmy już na parkingu stadionu Realu. Przed wyjściem taksówkarz poprosił o autograf Marco, on z uśmiechem na twarzy podpisał się, zapłacił i wysiedliśmy. Marco zaprowadził mnie do wejścia bocznego. Nie stali tam żadni ochroniarze więc mogliśmy normalnie wejść. Niestety jak się okazało było to wejście dla piłkarzy i musieliśmy iść przez tunel. Gdy przechodziliśmy drużyny były już ustawione. Swoim wzrokiem wyszukałam Roberta i doszłam do wniosku ,że nie pasuje do niego czerwony. Szeroko uśmiechnęłam się i chciałam podejść, kiedy Marco złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Dopiero gdy usiedliśmy zrozumiałam dlaczego musieliśmy opuścić tunel. Musieliśmy go opuścić ponieważ drużyny zostały wywołane na murawę. Robert grał w pierwszym składzie tak jak Goetze. Co chwilę spoglądałam na Roberta co nie uszło uwadze Marco w przerwie spytał:
-Coś nie tak?
-Nie, a skąd. Zauważyłam ,że do Mario i Roberta nie pasuje czerwony kolor.
Marco chyba domyślił się ,że nie o to chodzi więc odezwał się.:
-Paula znam cię trochę w końcu byliśmy ze sobą, widzę coś jest nie tak.
Miałam już tego dość. Marco mnie tak zdenerwował ,że już nie mogłam się opanować. Stanęłam nad nim i krzyknęłam:
-Rozumiesz byliśmy, jeszcze powinniśmy być. A ty ze spokojem to mówisz. Jesteś frajerem. Nigdy nie będzie już nas. Zrozum, co byłam tylko zabawką. No tak przecież to Ewa była twoją wybranką. Zresztą nie interesuję mnie to. Nie jesteś wart żadnej kobiety. Nawet takiej z burdelu. Życzę ci żebyś do końca życia był sam, sam jak palec bo żadna kobieta nie powinna ubolewać nad takim tchórzem.
Marco słysząc te słowa wstał i uderzył mnie. Może i przesadziłam mówiąc to ale to on mnie uderzył. Stał tak chwilę w końcu popchnęłam go i wyszłam. Wyszłam tym samym wejściem co weszliśmy, usiadłam na barierce i zobaczyłam Łukasza. Zdziwiłam się , ponieważ nie wiedziałam ,że on też tu będzie. Podszedł do mnie i spytał.:
-Wszystko okej?
-Nie, nic nie jest okej. Pokaże Marco ile tak naprawdę warta jest kobieta. Jeszcze nie wiem jak ale mu to udowodnię. 
-Spokojnie. Powiedz mi wszystko.
Nie czekałam ani chwili wiedziałam ,że mogę zaufać Łukaszowi więc powiedziałam mu wszystko on słysząc ,że Marco mnie uderzył nie chciał mu tego podarować. Jednak go namówiłam, szkoda czasu na takiego mężczyznę, w sumie to chłopczyka bo nie umie przyznać się do błędu i nie może się pogodzić z prawdą.
Łukasz darował sobie potyczki z Marco i zaproponował mi :
-Wróć ze mną do Niemiec. Mam nowe mieszkanie. Sara cię lubi, chociaż dawno cię nie widziała.
-Nie wiem Łuki nie wiem . 
-Ale ja wiem. Pokażesz Marco ile jesteś warta i znajdziesz sobie kogoś lepszego ja wcale w to nie wątpię bo jesteś piękną kobietą. Przysięgam będziesz miała swój pokój. 
Po głowie krążyły mi tylko myśli "Znajdziesz sobie kogoś lepszego" ja wiedziałam ,że chcę tylko Roberta więc dałam Marco odpowiedź.
-Wrócę z tobą do Niemiec. 
Łukasz tak się cieszył ,że myślałam ,że nie wytrzymam w końcu brakło mu energii i zamówił taksówkę ,żebyśmy mieli jak wrócić do domu. Gdy byliśmy już pod moim domem zaproponowałam Piszczusiowi nocleg u mnie. Miałam jeden wolny pokój więc czemu miałby się nie zgodzić. Weszliśmy do środka i od razu wskazałam pokój Łukasza. On od razu poszedł do siebie a ja do siebie. Gdy się położyłam natychmiastowo zasnęłam. 

____________________________________________________________________________
Przepraszam ,że nic nie dodawałam ale byłam na wyjeździe . :(