Około 1 w nocy piłkarze wyszli z baru. Marco pożegnał się ze mną namiętnym pocałunkiem i szepnął:
-Przyjdź po pracy.
Odwzajemniłam pocałunek i kiwnęłam głową. Co chwila zerkałam na zegarek ponieważ bar był do 5.30.
***
Wyszłam z pracy o 5 bo nie było już tłoku. Tak jak powiedział Marco poszłam do niego do domu. Myślałam ,że śpią i po cichu weszłam do środka bo drzwi były otwarte. Weszłam na górę i usłyszałam głos Marco: "Paulina wróci na boisko, zobaczysz. Ona musi tam wrócić. Nie może rezygnować z marzeń przeze mnie. Ja wiem ,że to co teraz robię nie powinno się dziać. Dobra muszę kończyć spotkamy się jutro i dokończymy rozmowę."
Stałam oparta o drzwi i byłam ciekawa o czym mówił Marco. Postanowiłam się go o to spytać. Uchyliłam drzwi i spoglądałam na Marco, akurat kładł się do łóżka. Zapukałam i natychmiastowo otworzyłam.
-Cześć Marco .
-Oo kogo ja tu widzę.- rechotał Marco- Kładź się.
Podeszłam do niego i pocałowałam go w usta.:
-Marco my jesteśmy razem ?
-A chcesz ?
Nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się do niego i położyliśmy się razem na łóżku. Do niczego nie doszło. W końcu zasnęliśmy. Obudziłam się rano i wstałam z łóżka Marco przy mnie nie było więc zeszłam na dół. Nigdzie go nie widziałam więc postanowiłam wyjść na ogród spojrzałam w dal i widziałam Marco rozmawiającego z kimś. Podeszłam bliżej i słyszałam słowa Marco:
-Ta wredna suka nie będzie długo moją dziewczyną. Tylko zacznie grać i zakończy ten związek. Sama ze mną zerwie a ja udam załamanego.
Gdy słyszałam te słowa wypowiedziane z ust Marco rozpłakałam się i pobiegłam do domu, usiadłam na kanapie i zaczęłam szlochać.Wolałabym żeby to był tylko zły sen i jednak stało się. Obudziłam się z podkrążonymi oczami i smutną miną. Nie mogłam już zasnąć a spałam tylko godzinę. Analizowałam mój sen i co chwile spoglądałam na Marco. Spał tak słodko ,że nie chciałam go budzić i zeszłam zrobić śniadanie. Zrobiłam naleśniki i wyłożyłam na stół dżem, syrop klonowy, ser i nutelle. Gdy stałam przy blacie kuchennym usłyszałam dzwonek do drzwi, zdziwiłam się ponieważ nikt normalny nie przychodzi o 7 rano do kogoś w odwiedziny. Po chwili zastanowienia otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich płaczącego Lewandowskiego.:
-Ej lewy co jest ?
-Mogę wejść.-Mówił szlochając. -Ania.. Ania... mnie zdradziła.
-Ale jak to. Ania ta Ania. Jesteś pewny ?!
-Tak, przyłapałem ją z innym.
-Kiedy, gdzie ?
-Dzisiaj wstałem około 6, Ani przy mnie nie było więc zszedłem na dół. I zobaczyłem ją rozebraną na blacie z obcym facetem. Patrzyłem na to z niedowierzaniem i szybko wybiegłem z domu.
-Robert naprawdę mi przykro nie wiem co mam ci teraz powiedzieć.
Podeszłam do niego i go przytuliłam. A on szepnął mi do ucha:
-Paulina może nie powinienem teraz tego mówić, ale ja jestem w tobie zakochany.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy ...
Dzisiaj dodam jeszcze jeden. Jeszcze raz was przepraszam za taką długą przerwę. ;)
niedziela, 31 marca 2013
sobota, 30 marca 2013
niedziela, 24 marca 2013
Rozdział 11
Złapał za rękę i odwrócił w swoją stronę:
-Czego znów chcesz ?!
Marco nic nie odpowiedział tylko spojrzał w moje oczy i delikatnie musnął moje usta. Oderwałam się od niego i wykrztusiłam tylko:
-Z bezuczuciową, wredną suką się zadajesz?
Marco nic nie odpowiedział a ja się napięcie obróciłam i poszłam w swoją stronę. Po drodze minęłam zakład fryzjerski. Zatrzymałam się przed nim i myślami byłam gdzieś daleko. W końcu postanowiłam wejść. :
-Witam panią. Była pani umówiona ?
-Witam, nie nie byłam. Ale chciałabym się zapisać.
-Dobrze a co będzie robione?
-No więc tak ja chcę się zmienić tak ,żeby mnie nikt nie poznał. Na pewno zmienić kolor i może przedłużyć włosy.
-Dobrze, rozumiem panią.
Fryzjerka podeszła do swojego kalendarza i powiedziała:
-Wie pani co teraz nie mam żadnych klientek, może pani teraz.?
-Oczywiście.
Usiadłam na fotelu wskazanym przez panią fryzjer.
*
Najpierw nałożono farbę. Siedziałam tak może z 40 minut może mniej według mnie to była wieczność. W końcu pani fryzjer się odezwała:
-Pani niech usiądzie tam a ja zakryje lustra. Niech się pani zda na mnie.
-Dobrze.
Usiadłam na fotelu przy prysznicu i szybko przyszła do mnie Ela tak miała na imię pani fryzjer w czasie mycia głowy rozmawiałyśmy na różne tematy. Ela nałożyła mi odżywkę a sama poszła coś przekąsić. Wróciła po 5 minutach i zmyła mi włosy.:
-Paulina teraz usiądź przy zakrytym lustrze.
Zrobiłam tak jak chciała Ela i usiadłam wygodnie. W trakcie czesania zadzwonił mój telefon.:
-Mogę odebrać?
-Jasne, tylko ja podam.
Telefon i tak leżał na wierzchu więc się zgodziłam. Na wyświetlaczu pojawił się numer Marco. Postanowiłam nie odbierać, ale ze względu na to ,że nie mam jego numeru to go zapisałam. Odłożyłam telefon na szafeczce obok i usłyszałam:
-To przez niego ? Prawda ?
Spojrzałam na telefon i nie wiedziałam co powiedzieć.:
-Widziałaś jak go zapisałam?
-Tak, widziałam .
(Zapisałam go "Marco <3")
-Nie będę tego ukrywała, tak to przez niego.
-Nie chcę wnikać.
I zmieniłyśmy temat. Po dwóch godzinach wyszłam z zakładu fryzjerskiego i udałam się do domu. Szłam niecałe 15 min. W drodze czułam wzrok innych na sobie ale nie wiedziałam dlaczego. Pewnie to dzięki temu ,że zdałam się na Elę. Gdy byłam już w domu poszłam zrobić sobie obiad i włączyć telewizor. Oglądałam "Brzydkie kaczątka" jedząc spaghetti. Było wpół do 16 więc postanowiłam iść do lusterka ponieważ byłam ciekawa jak wyglądam. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro, sama siebie nie poznałam. Postanowiłam ,że w takich okolicznościach mogę iść do baru, ale to wieczorem. Posiedziałam w domu oglądając MTV, w końcu na zegarze wybiła 18. Wstałam z kanapy i zamówiłam taksówkę, ponieważ nie chciało mi się iść. Założyłam buty i wyszłam przed dom. Akurat podjechała taksówka. Szybko wsiadłam i wskazałam adres. Po 10 minutach byłam pod barem. Wysiadłam i weszłam do środka. Pierwsze co zobaczyłam to wiszącą kartkę nad barem. "Poszukuję barmana." Podeszłam do baru i spytałam:
-Przepraszam, poszukiwania barmana są jeszcze aktualne.?
-Tak oczywiście.
-Byłabym chętna.
-No dobrze możesz zacząć nawet dzisiaj teraz. To będzie twój okres próbny. Dobrze ? A jak masz na imię.
-Dobrze zgadzam się. Mam na imię Paulina.
Właściciel mi wszystko pokazał i był moim pierwszym klientem:
-Świetnie sobie poradziłaś, jak będą jakieś problemy jestem na zapleczu, Dobrze?
-Mam nadzieję ,że nie będzie. Już wiem gdzie pana szukać jak coś.
Właściciel wyszedł a ja zostałam sama przy barze. Miałam kilku klientów i świetnie sobie z nimi poradziłam. Około godziny 21 do baru weszli piłkarze BvB. Na początku się przejęłam nie wiedziałam co mam zrobić, ale przypomniało mi się ,że mnie nie poznają w końcu nie jestem blondynką. Wszyscy naraz podeszli do baru a ja każdego obsługiwałam w końcu doszło do Lewego, Mario i Marco. Chciałam ich przytulić, brakowało mi ich. No ale cóż nie poznali mnie przynajmniej tak mi się wydawało. Cała trójka zamawiała razem, uśmiechając się do mnie. Podałam im piwa a oni usiedli przy barze. Lewy co chwilę na mnie spoglądał w końcu podeszłam do niego:
-Czegoś potrzebujesz.?
-Nie, chcę tylko wiedzieć jak masz na imię.
-Mam na imię Pauli.. -Zawahałam się.
-A jednak wiedziałem ,że to ty. Ten uśmiech, te oczy.
-Lewy proszę, błagam cię nie mów nic chłopakom chcę zapomnieć o Marco.
-Paulina ja wiem co on ci wtedy powiedział. On tego nie chciał nie bierz tego do siebie a tak w ogóle Mario też cię poznał. Tylko ,że Marco mu właśnie o tobie opowiada.
-Chodź chcę to usłyszeć.
Podeszłam bliżej chłopaków i słyszałam wszystko."Mario ja nie powinienem tego mówić. Co ja mam zrobić, skrzywdziłem ją umyślnie. Nawet nie chcę odebrać telefonu. Ciągle o niej myślę. Nie wiem czemu jej to zrobiłem. Kiedy jej mówiłem ,że się zmieniła na gorsze czyli na bezuczuciową, wredną sukę. Powinienem powiedzieć to sobie. Jestem idiotą, straciłem to co najważniejsze, nie radzę sobie z tym tak jak z tym ,że przez ze mnie zrezygnowała z marzeń. Nie mogę już tak."
Mario nic nie odpowiedział a ja spojrzałam na Roberta. On tylko powiedział szeptem :
-Mam nadzieję ,że wiesz co robisz.
Kiwnęłam głową i wyszłam zza baru. Stanęłam obok Mario i Marco. Spojrzałam na Mario a on się uśmiechnął. Wstał z krzesła barowego i mijając mnie powiedział na ucho:
-Pałka wiem ,że to ty. Mam nadzieje ,że będzie dobrze. Trzymamy kciuki z Robertem.
Spojrzałam na Marco i usiadłam naprzeciwko.:
-Ty jesteś Marco ?
-Tak to ja, a ty ?
-Mam na imię Paulina.
-Paulina, Pałka...
-Co ?!
-Nic wspomnienia te dobre i złe.
-Dobra Marco nie chcę tak dłużej. To ja Paulina Głowacka, słyszałam wszystko co mówiłeś.
-Paulina wiedziałem. Te oczy, ten uśmiech... Paulina ja nie chciałem przepraszam wiem skrzywdziłem cię, pewnie chcesz mnie zabić. Proszę zrób to ale wróć na boisko. Myślę o tobie dniami i nocami. Ciągle mam przed oczami pocałunek w drzwiach. Paulina ja.. ja... cię Kocham.
-Marco dobra wiesz co zapomnijmy o tych wszystkich akcjach i zacznijmy jeszcze raz.
-Przepraszam.-Powiedział Marco
Podeszłam znowu do baru ponieważ to była moja praca. Ciągle rozmawiałam z Marco w końcu chciał mnie pocałować w policzek ale szybko przekręciłam głowę i pocałował mnie w usta.
-Czego znów chcesz ?!
Marco nic nie odpowiedział tylko spojrzał w moje oczy i delikatnie musnął moje usta. Oderwałam się od niego i wykrztusiłam tylko:
-Z bezuczuciową, wredną suką się zadajesz?
Marco nic nie odpowiedział a ja się napięcie obróciłam i poszłam w swoją stronę. Po drodze minęłam zakład fryzjerski. Zatrzymałam się przed nim i myślami byłam gdzieś daleko. W końcu postanowiłam wejść. :
-Witam panią. Była pani umówiona ?
-Witam, nie nie byłam. Ale chciałabym się zapisać.
-Dobrze a co będzie robione?
-No więc tak ja chcę się zmienić tak ,żeby mnie nikt nie poznał. Na pewno zmienić kolor i może przedłużyć włosy.
-Dobrze, rozumiem panią.
Fryzjerka podeszła do swojego kalendarza i powiedziała:
-Wie pani co teraz nie mam żadnych klientek, może pani teraz.?
-Oczywiście.
Usiadłam na fotelu wskazanym przez panią fryzjer.
*
Najpierw nałożono farbę. Siedziałam tak może z 40 minut może mniej według mnie to była wieczność. W końcu pani fryzjer się odezwała:
-Pani niech usiądzie tam a ja zakryje lustra. Niech się pani zda na mnie.
-Dobrze.
Usiadłam na fotelu przy prysznicu i szybko przyszła do mnie Ela tak miała na imię pani fryzjer w czasie mycia głowy rozmawiałyśmy na różne tematy. Ela nałożyła mi odżywkę a sama poszła coś przekąsić. Wróciła po 5 minutach i zmyła mi włosy.:
-Paulina teraz usiądź przy zakrytym lustrze.
Zrobiłam tak jak chciała Ela i usiadłam wygodnie. W trakcie czesania zadzwonił mój telefon.:
-Mogę odebrać?
-Jasne, tylko ja podam.
Telefon i tak leżał na wierzchu więc się zgodziłam. Na wyświetlaczu pojawił się numer Marco. Postanowiłam nie odbierać, ale ze względu na to ,że nie mam jego numeru to go zapisałam. Odłożyłam telefon na szafeczce obok i usłyszałam:
-To przez niego ? Prawda ?
Spojrzałam na telefon i nie wiedziałam co powiedzieć.:
-Widziałaś jak go zapisałam?
-Tak, widziałam .
(Zapisałam go "Marco <3")
-Nie będę tego ukrywała, tak to przez niego.
-Nie chcę wnikać.
I zmieniłyśmy temat. Po dwóch godzinach wyszłam z zakładu fryzjerskiego i udałam się do domu. Szłam niecałe 15 min. W drodze czułam wzrok innych na sobie ale nie wiedziałam dlaczego. Pewnie to dzięki temu ,że zdałam się na Elę. Gdy byłam już w domu poszłam zrobić sobie obiad i włączyć telewizor. Oglądałam "Brzydkie kaczątka" jedząc spaghetti. Było wpół do 16 więc postanowiłam iść do lusterka ponieważ byłam ciekawa jak wyglądam. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro, sama siebie nie poznałam. Postanowiłam ,że w takich okolicznościach mogę iść do baru, ale to wieczorem. Posiedziałam w domu oglądając MTV, w końcu na zegarze wybiła 18. Wstałam z kanapy i zamówiłam taksówkę, ponieważ nie chciało mi się iść. Założyłam buty i wyszłam przed dom. Akurat podjechała taksówka. Szybko wsiadłam i wskazałam adres. Po 10 minutach byłam pod barem. Wysiadłam i weszłam do środka. Pierwsze co zobaczyłam to wiszącą kartkę nad barem. "Poszukuję barmana." Podeszłam do baru i spytałam:
-Przepraszam, poszukiwania barmana są jeszcze aktualne.?
-Tak oczywiście.
-Byłabym chętna.
-No dobrze możesz zacząć nawet dzisiaj teraz. To będzie twój okres próbny. Dobrze ? A jak masz na imię.
-Dobrze zgadzam się. Mam na imię Paulina.
Właściciel mi wszystko pokazał i był moim pierwszym klientem:
-Świetnie sobie poradziłaś, jak będą jakieś problemy jestem na zapleczu, Dobrze?
-Mam nadzieję ,że nie będzie. Już wiem gdzie pana szukać jak coś.
Właściciel wyszedł a ja zostałam sama przy barze. Miałam kilku klientów i świetnie sobie z nimi poradziłam. Około godziny 21 do baru weszli piłkarze BvB. Na początku się przejęłam nie wiedziałam co mam zrobić, ale przypomniało mi się ,że mnie nie poznają w końcu nie jestem blondynką. Wszyscy naraz podeszli do baru a ja każdego obsługiwałam w końcu doszło do Lewego, Mario i Marco. Chciałam ich przytulić, brakowało mi ich. No ale cóż nie poznali mnie przynajmniej tak mi się wydawało. Cała trójka zamawiała razem, uśmiechając się do mnie. Podałam im piwa a oni usiedli przy barze. Lewy co chwilę na mnie spoglądał w końcu podeszłam do niego:
-Czegoś potrzebujesz.?
-Nie, chcę tylko wiedzieć jak masz na imię.
-Mam na imię Pauli.. -Zawahałam się.
-A jednak wiedziałem ,że to ty. Ten uśmiech, te oczy.
-Lewy proszę, błagam cię nie mów nic chłopakom chcę zapomnieć o Marco.
-Paulina ja wiem co on ci wtedy powiedział. On tego nie chciał nie bierz tego do siebie a tak w ogóle Mario też cię poznał. Tylko ,że Marco mu właśnie o tobie opowiada.
-Chodź chcę to usłyszeć.
Podeszłam bliżej chłopaków i słyszałam wszystko."Mario ja nie powinienem tego mówić. Co ja mam zrobić, skrzywdziłem ją umyślnie. Nawet nie chcę odebrać telefonu. Ciągle o niej myślę. Nie wiem czemu jej to zrobiłem. Kiedy jej mówiłem ,że się zmieniła na gorsze czyli na bezuczuciową, wredną sukę. Powinienem powiedzieć to sobie. Jestem idiotą, straciłem to co najważniejsze, nie radzę sobie z tym tak jak z tym ,że przez ze mnie zrezygnowała z marzeń. Nie mogę już tak."
Mario nic nie odpowiedział a ja spojrzałam na Roberta. On tylko powiedział szeptem :
-Mam nadzieję ,że wiesz co robisz.
Kiwnęłam głową i wyszłam zza baru. Stanęłam obok Mario i Marco. Spojrzałam na Mario a on się uśmiechnął. Wstał z krzesła barowego i mijając mnie powiedział na ucho:
-Pałka wiem ,że to ty. Mam nadzieje ,że będzie dobrze. Trzymamy kciuki z Robertem.
Spojrzałam na Marco i usiadłam naprzeciwko.:
-Ty jesteś Marco ?
-Tak to ja, a ty ?
-Mam na imię Paulina.
-Paulina, Pałka...
-Co ?!
-Nic wspomnienia te dobre i złe.
-Dobra Marco nie chcę tak dłużej. To ja Paulina Głowacka, słyszałam wszystko co mówiłeś.
-Paulina wiedziałem. Te oczy, ten uśmiech... Paulina ja nie chciałem przepraszam wiem skrzywdziłem cię, pewnie chcesz mnie zabić. Proszę zrób to ale wróć na boisko. Myślę o tobie dniami i nocami. Ciągle mam przed oczami pocałunek w drzwiach. Paulina ja.. ja... cię Kocham.
-Marco dobra wiesz co zapomnijmy o tych wszystkich akcjach i zacznijmy jeszcze raz.
-Przepraszam.-Powiedział Marco
Podeszłam znowu do baru ponieważ to była moja praca. Ciągle rozmawiałam z Marco w końcu chciał mnie pocałować w policzek ale szybko przekręciłam głowę i pocałował mnie w usta.
sobota, 23 marca 2013
Rozdział 10
-Zmieniłaś się na gorsze. Nie wiem czy to Alice tak na ciebie wpłynęła, ale wiem jedno kiedy jeszcze grałaś w siatkówkę coś do ciebie czułem, dopiero gdy zrezygnowałaś wiedziałem ,że nic z tego nie wyniknie.
-Marco, wolisz piłkarki. Wszyscy o tym wiedzą. Rozumiesz ,że to dla ciebie.
-I dlatego udajesz silną.? Wiesz co zmieniłaś się bardziej niż myślałem. Jesteś bezuczuciową, wredną ...
-No co chciałeś powiedzieć. Dokończ. Wredną suką.?!
-Ty to powiedziałaś.
-Ale ty zasugerowałeś. Jesteś frajerem wiesz. Może nie powinnam tego mówić w takich okolicznościach, ale pomimo tego ,że mnie tak wyzwałeś ciągle coś do ciebie czuję. To nie mija z dnia na dzień.
Nic nie odpowiedział a mnie już nie było. Poszłam do szatni się przebrać i wyszłam przed stadion. Stał tam Mario i Robert. Spojrzałam w ich stronę i napięcie się odwróciłam zrobiłam kilka kroków w przód i poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się był to Mario a wraz z nim Robert:
-Czego chcecie ?
-Paulina, co jest nam możesz powiedzieć.
-Nie wiesz? Zapytaj swojego przyjaciela on na pewno wam wszystko opowie ze szczegółami. Bo wiecie on lubi obrażać innych. Nara.
Szybko odeszłam i słyszałam tylko Mario i Roberta jak pytają co się stało. Nie chciałam wracać do domu więc poszłam do parku. Znalazłam wolną ławkę i usiadłam. Zamknęłam oczy i ciągle miałam przed sobą scenę z przed kilku minut. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Załamałam się. Była późna godzina więc zbierałam się do domku. W drodze powrotnej postanowiłam zrezygnować z piłki nożnej i siatkówki. Wiem ,że na pewno będę żałowała tej decyzji. Ale jakąś trzeba było podjąć. Po 20 minutach byłam już w domu. Poszłam wziąć prysznic i spać. Obudziłam się około 7, zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie i weszłam na fb. Nie było żadnych nowości więc szybko zjadłam śniadanie i poszłam się ubrać i umalować. Nie wiem po co skoro dzisiaj nic nie planowałam. Wyszykowana zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Było już po 10 i przypomniało mi się ,że muszę iść do Trenera. Założyłam buty i wyszłam z domu. Szłam na Signal Iduna Park około 20 minut. Gdy byłam już przed stadionem spojrzałam na zegarek była 10.55. Postanowiłam wejść do środka, szłam długim korytarzem do gabinetu mijając Lewego:
-Hej pałka.
Chciał mi dać buziaka w policzek ale go zignorowałam i szłam dalej. W końcu znalazłam się przed drzwiami jeszcze obecnego trenera.Zapukałam i usłyszałam:
-Proszę.
Otworzyłam delikatnie drzwi i weszłam do środka:
-Witam trenerze, miałam się u pana zjawić.
-O widzę że jesteś punktualna.
-Oczywiście, możemy przejść do rozmowy ?
-Siadaj.
Usiadłam wygodnie na krześle i usłyszałam :
-Słyszałem ,że to dla Marco ?
-Trenerze to jest tak. Wszyscy mówią ,że Marco podobają się piłkarki tylko i wyłącznie piłkarki. A ja Marco kocham i chciałam ,żeby to odwzajemnił . Więc postanowiłam zrezygnować z siatkówki dla piłki nożnej. Poprosiłam go aby mnie podszkolił, a gdy dowiedział się ,że gram w piłkę coraz mniej czasu ze mną spędzał. Myślałam przez to ,że ma swoje mecze i treningi, ale dopiero po wczorajszej rozmowie dowiedziałam się ,że niepotrzebnie to rezygnowałam. No i przy okazji wiem ,że jestem bezuczuciową, wredną suką.
-Marco tak powiedział ?!
-Tak ale zapomnijmy. Może i miał rację. Może jestem.
-Nie mów tak. A co będzie dalej.
-Nic. Moja kariera się skończyła. Odchodzę. Tu ma pan wszystkie papiery.
Wstałam i podałam teczkę a następnie wróciłam na swoje miejsce.
-Jesteś pewna nie decyzji Paulina ?
-Nie , ja już niczego nie jestem pewna. Może i robię źle, ale chcę zapomnieć o Marco.
-I czym się teraz zajmiesz. Wrócisz do Polski.?
-Nie wiem czym się zajmę, ale do Polski nie wrócę.
-Jak będziesz czegoś potrzebowała to wiesz gdzie mnie szukać. Mam nadzieję ,że ci się życie ułoży masz dopiero 22 lata.
-Tak wiem. Też mam taką nadzieję.
-A Paulinko mam jeszcze jedno pytanie.
-Tak słucham.
-Dobrze zrozumiałem ,że w siatkówkę też nie będziesz grała ?
-Tak, dobrze pan zrozumiał.
Wstałam i udałam się do drzwi odwróciłam głowę w stronę trenera i się uśmiechnęłam. gdy wyszłam z gabinetu była 12.50. Postanowiłam szybko wyjść by nie minąć się z chłopakami. Lecz mi to nie wyszło w drzwiach zatrzymał mnie Marco...
-Marco, wolisz piłkarki. Wszyscy o tym wiedzą. Rozumiesz ,że to dla ciebie.
-I dlatego udajesz silną.? Wiesz co zmieniłaś się bardziej niż myślałem. Jesteś bezuczuciową, wredną ...
-No co chciałeś powiedzieć. Dokończ. Wredną suką.?!
-Ty to powiedziałaś.
-Ale ty zasugerowałeś. Jesteś frajerem wiesz. Może nie powinnam tego mówić w takich okolicznościach, ale pomimo tego ,że mnie tak wyzwałeś ciągle coś do ciebie czuję. To nie mija z dnia na dzień.
Nic nie odpowiedział a mnie już nie było. Poszłam do szatni się przebrać i wyszłam przed stadion. Stał tam Mario i Robert. Spojrzałam w ich stronę i napięcie się odwróciłam zrobiłam kilka kroków w przód i poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się był to Mario a wraz z nim Robert:
-Czego chcecie ?
-Paulina, co jest nam możesz powiedzieć.
-Nie wiesz? Zapytaj swojego przyjaciela on na pewno wam wszystko opowie ze szczegółami. Bo wiecie on lubi obrażać innych. Nara.
Szybko odeszłam i słyszałam tylko Mario i Roberta jak pytają co się stało. Nie chciałam wracać do domu więc poszłam do parku. Znalazłam wolną ławkę i usiadłam. Zamknęłam oczy i ciągle miałam przed sobą scenę z przed kilku minut. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Załamałam się. Była późna godzina więc zbierałam się do domku. W drodze powrotnej postanowiłam zrezygnować z piłki nożnej i siatkówki. Wiem ,że na pewno będę żałowała tej decyzji. Ale jakąś trzeba było podjąć. Po 20 minutach byłam już w domu. Poszłam wziąć prysznic i spać. Obudziłam się około 7, zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie i weszłam na fb. Nie było żadnych nowości więc szybko zjadłam śniadanie i poszłam się ubrać i umalować. Nie wiem po co skoro dzisiaj nic nie planowałam. Wyszykowana zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Było już po 10 i przypomniało mi się ,że muszę iść do Trenera. Założyłam buty i wyszłam z domu. Szłam na Signal Iduna Park około 20 minut. Gdy byłam już przed stadionem spojrzałam na zegarek była 10.55. Postanowiłam wejść do środka, szłam długim korytarzem do gabinetu mijając Lewego:
-Hej pałka.
Chciał mi dać buziaka w policzek ale go zignorowałam i szłam dalej. W końcu znalazłam się przed drzwiami jeszcze obecnego trenera.Zapukałam i usłyszałam:
-Proszę.
Otworzyłam delikatnie drzwi i weszłam do środka:
-Witam trenerze, miałam się u pana zjawić.
-O widzę że jesteś punktualna.
-Oczywiście, możemy przejść do rozmowy ?
-Siadaj.
Usiadłam wygodnie na krześle i usłyszałam :
-Słyszałem ,że to dla Marco ?
-Trenerze to jest tak. Wszyscy mówią ,że Marco podobają się piłkarki tylko i wyłącznie piłkarki. A ja Marco kocham i chciałam ,żeby to odwzajemnił . Więc postanowiłam zrezygnować z siatkówki dla piłki nożnej. Poprosiłam go aby mnie podszkolił, a gdy dowiedział się ,że gram w piłkę coraz mniej czasu ze mną spędzał. Myślałam przez to ,że ma swoje mecze i treningi, ale dopiero po wczorajszej rozmowie dowiedziałam się ,że niepotrzebnie to rezygnowałam. No i przy okazji wiem ,że jestem bezuczuciową, wredną suką.
-Marco tak powiedział ?!
-Tak ale zapomnijmy. Może i miał rację. Może jestem.
-Nie mów tak. A co będzie dalej.
-Nic. Moja kariera się skończyła. Odchodzę. Tu ma pan wszystkie papiery.
Wstałam i podałam teczkę a następnie wróciłam na swoje miejsce.
-Jesteś pewna nie decyzji Paulina ?
-Nie , ja już niczego nie jestem pewna. Może i robię źle, ale chcę zapomnieć o Marco.
-I czym się teraz zajmiesz. Wrócisz do Polski.?
-Nie wiem czym się zajmę, ale do Polski nie wrócę.
-Jak będziesz czegoś potrzebowała to wiesz gdzie mnie szukać. Mam nadzieję ,że ci się życie ułoży masz dopiero 22 lata.
-Tak wiem. Też mam taką nadzieję.
-A Paulinko mam jeszcze jedno pytanie.
-Tak słucham.
-Dobrze zrozumiałem ,że w siatkówkę też nie będziesz grała ?
-Tak, dobrze pan zrozumiał.
Wstałam i udałam się do drzwi odwróciłam głowę w stronę trenera i się uśmiechnęłam. gdy wyszłam z gabinetu była 12.50. Postanowiłam szybko wyjść by nie minąć się z chłopakami. Lecz mi to nie wyszło w drzwiach zatrzymał mnie Marco...
piątek, 22 marca 2013
Rozdział 9
-W końcu wróciłaś. Brakowało mi ciebie.
Nic nie odpowiedziałam tylko podeszłam do ławki. Trener jak zwykle wybrał składy za dawnych czasów. Cieszyłam się ,że mogę z nimi zagrać. Bardzo mi ich brakowało.W końcu wyszłyśmy na boisko. Po każdym zdobytym punkcie patrzyłam się na Marco i widziałam tylko jak rozmawia przez telefon. Trener przeciwnej drużyny wziął czas a ja w tym czasie pobiegłam do Mario i spytałam się :
-Po co on przyszedł na ten mecz?
Mario nic nie odpowiedział bo skończyła się przerwa. Wygrałyśmy drugiego seta 25-22. Przed trzecim setem miałam chwilę żeby sobie wszystko przemyśleć. Gdy spojrzałam na trybuny wydawało mi się ,że zobaczyłam mojego obecnego trenera piłki nożnej. Stwierdziłam ,że jeśli chcę wygrać mecz muszę dać z siebie wszystko a nawet więcej. Po pewnym czasie poproszono drużyny o rozpoczęcie gry. Mecz układał się całkiem dobrze miałam wiele akcji, bloków i kilka asów serwisowych.Gdy myślałam ,że już wszyscy opuścili stadion, wzięłam piłkę i zaczęłam podbijać. Usłyszałam za sobą jakieś kroki natychmiastowo odłożyłam piłkę i spojrzałam w tamtą stronę byli to piłkarze:Mario, Marco, Lewy a na przodzie mój obecny trener. Wystraszyłam się nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. W końcu dotarli do mnie i trener zaczął rozmowę:
-Powiedz mi dlaczego wtedy zrezygnowałaś z siatkówki.
-To naprawdę nie ważne. To już się nie liczy. Chcę grać w piłkę.
-Dobrze tylko odpowiedz mi szczerze na jedno pytanie.
-Słucham
-Czy to dla któregoś z tych co są za mną ? -Wskazał palcem na piłkarzy.
Stałam jak wryta, spojrzałam na nich w sumie to na Marco i wiedziałam ,że nie mogę tego ciągnąć.
-Tak.-Odpowiedziałam niepewnie.
Trener spojrzał na mnie :
-Zostawię was samych wy sobie to wyjaśnijcie a ty Paulina przyjdź jutro do mnie do gabinetu o 11. Dobrze?
-Będę.
Zostaliśmy sami to znaczy ja, Marco, Mario i Lewy. Stałam tak przez dłuższą chwile aż w końcu odezwał się Mario:
-Pewnie nie chodziło o mnie więc wyjdę.
Spojrzał w jego stronę i nic nie odpowiedziałam. Chwile później odezwał się Marco:
-Dla mnie pewnie też.
Spojrzałam na niego i spłynęła mi łza. W końcu podbiegłam do niego i go zatrzymałam:
-Marco, to dla ciebie.! Stój.
Marco obrócił się w moją stronę i spuścił głowę w dół. Stałam tak chwilę i zwróciłam się do Robert:
-Możesz wyjść.
Robert opuścił szybko boisko i tylko było słychać trzask. Z powrotem spojrzałam na Marco. On stał w takiej samej pozycji jak wcześniej. Rozpłakałam się i usiadłam na ławce. Marco do mnie podszedł i zaczął rozmowę:
-Powiedz mi czemu to zrobiłaś.!
-Naprawdę chcesz wiedzieć?
-Tak, powiedz.
Podniosłam głowę i obróciłam się w jego stronę:
-Marco, ja... ja.. cię kocham. Rozumiesz, to wszystko dla tego Mario powiedział że wolisz piłkarki. Ja dniami i nocami o tobie myślę zrozum.
-Ale to nie znaczy że masz rezygnować ze swoich marzeń.
-Zrezygnowałam tylko z kilku dla jednego najważniejszego.
-Pamiętasz jak mi oznajmiałaś ,że rezygnujesz z siatkówki. Pamiętasz jaką miałem minę.
-Pamiętam. Jak ktoś zabił by ci bliską osobę.
-Posłuchaj bo ja właśnie wtedy się tak poczułem. Zmieniłaś się odkąd grasz w piłkę.
-Marco czy ty coś sugerujesz ?
Spuściłam głowę w dół i długo nie usłyszałam odpowiedzi. Wzięłam piłkę i z miejsca siedzącego zaczęłam ją podbijać. W końcu Marco wydusił z siebie kilka słów...
Nic nie odpowiedziałam tylko podeszłam do ławki. Trener jak zwykle wybrał składy za dawnych czasów. Cieszyłam się ,że mogę z nimi zagrać. Bardzo mi ich brakowało.W końcu wyszłyśmy na boisko. Po każdym zdobytym punkcie patrzyłam się na Marco i widziałam tylko jak rozmawia przez telefon. Trener przeciwnej drużyny wziął czas a ja w tym czasie pobiegłam do Mario i spytałam się :
-Po co on przyszedł na ten mecz?
Mario nic nie odpowiedział bo skończyła się przerwa. Wygrałyśmy drugiego seta 25-22. Przed trzecim setem miałam chwilę żeby sobie wszystko przemyśleć. Gdy spojrzałam na trybuny wydawało mi się ,że zobaczyłam mojego obecnego trenera piłki nożnej. Stwierdziłam ,że jeśli chcę wygrać mecz muszę dać z siebie wszystko a nawet więcej. Po pewnym czasie poproszono drużyny o rozpoczęcie gry. Mecz układał się całkiem dobrze miałam wiele akcji, bloków i kilka asów serwisowych.Gdy myślałam ,że już wszyscy opuścili stadion, wzięłam piłkę i zaczęłam podbijać. Usłyszałam za sobą jakieś kroki natychmiastowo odłożyłam piłkę i spojrzałam w tamtą stronę byli to piłkarze:Mario, Marco, Lewy a na przodzie mój obecny trener. Wystraszyłam się nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. W końcu dotarli do mnie i trener zaczął rozmowę:
-Powiedz mi dlaczego wtedy zrezygnowałaś z siatkówki.
-To naprawdę nie ważne. To już się nie liczy. Chcę grać w piłkę.
-Dobrze tylko odpowiedz mi szczerze na jedno pytanie.
-Słucham
-Czy to dla któregoś z tych co są za mną ? -Wskazał palcem na piłkarzy.
Stałam jak wryta, spojrzałam na nich w sumie to na Marco i wiedziałam ,że nie mogę tego ciągnąć.
-Tak.-Odpowiedziałam niepewnie.
Trener spojrzał na mnie :
-Zostawię was samych wy sobie to wyjaśnijcie a ty Paulina przyjdź jutro do mnie do gabinetu o 11. Dobrze?
-Będę.
Zostaliśmy sami to znaczy ja, Marco, Mario i Lewy. Stałam tak przez dłuższą chwile aż w końcu odezwał się Mario:
-Pewnie nie chodziło o mnie więc wyjdę.
Spojrzał w jego stronę i nic nie odpowiedziałam. Chwile później odezwał się Marco:
-Dla mnie pewnie też.
Spojrzałam na niego i spłynęła mi łza. W końcu podbiegłam do niego i go zatrzymałam:
-Marco, to dla ciebie.! Stój.
Marco obrócił się w moją stronę i spuścił głowę w dół. Stałam tak chwilę i zwróciłam się do Robert:
-Możesz wyjść.
Robert opuścił szybko boisko i tylko było słychać trzask. Z powrotem spojrzałam na Marco. On stał w takiej samej pozycji jak wcześniej. Rozpłakałam się i usiadłam na ławce. Marco do mnie podszedł i zaczął rozmowę:
-Powiedz mi czemu to zrobiłaś.!
-Naprawdę chcesz wiedzieć?
-Tak, powiedz.
Podniosłam głowę i obróciłam się w jego stronę:
-Marco, ja... ja.. cię kocham. Rozumiesz, to wszystko dla tego Mario powiedział że wolisz piłkarki. Ja dniami i nocami o tobie myślę zrozum.
-Ale to nie znaczy że masz rezygnować ze swoich marzeń.
-Zrezygnowałam tylko z kilku dla jednego najważniejszego.
-Pamiętasz jak mi oznajmiałaś ,że rezygnujesz z siatkówki. Pamiętasz jaką miałem minę.
-Pamiętam. Jak ktoś zabił by ci bliską osobę.
-Posłuchaj bo ja właśnie wtedy się tak poczułem. Zmieniłaś się odkąd grasz w piłkę.
-Marco czy ty coś sugerujesz ?
Spuściłam głowę w dół i długo nie usłyszałam odpowiedzi. Wzięłam piłkę i z miejsca siedzącego zaczęłam ją podbijać. W końcu Marco wydusił z siebie kilka słów...
czwartek, 21 marca 2013
Rozdział 8
*Dwa miesiące później*
Tego dnia miałam pierwszy mecz ze swoją drużyną. Poznałam inne zawodniczki a nawet zaprzyjaźniłam się z Alice. Często z nią rozmawiałam ,ponieważ codziennie się widywałyśmy. Straciłam kontakt z Moniką. Czasem do niej dzwoniłam ale nigdy nie odbierała.
*
Wstałam rano i poszłam wziąć prysznic, ubrałam się w http://www.polyvore.com/cgi/set?id=76177428&lid=2391199. Zeszłam na dół ze spakowaną torbą i rzuciłam ją w stronę drzwi. Poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie kanapki z nutellą i wypiłam kakao. Po zjedzonym śniadaniu zadzwoniłam do Alice:
-Cześć słońce.
-No hej Pałka.( Pałka, ponieważ często jadłam pałeczki[lody])
-haha zabawne, wpadniesz po mnie.
-Jasne. za 15 minut będę.
-Czekam.
Rozłączyłam się i włączyłam telewizor akurat leciała powtórka meczu BvB. W ciągu ostatnich tygodni straciłam kontakt z Marco, ale nie z Mario i Lewym. Z nimi zawsze mogłam o wszystkim pogadać zawsze mi doradzali i nawet obiecali ,że dziś przyjdą na mecz. W końcu zadzwonił dzwonek do drzwi nawet nie otwierałam tylko wzięłam torbę i wyszłam z domu.Przywitałam się z Alice i wsiadłyśmy do jej auta. Jechałyśmy na stadion około 20 min. Była już 12 więc musiałyśmy się szybko przebrać. Mecz miał zacząć się o 13.45 więc miałyśmy jeszcze trening przed spotkaniem. Szybko minął ten czas aż w końcu trzeba było wyjść na boisko, grałam w pierwszym składzie na prawej pomocy. Pierwsza połowa minęła szybko i bez żadnego gola, ale z to druga poszła nam świetnie. W 69 min strzeliłam bramkę z główki. W tym meczu padła jeszcze jedna bramka dla nas co dało nam zwycięstwo 2-0. Cieszyłam się ale brakowało mi czegoś. Może tego przytulaska kiedy zawodniczki po zdobytym punkcie się cieszyły. Ale cóż cieszyłam się z tego że chociaż strzeliłam jedną bramkę. Po całym meczu poszłam się przebrać i wyszłam przed stadion, zobaczyłam tam Mario, Lewego i Marco.:
-Co wy tu robicie?
-Byliśmy na meczu. I teraz jedziesz z nami.-Powiedział z zadowoleniem Mario
-Ładna bramka- wtrącił Lewy
-Dziękuję.
-Dla mnie co nie ? -Spytał z uśmieszkiem Robert.
-Oczywiście, wiesz to wszystko dla ciebie. ;)
Odwzajemniłam uśmiech i wsiadłam z nimi do auta. Jechaliśmy około 10 minut. Gdy zobaczyłam gdzie jesteśmy miałam przed sobą wszystkie wspomnienia a także te niespełnione marzenia.:
-Co my tu robimy ? -Krzyczałam
-Przyszliśmy na mecz.-Odpowiedział Marco.
Już nic nie mówiłam tylko weszłam z nimi do środka. Usiedliśmy w sektorze vip`ów. I zobaczyłam na boisko wychodzące drużyny. Zobaczyłam uśmiech na twarzy każdej z dziewczyn i wtedy wiedziałam ,że też tam powinnam być. Oparłam głowę na Robercie i zaczęłam płakać. Rober podniósł moją głowę:
-Ej pałka co jest.
-Nic, nic. Na pewno będzie już dobrze.
Otarłam łzy i przyglądałam się grającym dziewczynom. Przypomniała mi się każda akcja, każdy blok i radość kibiców kiedy wygrywałyśmy. Brakowało mi tego. W końcu postanowiłam podjąć ostateczną decyzję, ponieważ gram w piłkę a i tak Marco nie zwraca na mnie uwagi chociaż polubiłam ten sport na prawdę. Z drugiej jednak strony są marzenia związane z siatkówką. Postanowiłam to przemyśleć później. W przerwie wyszłam do łazienki, gdy wróciłam minęłam się z byłym trenerem.:
-Dzień dobry.
-O cześć Paulina. Słyszałem że dzisiaj wygrałyście i strzeliłaś bramkę.
-Tak.
-Widziałaś jak gramy prawda ? Bez ciebie nie idzie nam za dobrze zawsze z nimi wygrywałyśmy a teraz 25 do 17.
Spojrzałam na trenera i przypominały mi się momenty kiedy cieszył się z każdego wygranego meczu, kiedy chwalił każdą zawodniczkę, kiedy brakowało mi rodziców, a on zawsze mnie wysłuchał i starał się pomóc. Był dla mnie naprawdę kimś bliskim.
-Nie jest źle.
-Oj jest uwierz mi.
Odeszłam i szeptem powiedziałam:
-Chciałabym zagrać.
Poszłam usiąść na trybunach i patrzyłam na dziewczyny. Po kilku minutach podszedł do mnie były trener.
-Dobrze słyszałem chcesz zagrać.?
-Trenerze owszem chciałabym ale już nie mogę. nie jestem wpisana.
-Jesteś, proszę tu masz strój, wiesz gdzie jest szatnia.
Wzięłam strój o trenera i szybko poszłam się przebrać. Gdy wróciłam w swoim stroju ze swoim nazwiskiem wszyscy się nie mnie patrzyli, a Monika podbiegła i mnie przytuliła.
/Przepraszam ,że taki krótki ;(
Tego dnia miałam pierwszy mecz ze swoją drużyną. Poznałam inne zawodniczki a nawet zaprzyjaźniłam się z Alice. Często z nią rozmawiałam ,ponieważ codziennie się widywałyśmy. Straciłam kontakt z Moniką. Czasem do niej dzwoniłam ale nigdy nie odbierała.
*
Wstałam rano i poszłam wziąć prysznic, ubrałam się w http://www.polyvore.com/cgi/set?id=76177428&lid=2391199. Zeszłam na dół ze spakowaną torbą i rzuciłam ją w stronę drzwi. Poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie kanapki z nutellą i wypiłam kakao. Po zjedzonym śniadaniu zadzwoniłam do Alice:
-Cześć słońce.
-No hej Pałka.( Pałka, ponieważ często jadłam pałeczki[lody])
-haha zabawne, wpadniesz po mnie.
-Jasne. za 15 minut będę.
-Czekam.
Rozłączyłam się i włączyłam telewizor akurat leciała powtórka meczu BvB. W ciągu ostatnich tygodni straciłam kontakt z Marco, ale nie z Mario i Lewym. Z nimi zawsze mogłam o wszystkim pogadać zawsze mi doradzali i nawet obiecali ,że dziś przyjdą na mecz. W końcu zadzwonił dzwonek do drzwi nawet nie otwierałam tylko wzięłam torbę i wyszłam z domu.Przywitałam się z Alice i wsiadłyśmy do jej auta. Jechałyśmy na stadion około 20 min. Była już 12 więc musiałyśmy się szybko przebrać. Mecz miał zacząć się o 13.45 więc miałyśmy jeszcze trening przed spotkaniem. Szybko minął ten czas aż w końcu trzeba było wyjść na boisko, grałam w pierwszym składzie na prawej pomocy. Pierwsza połowa minęła szybko i bez żadnego gola, ale z to druga poszła nam świetnie. W 69 min strzeliłam bramkę z główki. W tym meczu padła jeszcze jedna bramka dla nas co dało nam zwycięstwo 2-0. Cieszyłam się ale brakowało mi czegoś. Może tego przytulaska kiedy zawodniczki po zdobytym punkcie się cieszyły. Ale cóż cieszyłam się z tego że chociaż strzeliłam jedną bramkę. Po całym meczu poszłam się przebrać i wyszłam przed stadion, zobaczyłam tam Mario, Lewego i Marco.:
-Co wy tu robicie?
-Byliśmy na meczu. I teraz jedziesz z nami.-Powiedział z zadowoleniem Mario
-Ładna bramka- wtrącił Lewy
-Dziękuję.
-Dla mnie co nie ? -Spytał z uśmieszkiem Robert.
-Oczywiście, wiesz to wszystko dla ciebie. ;)
Odwzajemniłam uśmiech i wsiadłam z nimi do auta. Jechaliśmy około 10 minut. Gdy zobaczyłam gdzie jesteśmy miałam przed sobą wszystkie wspomnienia a także te niespełnione marzenia.:
-Co my tu robimy ? -Krzyczałam
-Przyszliśmy na mecz.-Odpowiedział Marco.
Już nic nie mówiłam tylko weszłam z nimi do środka. Usiedliśmy w sektorze vip`ów. I zobaczyłam na boisko wychodzące drużyny. Zobaczyłam uśmiech na twarzy każdej z dziewczyn i wtedy wiedziałam ,że też tam powinnam być. Oparłam głowę na Robercie i zaczęłam płakać. Rober podniósł moją głowę:
-Ej pałka co jest.
-Nic, nic. Na pewno będzie już dobrze.
Otarłam łzy i przyglądałam się grającym dziewczynom. Przypomniała mi się każda akcja, każdy blok i radość kibiców kiedy wygrywałyśmy. Brakowało mi tego. W końcu postanowiłam podjąć ostateczną decyzję, ponieważ gram w piłkę a i tak Marco nie zwraca na mnie uwagi chociaż polubiłam ten sport na prawdę. Z drugiej jednak strony są marzenia związane z siatkówką. Postanowiłam to przemyśleć później. W przerwie wyszłam do łazienki, gdy wróciłam minęłam się z byłym trenerem.:
-Dzień dobry.
-O cześć Paulina. Słyszałem że dzisiaj wygrałyście i strzeliłaś bramkę.
-Tak.
-Widziałaś jak gramy prawda ? Bez ciebie nie idzie nam za dobrze zawsze z nimi wygrywałyśmy a teraz 25 do 17.
Spojrzałam na trenera i przypominały mi się momenty kiedy cieszył się z każdego wygranego meczu, kiedy chwalił każdą zawodniczkę, kiedy brakowało mi rodziców, a on zawsze mnie wysłuchał i starał się pomóc. Był dla mnie naprawdę kimś bliskim.
-Nie jest źle.
-Oj jest uwierz mi.
Odeszłam i szeptem powiedziałam:
-Chciałabym zagrać.
Poszłam usiąść na trybunach i patrzyłam na dziewczyny. Po kilku minutach podszedł do mnie były trener.
-Dobrze słyszałem chcesz zagrać.?
-Trenerze owszem chciałabym ale już nie mogę. nie jestem wpisana.
-Jesteś, proszę tu masz strój, wiesz gdzie jest szatnia.
Wzięłam strój o trenera i szybko poszłam się przebrać. Gdy wróciłam w swoim stroju ze swoim nazwiskiem wszyscy się nie mnie patrzyli, a Monika podbiegła i mnie przytuliła.
/Przepraszam ,że taki krótki ;(
środa, 20 marca 2013
Rozdział 7
-Chyba się przesłyszałem. Możesz powtórzyć ?
-Nie Marco nie przesłyszałeś się. Rezygnuję z siatkówki.
Marco już nic nie mówił tylko siedział cicho. Spojrzałam na niego i nie wiedziałam czy zrobiłam dobrze. Widziałam na jego twarzy złość, jakby ktoś zabił bliską mu osobę. W końcu Marco zatrzymał się pod moim domem i spytał:
-Masz piłkę ?
-Tak.
Przyniosłam piłkę z garażu i poszliśmy na ogród. Marco pokazał mi wiele ćwiczeń i zdziwił się:
-Grałaś kiedyś w piłkę.
-Trochę, ale to tylko tak dodatkowo, kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce.
-Dobrze sobie radzisz.
-Dzięki Marco.
Byłam już zmęczona więc zaproponowała abyśmy weszli do środka. Marco usiadł na kanapie a ja poszłam po coś mocnego do kuchni. Wróciłam z whisky i usiadłam obok niego na kanapie:
-Marco a teraz możesz mi wyjaśnić sprawę z Ann?
-Tak. Posłuchaj. Zanim cię poznałem, podobała mi się Alice. Wiesz, szybka, gra w piłkę nożną, ładna i wgl.
No ale wracając do tematu to po tej waszej kłótni kiedy ty wyszłaś, Mario wyznał miłość Monicę a Ann to wszystko słyszała. Po meczu gdy wszyscy piłkarze wyszli zobaczyliśmy Ann z Alice. Podeszliśmy do nich i spytaliśmy na kogo czekają. Wtedy Alice podeszła do mnie i zaczęła mnie całować. Odwzajemniałem jej pocałunki, w końcu zostaliśmy parą. Nie wiem dlaczego ale tak jakby odżyło dawne uczucie. Myślałem ,że ją kocham. Ale wtedy w niedziele kiedy wracaliśmy do domu, ona ze mną zerwała i powiedziała ,że nigdy nic do mnie nie czuła. Wróciłem do domu załamałem się, siedziałem kilka godzin nic nie robiąc w końcu przyszła Ann i spytała co się stało opowiedziałem jej całą historię. Wyszedłem na dwór zaczerpnąć trochę świeżego powietrza a za mną wyszła Ann. Siedziałem na leżaku a ona obok mnie po kilku minutach ciszy zaczęliśmy się całować. To co ty dzisiaj zobaczyłaś na meczu to ona mnie pocałowała tak naprawdę nic do niej nie czuję. Czuję coś do...
Przewał mu dzwonek do drzwi, wstałam żeby otworzyć i zobaczyłam że to Ann. Otworzyłam drzwi i w progu zapytałam:
-Czego tu szukasz.?
-Paulina. Proszę chcę się znów z tobą przyjaźnić. Te pocałunki z Marco to jego sprawka. On mnie obezwładniał i całował. Nie chciałam tego.
Patrzyłam na nią jak dziwkę. W drzwiach pojawił się Marco:
-Co powiedziałaś ? Ja cię obezwładniałem i całowałem. Nie zmyślaj. Sama mnie pocałowałaś. Więc wypierdalaj. Rozumiesz.!
Pierwszy raz widziałam Marco w takim stanie. Wróciłam do salonu a za mną Marco:
-Marco już lepiej wyjdź.
Marco spojrzał na mnie smutną miną i wyszedł. Położyłam się na kanapie i myślałam o wszystkim co dzisiaj usłyszałam. Siedziałam tak do wieczora popijając whisky. Około 22 poszłam pod prysznic i spać. Zasnęłam ze łzami w oczach i telefonem w ręku.
*
Obudziłam się rano i zeszłam na dół, zrobiłam sobie na śniadanie tosty z serem i szynką. Posprzątałam po sobie i poszłam się ubrać, uczesać i umalować. Byłam gotowa w 20 minut i przypomniało mi się ,że mam sprawę do załatwienia. Założyłam buty i poszłam na stadion. W drodze myślałam czy dobrze robię idąc tam. W końcu doszłam. Stałam przed drzwiami gabinetu prezesa. Zapukałam i usłyszałam:
-Proszę wejść.
Otworzyłam delikatnie drzwi i podeszłam do biurka. Usiadłam naprzeciw prezesa i zaczęłam rozmowę:
-Panie prezesie, przyszłam tu po to by oznajmić ,że chcę odejść z klubu.
-Jak to chcesz odejść.
Nic nie odpowiedziałam tylko położyłam papiery na stół. Wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam ale i tak już było za późno otworzyłam drzwi i usłyszałam:
-Pamiętaj, że zawsze będzie dla ciebie tu miejsce.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odeszłam. Gdy wracałam postanowiłam wejść do prezesa Piłki nożnej kobiet. Zapukałam do drzwi i weszłam:
-Witam, czego pani szuka.
-Ja właściwie do pana. Bo chciałabym grać tu w drużynie.
-Mhmm. Przejdzie panienka okres próbny. A powiedz mi gdzie wcześniej grałaś i jak się nazywasz.
-Nazywam się Paulina Głowacka. Wcześniej grałam w siatkówkę w miejscowym klubie.
-To wiem skąd cię kojarzę. A możesz mi powiedzieć co tu robisz i czemu chcesz grać w piłkę nożną. ?
-No więc tak. Spełniam marzenia a z niektórych rezygnuję. Chcę grać tak po prostu.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć i wymyśliłam coś na poczekaniu.
-Dobrze, tu masz strój i zaraz przejdziesz próbę. -Podał mi strój i wskazał drogę do szatni.
Ruszyłam w tamtą stronę i po drodze minęłam się z chłopakami:
-A co ty tu robisz. I czemu w ręce masz strój.
-Idę się przebrać i ćwiczyć.
Pobiegłam do szatni i szybko się przebrałam.
*
Po 5 minutach wyszłam z szatni i poszłam na murawę. Tam czekali już trenerzy i prezes. Przywitałam się i zaczęłam ćwiczyć. Zrobiłam 3 kółka wokół boiska i spojrzałam na trybuny siedziała tam cała drużyna BvB.
Wiedziałam ,że to wszystko robię dla Marco i bardzo się starałam. Każde ćwiczenie miałam zaliczone. W końcu przyszedł czas na podsumowanie. Czekałam na to około 20 minut i wywołano moje imię. Podeszłam do zarządców i cała się trzęsłam. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać w końcu prezes wyciągnął do mnie rękę i powiedział:
-Witam panienkę w zespole.
Ucieszyłam się ,że może Marco mnie zauważy. Stałam tak chwile i dziękowałam trenerom. Gdy już odchodziłam otrzymałam kartkę z wypisanym treningami. Wzięłam ją i poszłam do chłopaków na trybuny. Powiedziałam głośno:
-Aaa przyjęli mnie.
Wszyscy się cieszyli oprócz Marco, Mario i Lewego. Nie wiedziałam czemu w końcu to wszystko robiłam dla Marco a on się nie cieszy. Usiadłam obok niego a wszyscy od razu zauważyli ,że chcę z nim być sam na sam. Gdy wszyscy już odeszli spytałam Marco:
-Czemu się nie cieszysz.
-Ale ja się ciesze, tylko...
-Marco . ! tylko ?
Przytulił mnie i pocałował w czoło, zdziwiłam się ale nie odeszłam. Marco wyszeptał:
-Gratulację. Jestem z ciebie dumny.
I na jego twarzy znów pojawił się uśmiech...
-Nie Marco nie przesłyszałeś się. Rezygnuję z siatkówki.
Marco już nic nie mówił tylko siedział cicho. Spojrzałam na niego i nie wiedziałam czy zrobiłam dobrze. Widziałam na jego twarzy złość, jakby ktoś zabił bliską mu osobę. W końcu Marco zatrzymał się pod moim domem i spytał:
-Masz piłkę ?
-Tak.
Przyniosłam piłkę z garażu i poszliśmy na ogród. Marco pokazał mi wiele ćwiczeń i zdziwił się:
-Grałaś kiedyś w piłkę.
-Trochę, ale to tylko tak dodatkowo, kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce.
-Dobrze sobie radzisz.
-Dzięki Marco.
Byłam już zmęczona więc zaproponowała abyśmy weszli do środka. Marco usiadł na kanapie a ja poszłam po coś mocnego do kuchni. Wróciłam z whisky i usiadłam obok niego na kanapie:
-Marco a teraz możesz mi wyjaśnić sprawę z Ann?
-Tak. Posłuchaj. Zanim cię poznałem, podobała mi się Alice. Wiesz, szybka, gra w piłkę nożną, ładna i wgl.
No ale wracając do tematu to po tej waszej kłótni kiedy ty wyszłaś, Mario wyznał miłość Monicę a Ann to wszystko słyszała. Po meczu gdy wszyscy piłkarze wyszli zobaczyliśmy Ann z Alice. Podeszliśmy do nich i spytaliśmy na kogo czekają. Wtedy Alice podeszła do mnie i zaczęła mnie całować. Odwzajemniałem jej pocałunki, w końcu zostaliśmy parą. Nie wiem dlaczego ale tak jakby odżyło dawne uczucie. Myślałem ,że ją kocham. Ale wtedy w niedziele kiedy wracaliśmy do domu, ona ze mną zerwała i powiedziała ,że nigdy nic do mnie nie czuła. Wróciłem do domu załamałem się, siedziałem kilka godzin nic nie robiąc w końcu przyszła Ann i spytała co się stało opowiedziałem jej całą historię. Wyszedłem na dwór zaczerpnąć trochę świeżego powietrza a za mną wyszła Ann. Siedziałem na leżaku a ona obok mnie po kilku minutach ciszy zaczęliśmy się całować. To co ty dzisiaj zobaczyłaś na meczu to ona mnie pocałowała tak naprawdę nic do niej nie czuję. Czuję coś do...
Przewał mu dzwonek do drzwi, wstałam żeby otworzyć i zobaczyłam że to Ann. Otworzyłam drzwi i w progu zapytałam:
-Czego tu szukasz.?
-Paulina. Proszę chcę się znów z tobą przyjaźnić. Te pocałunki z Marco to jego sprawka. On mnie obezwładniał i całował. Nie chciałam tego.
Patrzyłam na nią jak dziwkę. W drzwiach pojawił się Marco:
-Co powiedziałaś ? Ja cię obezwładniałem i całowałem. Nie zmyślaj. Sama mnie pocałowałaś. Więc wypierdalaj. Rozumiesz.!
Pierwszy raz widziałam Marco w takim stanie. Wróciłam do salonu a za mną Marco:
-Marco już lepiej wyjdź.
Marco spojrzał na mnie smutną miną i wyszedł. Położyłam się na kanapie i myślałam o wszystkim co dzisiaj usłyszałam. Siedziałam tak do wieczora popijając whisky. Około 22 poszłam pod prysznic i spać. Zasnęłam ze łzami w oczach i telefonem w ręku.
*
Obudziłam się rano i zeszłam na dół, zrobiłam sobie na śniadanie tosty z serem i szynką. Posprzątałam po sobie i poszłam się ubrać, uczesać i umalować. Byłam gotowa w 20 minut i przypomniało mi się ,że mam sprawę do załatwienia. Założyłam buty i poszłam na stadion. W drodze myślałam czy dobrze robię idąc tam. W końcu doszłam. Stałam przed drzwiami gabinetu prezesa. Zapukałam i usłyszałam:
-Proszę wejść.
Otworzyłam delikatnie drzwi i podeszłam do biurka. Usiadłam naprzeciw prezesa i zaczęłam rozmowę:
-Panie prezesie, przyszłam tu po to by oznajmić ,że chcę odejść z klubu.
-Jak to chcesz odejść.
Nic nie odpowiedziałam tylko położyłam papiery na stół. Wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam ale i tak już było za późno otworzyłam drzwi i usłyszałam:
-Pamiętaj, że zawsze będzie dla ciebie tu miejsce.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odeszłam. Gdy wracałam postanowiłam wejść do prezesa Piłki nożnej kobiet. Zapukałam do drzwi i weszłam:
-Witam, czego pani szuka.
-Ja właściwie do pana. Bo chciałabym grać tu w drużynie.
-Mhmm. Przejdzie panienka okres próbny. A powiedz mi gdzie wcześniej grałaś i jak się nazywasz.
-Nazywam się Paulina Głowacka. Wcześniej grałam w siatkówkę w miejscowym klubie.
-To wiem skąd cię kojarzę. A możesz mi powiedzieć co tu robisz i czemu chcesz grać w piłkę nożną. ?
-No więc tak. Spełniam marzenia a z niektórych rezygnuję. Chcę grać tak po prostu.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć i wymyśliłam coś na poczekaniu.
-Dobrze, tu masz strój i zaraz przejdziesz próbę. -Podał mi strój i wskazał drogę do szatni.
Ruszyłam w tamtą stronę i po drodze minęłam się z chłopakami:
-A co ty tu robisz. I czemu w ręce masz strój.
-Idę się przebrać i ćwiczyć.
Pobiegłam do szatni i szybko się przebrałam.
*
Po 5 minutach wyszłam z szatni i poszłam na murawę. Tam czekali już trenerzy i prezes. Przywitałam się i zaczęłam ćwiczyć. Zrobiłam 3 kółka wokół boiska i spojrzałam na trybuny siedziała tam cała drużyna BvB.
Wiedziałam ,że to wszystko robię dla Marco i bardzo się starałam. Każde ćwiczenie miałam zaliczone. W końcu przyszedł czas na podsumowanie. Czekałam na to około 20 minut i wywołano moje imię. Podeszłam do zarządców i cała się trzęsłam. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać w końcu prezes wyciągnął do mnie rękę i powiedział:
-Witam panienkę w zespole.
Ucieszyłam się ,że może Marco mnie zauważy. Stałam tak chwile i dziękowałam trenerom. Gdy już odchodziłam otrzymałam kartkę z wypisanym treningami. Wzięłam ją i poszłam do chłopaków na trybuny. Powiedziałam głośno:
-Aaa przyjęli mnie.
Wszyscy się cieszyli oprócz Marco, Mario i Lewego. Nie wiedziałam czemu w końcu to wszystko robiłam dla Marco a on się nie cieszy. Usiadłam obok niego a wszyscy od razu zauważyli ,że chcę z nim być sam na sam. Gdy wszyscy już odeszli spytałam Marco:
-Czemu się nie cieszysz.
-Ale ja się ciesze, tylko...
-Marco . ! tylko ?
Przytulił mnie i pocałował w czoło, zdziwiłam się ale nie odeszłam. Marco wyszeptał:
-Gratulację. Jestem z ciebie dumny.
I na jego twarzy znów pojawił się uśmiech...
wtorek, 19 marca 2013
Rozdział 6
Obudziłam się około 7. Podniosłam się z kanapy i zobaczyłam Roberta śpiącego na podłodze. Nie chciałam go budzić bo słodko spał więc wzięłam koc i go przykryłam. Poszłam na górę po ubrania i wziąć prysznic. Gdy zeszłam na dół było już 15 po 8. Robert jeszcze spał więc postanowiłam zrobić mu śniadanie. Nakryłam do stołu i czekałam aż Robert się obudzi. Przypomniało mi się ,że wczoraj wyłączyłam telefon i mogę mieć kilka nieodczytanych wiadomości. Odeszłam od stołu i poszłam po telefon. Włączyłam go i miałam 4 nieodebrane połączenia od Marco i kilka sms. Żadnego nie odczytałam tylko zostawiłam tak jak było. Wróciłam do kuchni zrobić herbatę i wtedy wszedł Robert. Zjedliśmy razem śniadanie i gawędziliśmy o dzisiejszym meczu. Posprzątałam po wspólnym śniadaniu i pożegnałam się z Robertem, bo musiał iść do domu umyć się i przebrać. Po jego wyjściu spakowałam torbę na trening i ogarnęłam w salonie. Zajęło mi to niecałe 10 minut, wiedziałam że mecz mamy na 14 ale musimy mieć trening przed spotkaniem. Około 10 zadzwoniłam do Moniki:
-Paulina już po ciebie jadę.
Nie zdążyłam nawet powiedzieć "Hej" a ona się rozłączyła. Założyłam buty i wzięłam torbę. Wyszłam przed dom tam czekała już Monika. Wsiadłam do jej auta i pospiesznie pojechałyśmy na trening, który miał zacząć się o 10.30. Trening zleciał szybko ale był wykańczający, nie widziałam na nim Ann ale nawet się tym nie przejmowałam. Przed 14 wyszłyśmy z trenerem do szatni porozmawiać. Wiedziałyśmy ,że nie możemy po sobie poznać ,że jesteśmy zdenerwowane. Gdy zaczęłyśmy śpiewać hymn zobaczyłam ,że na trybuny wchodzi Marco, Robert, Mario i Mortiz. Nie wiem skąd dwóch z nich miało bilety ale wiedziałam ,że Robert na pewno jeden dał Marco.
W końcu gra się zaczęła. Pomimo wielu nieudanych akcji wygrałyśmy pierwszy set 25-19. Byłyśmy zadowolone z wyniku, z resztą trener też. Wiele razy się pytał gdzie jest Ann ale żadna mu nie odpowiedziała. Gdy wchodziłyśmy na boisko w drugim secie zobaczyłam Ann przytulającą się z Marco. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Wiedziałam ,że nie mogę się poddać. Powiedziałam Monice ,żeby spojrzała na Leitnera, a jej ukazał się ten sam widok co mi. Widziałam na jej twarzy złość. Od chwili gdy Ann obściskiwała się z Marco Monika przestała ją tolerować. Na każdym kroku ją upominała.
*
Drugi set zaczął się świetnie. Miałam wiele wykorzystanych akcji i bloków. Byłam z siebie zadowolona. Trener przeciwnej drużyny poprosił o czas. Zeszłyśmy z boiska a ja spojrzała w stronę Marco. Zobaczyłam go całującego się z Ann. Poprosiła trenera o zmianę i siedziałam na ławce. Łzy napływały mi do oczu bez przerwy. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Siedziałam ze spuszczoną twarzą i przyglądałam się piłce. W pewnym momencie zrozumiałam ,że muszę zrezygnować z jednego marzenia aby spełnić drugie. Siedziałam na ławce do końca meczu dziewczyny wygrały 3-0 w setach. Wszyscy zbierali się do wyjścia a dziewczyny do szatni zostałam na boisku tylko ja. Spojrzałam na piłkę i już miałam ją kopnąć, ale powstrzymał mnie przed tym Lewy z Mario:
-Ej dziewczyno co ty robisz? - spytali oby dwoje.
-Ja co robię ?! Zobacz lepiej co robi twój przyjaciel Marco. On mnie krzywdzi jak nikt inny. Czy on nie rozumnie ,że ja naprawdę coś do niego czuję.??
Mario zwrócił się do Roberta i szeptem powiedział:
-Ee. Przecież mu podobają się tylko piłkarki.
Wstałam z ławki i spojrzałam na Mario:
-Wszystko słyszałam.!
Wyszłam z sali i czekałam aż wszystkie dziewczyny opuszczą naszą szatnie. Wydawało mi się ,że już wszyscy wyszli więc weszłam do środka i zobaczyłam Monikę. Uśmiechnęłam się do niej i wytknęłam język. Poszłam na swoje miejsce i wysmarkałam nos.
-Ej Paulinka.
-Słucham cię Monia.-Zwróciłam głowę w jej stronę
-Coś cię meczy. Prawda ? Wiesz ,że mi możesz powiedzieć wszystko.
Stałam tak chwilkę zamyślona aż w końcu wydusiłam z siebie te słowa.
-Monika i tak wiem ,że tak czy siak ty i tak byś się dowiedziała więc powiem tylko to Aby spełnić jedno ze swoich marzeń, muszę zrezygnować z kilku innych.
Monika stała i wlepiała we mnie swoje oczy.
-O czym ty mówisz Paulina?
-Posłuchaj. Muszę zrezygnować z siatkówki i nauczyć się grać w piłkę nożną.
Nastała cisza ani ja, ani Monika się nie odezwałyśmy. Szybko się przebrałam i wyszłam przed stadion. Przy drzwiach zobaczyłam Marco, samego Marco. Zdziwiłam się ale podeszłam do niego :
-Cześć Marco.
-O hej Paulina.
-Masz może auto.-Spytałam cichym tonem
-Pewnie chcesz żebym cię odwiózł.
-Tak dokładnie to, a i mogę mieć do ciebie dwie prośby.
-Wal śmiało.
-Wyjaśnij mi całą sprawę z Ann i z Alice. A druga jest taka ,że muszę nauczyć się grać w piłkę.
Chciałam w nim wzbudzić uczucie zainteresowania.
-Okej. Sprawę z Ann i Alice wyjaśnię ci potem ale ty mi musisz jeszcze wyjaśnić dlaczego nie odbierasz, nie odpisujesz i po co ci umiejętność gry w piłkę nożną skoro grasz w siatkę.
-Wiesz przyda się ta umiejętność, bo tak się składa że rezygnuję z siatkówki...
Marco nie mógł wierzyć w to co powiedziałam i zaczął kręcić głową...
-Paulina już po ciebie jadę.
Nie zdążyłam nawet powiedzieć "Hej" a ona się rozłączyła. Założyłam buty i wzięłam torbę. Wyszłam przed dom tam czekała już Monika. Wsiadłam do jej auta i pospiesznie pojechałyśmy na trening, który miał zacząć się o 10.30. Trening zleciał szybko ale był wykańczający, nie widziałam na nim Ann ale nawet się tym nie przejmowałam. Przed 14 wyszłyśmy z trenerem do szatni porozmawiać. Wiedziałyśmy ,że nie możemy po sobie poznać ,że jesteśmy zdenerwowane. Gdy zaczęłyśmy śpiewać hymn zobaczyłam ,że na trybuny wchodzi Marco, Robert, Mario i Mortiz. Nie wiem skąd dwóch z nich miało bilety ale wiedziałam ,że Robert na pewno jeden dał Marco.
W końcu gra się zaczęła. Pomimo wielu nieudanych akcji wygrałyśmy pierwszy set 25-19. Byłyśmy zadowolone z wyniku, z resztą trener też. Wiele razy się pytał gdzie jest Ann ale żadna mu nie odpowiedziała. Gdy wchodziłyśmy na boisko w drugim secie zobaczyłam Ann przytulającą się z Marco. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Wiedziałam ,że nie mogę się poddać. Powiedziałam Monice ,żeby spojrzała na Leitnera, a jej ukazał się ten sam widok co mi. Widziałam na jej twarzy złość. Od chwili gdy Ann obściskiwała się z Marco Monika przestała ją tolerować. Na każdym kroku ją upominała.
*
Drugi set zaczął się świetnie. Miałam wiele wykorzystanych akcji i bloków. Byłam z siebie zadowolona. Trener przeciwnej drużyny poprosił o czas. Zeszłyśmy z boiska a ja spojrzała w stronę Marco. Zobaczyłam go całującego się z Ann. Poprosiła trenera o zmianę i siedziałam na ławce. Łzy napływały mi do oczu bez przerwy. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Siedziałam ze spuszczoną twarzą i przyglądałam się piłce. W pewnym momencie zrozumiałam ,że muszę zrezygnować z jednego marzenia aby spełnić drugie. Siedziałam na ławce do końca meczu dziewczyny wygrały 3-0 w setach. Wszyscy zbierali się do wyjścia a dziewczyny do szatni zostałam na boisku tylko ja. Spojrzałam na piłkę i już miałam ją kopnąć, ale powstrzymał mnie przed tym Lewy z Mario:
-Ej dziewczyno co ty robisz? - spytali oby dwoje.
-Ja co robię ?! Zobacz lepiej co robi twój przyjaciel Marco. On mnie krzywdzi jak nikt inny. Czy on nie rozumnie ,że ja naprawdę coś do niego czuję.??
Mario zwrócił się do Roberta i szeptem powiedział:
-Ee. Przecież mu podobają się tylko piłkarki.
Wstałam z ławki i spojrzałam na Mario:
-Wszystko słyszałam.!
Wyszłam z sali i czekałam aż wszystkie dziewczyny opuszczą naszą szatnie. Wydawało mi się ,że już wszyscy wyszli więc weszłam do środka i zobaczyłam Monikę. Uśmiechnęłam się do niej i wytknęłam język. Poszłam na swoje miejsce i wysmarkałam nos.
-Ej Paulinka.
-Słucham cię Monia.-Zwróciłam głowę w jej stronę
-Coś cię meczy. Prawda ? Wiesz ,że mi możesz powiedzieć wszystko.
Stałam tak chwilkę zamyślona aż w końcu wydusiłam z siebie te słowa.
-Monika i tak wiem ,że tak czy siak ty i tak byś się dowiedziała więc powiem tylko to Aby spełnić jedno ze swoich marzeń, muszę zrezygnować z kilku innych.
Monika stała i wlepiała we mnie swoje oczy.
-O czym ty mówisz Paulina?
-Posłuchaj. Muszę zrezygnować z siatkówki i nauczyć się grać w piłkę nożną.
Nastała cisza ani ja, ani Monika się nie odezwałyśmy. Szybko się przebrałam i wyszłam przed stadion. Przy drzwiach zobaczyłam Marco, samego Marco. Zdziwiłam się ale podeszłam do niego :
-Cześć Marco.
-O hej Paulina.
-Masz może auto.-Spytałam cichym tonem
-Pewnie chcesz żebym cię odwiózł.
-Tak dokładnie to, a i mogę mieć do ciebie dwie prośby.
-Wal śmiało.
-Wyjaśnij mi całą sprawę z Ann i z Alice. A druga jest taka ,że muszę nauczyć się grać w piłkę.
Chciałam w nim wzbudzić uczucie zainteresowania.
-Okej. Sprawę z Ann i Alice wyjaśnię ci potem ale ty mi musisz jeszcze wyjaśnić dlaczego nie odbierasz, nie odpisujesz i po co ci umiejętność gry w piłkę nożną skoro grasz w siatkę.
-Wiesz przyda się ta umiejętność, bo tak się składa że rezygnuję z siatkówki...
Marco nie mógł wierzyć w to co powiedziałam i zaczął kręcić głową...
poniedziałek, 18 marca 2013
Rozdział 5
*Dwa tygodnie później*
Wstałam rano i zjadłam śniadanie. Dzisiaj miał wrócić Marco więc postanowiłam pójść do Moniki. Naszykowałam się i wyszłam. Szłam w stronę przyjaciółki domu i natknęłam się na Marco. On nawet na mnie nie spojrzał tylko szedł zamyślony dalej. Doszłam już pod Moniki dom a z niego wyszedł Mortiz uśmiechnęłam się w jego stronę a on odwzajemnił uśmiech. Zapukałam do drzwi i nawet długo nie czekałam a Monika już mi otworzyła. Przywitałam się z nią buziaczkiem w policzek i weszłyśmy do salonu. Monika usiadła obok mnie na kanapie:
-Ej co się stało?
-Nic, nic. Opowiadaj co u ciebie i Mortiza.
-Paulina.! Widzę przecież mi możesz powiedzieć. Ja to nie Ann.
-Dobra .No więc tak dzisiaj jak szłam do ciebie natknęłam się na Marco. Nawet nie powiedział mi cześć i szedł zamyślony. Nie chcę go znać ale martwię się o niego.
-No to się zbieraj jedziemy do niego.
-Nie ja nie jadę. Ty jedź.
-Proszę. Pojedź ze mną .- Prosiła błagalnie Monika
Zgodziłam się bo chciałam z nim porozmawiać. Pomimo tego ,że mówiłam ,że nie chce go znać ciągle coś do niego czułam. Przez te dwa tygodnie kiedy go nie było. Tęskniłam za nim a z drugiej strony czułam obrzydzenie.
*
Wsiadłyśmy do auta i w 20 minut byłyśmy pod domem Marco. Szybko wysiadłam i podbiegłam do drzwi. Stałam tak chwilę i czekałam na Monikę. Już miałam dzwonić dzwonkiem a Monika przypadkowo nacisnęła klamkę. Drzwi były otwarte więc postanowiłyśmy wejść, usłyszałyśmy jakieś odgłosy z ogrodu i wyszłyśmy tam. Stałam jak zabita widziałam Marco obściskującego się z Ann. Wybiegłam z domu trzaskając drzwiami, to samo zrobiła Monika. Wsiadłyśmy do auta i z piskiem opon odjechałyśmy.
-Monika podwieź mnie do domu.
Monika nic nie mówiła tylko jechała w stronę mojego domu. Gdy byłam już sama usiadłam w salonie i zaczęłam szlochać. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam, ale postanowiłam się tym nie przejmować. Poszłam wziąć prysznic i się umalować, bo miałam zamiar iść do baru. Było już po 19 i wyszłam z domu. Szłam do baru obok Signal Iduna Park. Weszłam tam i usiadłam tyłem do drzwi. Słyszałam ludzi wchodzących do baru ale nie chciałam się obracać. Ignorowałam to. Podeszłam do baru zamówić jeszcze jedno piwo i tam natknęłam się na Lewego.:
-Ej co z tobą? -usłyszałam
-Mam na imię Paulina, a tak w ogóle koledzy na ciebie czekają.
Lewy wrócił do kolegów a ja wzięłam swoje piwo i wróciłam do stolika. Chwile później dosiadł się do mnie Robert:
-Wróciłem.
Usiadł na przeciwko mnie i patrzył co dzieje się w tle. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Marco stojącego i patrzącego na nas. Odwróciłam się do Roberta i opowiedziałam mu co dzisiaj zobaczyłam w domu Marco. Po tej historii zmieniliśmy temat:
-Paulina nie masz jutro przypadkiem meczu?
-Mam, mam. A co chcesz przyjść ?
-Nie mam biletów. A przydałyby się chociaż 2.
-Dobra nie wiem kogo będziesz chciał zabrać ze sobą ale niech ci będzie. Chodź do mnie to ci dam. Mam w domu kilka.
Wyszliśmy razem z baru. Miałam gdzieś Marco choć wiedziałam że wolałabym z nim jechać. Robert otworzył mi drzwi od auta i sam poszedł na swoją stronę. Dojechaliśmy pod mój dom i zaprosiłam go do środka, podałam mu bilety i zaproponowałam coś do picia. Przyniosłam mu piwo a sobie zrobiłam melisę. Usiadłam obok niego na kanapie:
-Paulina masz może jakieś filmy.
-Tak w szafce obok telewizora zobacz.
Dzwonił mój telefon na wyświetlaczu był numer Marco. Nie chciałam odbierać więc się rozłączyłam i wyłączyłam telefon.
Wróciłam do Robert a on wcisnął play. Oglądaliśmy "Trzy metry nad niebem" . Łzy mi same napływały do oczu a Robert tylko mnie przytulił. W pewnym momencie spytałam:
-A ty nie masz narzeczonej .?
-Mam ale przyjaciółkę też mogę mieć. Z resztą Ania tez by cię polubiła.
Skończyłam ten temat i włączyłam drugą cześć filmu. Obejrzeliśmy cały film. I w pewnym momencie oby dwoje zasnęliśmy na kanapie.
Wstałam rano i zjadłam śniadanie. Dzisiaj miał wrócić Marco więc postanowiłam pójść do Moniki. Naszykowałam się i wyszłam. Szłam w stronę przyjaciółki domu i natknęłam się na Marco. On nawet na mnie nie spojrzał tylko szedł zamyślony dalej. Doszłam już pod Moniki dom a z niego wyszedł Mortiz uśmiechnęłam się w jego stronę a on odwzajemnił uśmiech. Zapukałam do drzwi i nawet długo nie czekałam a Monika już mi otworzyła. Przywitałam się z nią buziaczkiem w policzek i weszłyśmy do salonu. Monika usiadła obok mnie na kanapie:
-Ej co się stało?
-Nic, nic. Opowiadaj co u ciebie i Mortiza.
-Paulina.! Widzę przecież mi możesz powiedzieć. Ja to nie Ann.
-Dobra .No więc tak dzisiaj jak szłam do ciebie natknęłam się na Marco. Nawet nie powiedział mi cześć i szedł zamyślony. Nie chcę go znać ale martwię się o niego.
-No to się zbieraj jedziemy do niego.
-Nie ja nie jadę. Ty jedź.
-Proszę. Pojedź ze mną .- Prosiła błagalnie Monika
Zgodziłam się bo chciałam z nim porozmawiać. Pomimo tego ,że mówiłam ,że nie chce go znać ciągle coś do niego czułam. Przez te dwa tygodnie kiedy go nie było. Tęskniłam za nim a z drugiej strony czułam obrzydzenie.
*
Wsiadłyśmy do auta i w 20 minut byłyśmy pod domem Marco. Szybko wysiadłam i podbiegłam do drzwi. Stałam tak chwilę i czekałam na Monikę. Już miałam dzwonić dzwonkiem a Monika przypadkowo nacisnęła klamkę. Drzwi były otwarte więc postanowiłyśmy wejść, usłyszałyśmy jakieś odgłosy z ogrodu i wyszłyśmy tam. Stałam jak zabita widziałam Marco obściskującego się z Ann. Wybiegłam z domu trzaskając drzwiami, to samo zrobiła Monika. Wsiadłyśmy do auta i z piskiem opon odjechałyśmy.
-Monika podwieź mnie do domu.
Monika nic nie mówiła tylko jechała w stronę mojego domu. Gdy byłam już sama usiadłam w salonie i zaczęłam szlochać. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam, ale postanowiłam się tym nie przejmować. Poszłam wziąć prysznic i się umalować, bo miałam zamiar iść do baru. Było już po 19 i wyszłam z domu. Szłam do baru obok Signal Iduna Park. Weszłam tam i usiadłam tyłem do drzwi. Słyszałam ludzi wchodzących do baru ale nie chciałam się obracać. Ignorowałam to. Podeszłam do baru zamówić jeszcze jedno piwo i tam natknęłam się na Lewego.:
-Ej co z tobą? -usłyszałam
-Mam na imię Paulina, a tak w ogóle koledzy na ciebie czekają.
Lewy wrócił do kolegów a ja wzięłam swoje piwo i wróciłam do stolika. Chwile później dosiadł się do mnie Robert:
-Wróciłem.
Usiadł na przeciwko mnie i patrzył co dzieje się w tle. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Marco stojącego i patrzącego na nas. Odwróciłam się do Roberta i opowiedziałam mu co dzisiaj zobaczyłam w domu Marco. Po tej historii zmieniliśmy temat:
-Paulina nie masz jutro przypadkiem meczu?
-Mam, mam. A co chcesz przyjść ?
-Nie mam biletów. A przydałyby się chociaż 2.
-Dobra nie wiem kogo będziesz chciał zabrać ze sobą ale niech ci będzie. Chodź do mnie to ci dam. Mam w domu kilka.
Wyszliśmy razem z baru. Miałam gdzieś Marco choć wiedziałam że wolałabym z nim jechać. Robert otworzył mi drzwi od auta i sam poszedł na swoją stronę. Dojechaliśmy pod mój dom i zaprosiłam go do środka, podałam mu bilety i zaproponowałam coś do picia. Przyniosłam mu piwo a sobie zrobiłam melisę. Usiadłam obok niego na kanapie:
-Paulina masz może jakieś filmy.
-Tak w szafce obok telewizora zobacz.
Dzwonił mój telefon na wyświetlaczu był numer Marco. Nie chciałam odbierać więc się rozłączyłam i wyłączyłam telefon.
Wróciłam do Robert a on wcisnął play. Oglądaliśmy "Trzy metry nad niebem" . Łzy mi same napływały do oczu a Robert tylko mnie przytulił. W pewnym momencie spytałam:
-A ty nie masz narzeczonej .?
-Mam ale przyjaciółkę też mogę mieć. Z resztą Ania tez by cię polubiła.
Skończyłam ten temat i włączyłam drugą cześć filmu. Obejrzeliśmy cały film. I w pewnym momencie oby dwoje zasnęliśmy na kanapie.
niedziela, 17 marca 2013
Rozdział 4
Zostałam sama w domu. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wiedziałam tylko to ,że nie chce znać Marco. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Moniki:
-Hej Paulinko.
-Hej, gdzie wy tak wybiegliście.-mówiłam z płaczem
-Chcieliśmy iść do Marco ale musimy trochę ochłonąć.
-Nie, nie, nie, nie idźcie do niego proszę. Zróbcie to dla mnie. Monika Proszę.
-Dobrze ale pamiętaj ,że jak coś się będzie działo masz nas.
Odłożyłam telefon na stół i ciągle płakałam. Poszłam obejrzeć telewizje, ale zamiast tego włączyłam laptopa. Weszłam na fb i przeglądałam stronę główną, aż natknęłam się na to
"Marco zmienił (a) status z "wolny" na "w związku"."
Gdy to czytałam byłam już pewna ,że nie chcę ciągnąć naszej przyjaźni. Tak wiedziałam ,że ma dziewczynę, ale tylko jako jedną z wielu, bo zawsze gdy ją miał nie zmieniał statusu. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Ze łzami w oczach przeglądałam dalej fb. Na czacie zobaczyłam dostępną Ann.
-Cześć mój słodziaku Ann
Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Zmartwiłam się, ponieważ Ann zawsze odpisywała. Poszłam do kuchni po telefon i wykręciłam jej numer, nie odbierała. Nie wiedziałam czy coś się stało i zadzwoniłam do Moniki:
-No cześć .
-Cześć Monia. Nie wiesz może co jest z Ann.
-No właśnie nie wiem. Nie odbiera nie odpisuje nawet się do mnie nie odezwała gdy mijałyśmy się na ulicy.
-Kurde martwię się. A coś się mogło stać co by ją tak zmieniło.
-Ale wiesz jej podoba się Mario, a on ostatnio mi powiedział ,że jestem piękną dziewczyną z jego marzeń tylko żebym umiała gotować. Ja go spławiłam bo mi podoba się Mortiz, a ona możliwe ,że coś usłyszała.
-Dobra dzięki Monia. Kończę Pa.
Odłożyłam telefon i poszłam do sypialni. Resztę dnia spędziłam w łóżku płacząc. Dopiero około 22 zeszłam na dół po telefon. Miałam kilka wiadomości od Marco ale od razu je wszystkie usunęłam nie czytając ich. Nawet usunęłam jego numer z kontaktów ale to i tak nic nie dało bo już zdążyłam nauczyć się go na pamięć. Poszłam wziąć prysznic i zmienić pościel w pokoju, ponieważ była cała mokra od łez. Położyłam się w łóżku i napisałam do Ann:
"Ann co się stało, wiesz że mi możesz powiedzieć wszystko. Proszę odpisz ."
Nie mogłam zasnąć leżałam i patrzyłam na ekran telefonu w końcu po 15 minutach doszła wiadomość od Ann:
"Pewnie Monika ci już powiedziała co powiedział jej Mario. Gdy ja to usłyszałam znienawidziłam was obje bo przyjaźnicie się. Teraz pewnie będziesz na mnie wściekła ale ta dziewczyna Marco to moja sprawka. Oni już dawno się znali wiem ,że kiedyś się Marco podobała i chciałam ,żeby go uwiodła, żebyś poczuła to co ja. Nie wiem czy wiesz ale oni pojechali na wakacje. Ja cię Przepraszam masz prawo mnie za to nienawidzić ale wiem ,że nie powinnam tego robić."
Czytałam to z niedowierzaniem nie wiedziałam co mam zrobić. Postanowiłam porozmawiać z Ann w cztery oczy ale to już jutro. Schowałam telefon pod poduszkę i zasnęłam.
Rano obudził mnie sms od Ann:
"Pewnie nie chcesz mnie widzieć ale musimy porozmawiać."
Chciałam tej rozmowy jak niczego innego, owszem obawiałam się czego się dowiem ale zgodziłam się.:
"Przyjdź za pół godziny do mnie"
Wstałam z łóżka i ubrałam się. Poszłam do łazienki uczesać się i lekko umalować. Po 15 minutach byłam już na dole i jadłam płatki z mlekiem. Posprzątałam po śniadaniu i gdy już zakręcałam wodę usłyszałam dzwonek do drzwi a w nich stała Ann. Zaprosiłam ją do środka i zaproponowałam herbatę akurat woda była gorąca więc wystarczyło zalać. Postawiłam herbatę Ann na stole i poprosiłam o rozmowę.
-Ann ja wiem że Mario cię zranił ale czemu ty mnie zraniłaś?
-Paulina to nie miało być tak. Wiem skrzywdziłam cię ale ja nie chciałam ,żeby tak wyszło.
-A jak chciałaś żeby wyszło.?
-On mówił ,że mu podobają się tylko piłkarki a ona gra w piłkę nożną. Więc do ciebie i tak nic chyba nie czuł.
-Jak mogłaś mi to zrobić.? Czy ja zawiniłam w tym co Mario powiedział Moni. Ona tez nie zawiniła. Tylko ty więc lepiej idź z nią porozmawiaj.
-Poczekaj bo ja coś jeszcze muszę powiedzieć oni to znaczy Marco i Alice tak miała na imię jego dziewczyna pojechali na wakacje do Hiszpanii na dwa tygodnie.
-I po co mi ty to mówisz nie chcę już naszej przyjaźni. Wiesz martwiłam się o ciebie gdy się nie odzywałaś. Ja nie życzę ci źle tylko po prostu chcę żebyś czuła to co ja w tamtych momentach. A teraz już wyjdź i zapomnijmy o naszej przyjaźni. Nie chcę cię znać.
-Paulina ja.. ja Przepraszam nie chciałam na prawdę. Proszę cię ja nie mogę cię stracić.
-Mogłaś pomyśleć za nim to wszystko wymyśliłaś a teraz już wyjdź.
Otworzyłam jej drzwi wskazałam drogę do wyjścia. Widziałam w jej oczach łzy ale nie przejmowałam się tym. Z jednej strony cieszyłam się ,że Marco wyjechał bo mogłam o nim w spokoju zapomnieć a z drugiej chciałabym być z nim tam. No ale trudno. Wzięłam telefon do ręki i we wiadomości wpisałam numer Marco a treść brzmiała tak:
"Życzę ci miłego urlopu z Alice. Tylko się nie utop."
Po chwili dostałam tylko sms:
"O mnie się nie musisz martwić. Dziękujemy. Postaram się nie utopić"
Położyłam telefon na szafce i poszłam do salonu zająć się swoimi sprawami.
No dobra mamy już 4 rozdział. ;)
-Hej Paulinko.
-Hej, gdzie wy tak wybiegliście.-mówiłam z płaczem
-Chcieliśmy iść do Marco ale musimy trochę ochłonąć.
-Nie, nie, nie, nie idźcie do niego proszę. Zróbcie to dla mnie. Monika Proszę.
-Dobrze ale pamiętaj ,że jak coś się będzie działo masz nas.
Odłożyłam telefon na stół i ciągle płakałam. Poszłam obejrzeć telewizje, ale zamiast tego włączyłam laptopa. Weszłam na fb i przeglądałam stronę główną, aż natknęłam się na to
"Marco zmienił (a) status z "wolny" na "w związku"."
Gdy to czytałam byłam już pewna ,że nie chcę ciągnąć naszej przyjaźni. Tak wiedziałam ,że ma dziewczynę, ale tylko jako jedną z wielu, bo zawsze gdy ją miał nie zmieniał statusu. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Ze łzami w oczach przeglądałam dalej fb. Na czacie zobaczyłam dostępną Ann.
-Cześć mój słodziaku Ann
Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Zmartwiłam się, ponieważ Ann zawsze odpisywała. Poszłam do kuchni po telefon i wykręciłam jej numer, nie odbierała. Nie wiedziałam czy coś się stało i zadzwoniłam do Moniki:
-No cześć .
-Cześć Monia. Nie wiesz może co jest z Ann.
-No właśnie nie wiem. Nie odbiera nie odpisuje nawet się do mnie nie odezwała gdy mijałyśmy się na ulicy.
-Kurde martwię się. A coś się mogło stać co by ją tak zmieniło.
-Ale wiesz jej podoba się Mario, a on ostatnio mi powiedział ,że jestem piękną dziewczyną z jego marzeń tylko żebym umiała gotować. Ja go spławiłam bo mi podoba się Mortiz, a ona możliwe ,że coś usłyszała.
-Dobra dzięki Monia. Kończę Pa.
Odłożyłam telefon i poszłam do sypialni. Resztę dnia spędziłam w łóżku płacząc. Dopiero około 22 zeszłam na dół po telefon. Miałam kilka wiadomości od Marco ale od razu je wszystkie usunęłam nie czytając ich. Nawet usunęłam jego numer z kontaktów ale to i tak nic nie dało bo już zdążyłam nauczyć się go na pamięć. Poszłam wziąć prysznic i zmienić pościel w pokoju, ponieważ była cała mokra od łez. Położyłam się w łóżku i napisałam do Ann:
"Ann co się stało, wiesz że mi możesz powiedzieć wszystko. Proszę odpisz ."
Nie mogłam zasnąć leżałam i patrzyłam na ekran telefonu w końcu po 15 minutach doszła wiadomość od Ann:
"Pewnie Monika ci już powiedziała co powiedział jej Mario. Gdy ja to usłyszałam znienawidziłam was obje bo przyjaźnicie się. Teraz pewnie będziesz na mnie wściekła ale ta dziewczyna Marco to moja sprawka. Oni już dawno się znali wiem ,że kiedyś się Marco podobała i chciałam ,żeby go uwiodła, żebyś poczuła to co ja. Nie wiem czy wiesz ale oni pojechali na wakacje. Ja cię Przepraszam masz prawo mnie za to nienawidzić ale wiem ,że nie powinnam tego robić."
Czytałam to z niedowierzaniem nie wiedziałam co mam zrobić. Postanowiłam porozmawiać z Ann w cztery oczy ale to już jutro. Schowałam telefon pod poduszkę i zasnęłam.
Rano obudził mnie sms od Ann:
"Pewnie nie chcesz mnie widzieć ale musimy porozmawiać."
Chciałam tej rozmowy jak niczego innego, owszem obawiałam się czego się dowiem ale zgodziłam się.:
"Przyjdź za pół godziny do mnie"
Wstałam z łóżka i ubrałam się. Poszłam do łazienki uczesać się i lekko umalować. Po 15 minutach byłam już na dole i jadłam płatki z mlekiem. Posprzątałam po śniadaniu i gdy już zakręcałam wodę usłyszałam dzwonek do drzwi a w nich stała Ann. Zaprosiłam ją do środka i zaproponowałam herbatę akurat woda była gorąca więc wystarczyło zalać. Postawiłam herbatę Ann na stole i poprosiłam o rozmowę.
-Ann ja wiem że Mario cię zranił ale czemu ty mnie zraniłaś?
-Paulina to nie miało być tak. Wiem skrzywdziłam cię ale ja nie chciałam ,żeby tak wyszło.
-A jak chciałaś żeby wyszło.?
-On mówił ,że mu podobają się tylko piłkarki a ona gra w piłkę nożną. Więc do ciebie i tak nic chyba nie czuł.
-Jak mogłaś mi to zrobić.? Czy ja zawiniłam w tym co Mario powiedział Moni. Ona tez nie zawiniła. Tylko ty więc lepiej idź z nią porozmawiaj.
-Poczekaj bo ja coś jeszcze muszę powiedzieć oni to znaczy Marco i Alice tak miała na imię jego dziewczyna pojechali na wakacje do Hiszpanii na dwa tygodnie.
-I po co mi ty to mówisz nie chcę już naszej przyjaźni. Wiesz martwiłam się o ciebie gdy się nie odzywałaś. Ja nie życzę ci źle tylko po prostu chcę żebyś czuła to co ja w tamtych momentach. A teraz już wyjdź i zapomnijmy o naszej przyjaźni. Nie chcę cię znać.
-Paulina ja.. ja Przepraszam nie chciałam na prawdę. Proszę cię ja nie mogę cię stracić.
-Mogłaś pomyśleć za nim to wszystko wymyśliłaś a teraz już wyjdź.
Otworzyłam jej drzwi wskazałam drogę do wyjścia. Widziałam w jej oczach łzy ale nie przejmowałam się tym. Z jednej strony cieszyłam się ,że Marco wyjechał bo mogłam o nim w spokoju zapomnieć a z drugiej chciałabym być z nim tam. No ale trudno. Wzięłam telefon do ręki i we wiadomości wpisałam numer Marco a treść brzmiała tak:
"Życzę ci miłego urlopu z Alice. Tylko się nie utop."
Po chwili dostałam tylko sms:
"O mnie się nie musisz martwić. Dziękujemy. Postaram się nie utopić"
Położyłam telefon na szafce i poszłam do salonu zająć się swoimi sprawami.
No dobra mamy już 4 rozdział. ;)
sobota, 16 marca 2013
Rozdział 3
To był sms od Mortiza:
"Cześć, obudziłem cię ? Chce się z tobą spotkać... ;)"
Opisałam mu szybko :
"Cześć, nie już dawno wstałam. Spotkajmy się dzisiaj w kawiarni obok stadionu o 15.20"
Długo nie czekałam na wiadomość;
"Będę na pewno "
Odłożyłam telefon i jadłam dalej śniadanie. Usłyszałam dzwonek do drzwi i wstałam żeby otworzyć. W drzwiach ujrzałam Marco:
-O cześć ty mój zgredzie.
Rzucił na wejściu. Stałam tak dłuższą chwilę aż w końcu Marco zaproponował wejście do środka.
-Mam do ciebie sprawę, bo wiesz jesteś moją przyjaciółką. No i tak sobie pomyślałem żebyś mi doradziła.
-Ale w czym ?
Wyjął telefon z kieszeni i pokazał mi zdjęcie:
-Czy ona jest według ciebie ładna.?
-Tak Marco jest. Mogę wiedzieć czemu mnie o to pytasz ?
-Ponieważ spotykam się z nią od pewnego czasu i chcę żeby wyszło z tego coś więcej.
-Wiesz co Marco chyba musisz już iść. Cześć.!
Otworzyłam mu drzwi i wskazałam drogę. Po jego wyjściu po moich policzkach leciały łzy. No ale cóż. Wzięłam telefon i napisałam do Mortiza.
"Proszę przyjdź do mnie teraz. Mieszkam na Strobelallee 29."
Nie dostałam odpowiedzi jednak po 10 minutach Mortiz stał już pod moimi drzwiami. Zaprosiłam go do środka:
-Co się stało Paulina ?
-Posłuchaj.
kazałam mu wejść do salonu i się rozgościć. Poszłam do kuchni zrobić herbatę i wróciłam. Usiadłam obok niego i zaczęłam opowiadać:
-Dzisiaj po tym jak z tobą pisałam poszłam zjeść śniadanie. Jadłam sobie i nagle usłyszałam dzwonek do drzwi wstałam otworzyć a w nich stał Marco. Przywitał się i wszedł do środka pytając o radę. Nie wiedziałam o co chodzi i się zgodziłam. Szybko wyjął telefon i pokazał mi zdjęcie pięknej dziewczyny i powiedział ,że od pewnego czasu się z nią spotyka i chciałby czegoś więcej. Załamałam się jak on mógł mi pokazać to zdjęcie wyprosiłam go i od tamtej pory nie mogę się uspokoić.
-Ej mała nie płacz on nie wie że ty do niego coś czujesz. A tak poza to chcę cię przeprosić wiem ,że pokłóciłaś się z Moniką przeze mnie ale chcę ci powiedzieć ,że ja naprawdę coś do niej czuję ale ona na mnie też jest zła.
I wtedy zadzwonił mój telefon na wyświetlaczu napisane było Monika < 33 odebrałam:
-Co tam Monika ?
-Paulina chcę się z tobą spotkać jak najszybciej.
-Przyjdź do mnie.
-Zaraz będę.
Wróciłam do Mortiza i chwile jeszcze gadaliśmy aż w końcu zadzwonił dzwonek do drzwi to była Monika przywitałam się z nią i zaprosiłam do środka. Weszła do salonu i zobaczyła Mortiza a on od razu zaczął tłumaczyć:
-Ja... Ja.. tu tylko przyszedłem porozmawiać i to wszystko.
-Spokojnie a czy ja coś mówię. Przecież to twoja przyjaciółka a moja najlepsza więc raczej by mi tego nie zrobiła.
Uśmiechnęłam się do niej i poprosiłam ją do kuchni a Mortizowi kazałam włączyć telewizor:
-Monika ja nie chcę żebyś była na mnie zła. Nie mogę cię stracić.
-Przemyślałam sobie to wszystko. Przepraszam za to co wczoraj powiedziałam, pewnie cierpiałaś nie chciałam tego mówić to z nerwów ja naprawdę tak nie myślę wybacz mi - i ucałowała mnie w policzek
Nie mogłam się dłużej na nią gniewać i opowiedziałam jej całe zajście z Marco i o czym rozmawiałam z Mortizem:
-A tak w ogóle Monika, Mortiz powiedział że czuje coś do ciebie ale nie wie jak ci to powiedzieć.
-Naprawdę ci to powiedział.
-Tak przecież ciebie nigdy nie okłamałam. A co do tego chce być z tobą szczera. Pamiętasz jak mówiłam ,że nie wierzę w miłość ?
-No pamiętam a co to ma związanego ze szczerością.
-Chciałam ci powiedzieć ,że przez moment uwierzyłam póki Marco mi nie napisał ,że jestem jego przyjaciółką. -Łzy mi zaczęły napływać do oczu.
-Ej Paulina nie płacz będzie dobrze.
Nie chciałam już dłużej o tym gadać i poprosiłam Paulinę żebyśmy wrócili do Mortiza. Ona usiadła obok niego i zaczęli rozmawiać. Ja wzięłam telefon i poszłam do kuchni. Sama nie wiem czemu napisałam do niego "Jak ci idzie z nową laską ?"
Po kilku minutach otrzymałam sms.
"A wiesz ,że świetnie. Jesteśmy parą."
Rozpłakałam się tak głośno ,ze Monika i Mortiz od razu do mnie przybiegli.
-Ej co się stało.?
Pokazałam im tylko sms a oni wybiegli z domu.
"Cześć, obudziłem cię ? Chce się z tobą spotkać... ;)"
Opisałam mu szybko :
"Cześć, nie już dawno wstałam. Spotkajmy się dzisiaj w kawiarni obok stadionu o 15.20"
Długo nie czekałam na wiadomość;
"Będę na pewno "
Odłożyłam telefon i jadłam dalej śniadanie. Usłyszałam dzwonek do drzwi i wstałam żeby otworzyć. W drzwiach ujrzałam Marco:
-O cześć ty mój zgredzie.
Rzucił na wejściu. Stałam tak dłuższą chwilę aż w końcu Marco zaproponował wejście do środka.
-Mam do ciebie sprawę, bo wiesz jesteś moją przyjaciółką. No i tak sobie pomyślałem żebyś mi doradziła.
-Ale w czym ?
Wyjął telefon z kieszeni i pokazał mi zdjęcie:
-Czy ona jest według ciebie ładna.?
-Tak Marco jest. Mogę wiedzieć czemu mnie o to pytasz ?
-Ponieważ spotykam się z nią od pewnego czasu i chcę żeby wyszło z tego coś więcej.
-Wiesz co Marco chyba musisz już iść. Cześć.!
Otworzyłam mu drzwi i wskazałam drogę. Po jego wyjściu po moich policzkach leciały łzy. No ale cóż. Wzięłam telefon i napisałam do Mortiza.
"Proszę przyjdź do mnie teraz. Mieszkam na Strobelallee 29."
Nie dostałam odpowiedzi jednak po 10 minutach Mortiz stał już pod moimi drzwiami. Zaprosiłam go do środka:
-Co się stało Paulina ?
-Posłuchaj.
kazałam mu wejść do salonu i się rozgościć. Poszłam do kuchni zrobić herbatę i wróciłam. Usiadłam obok niego i zaczęłam opowiadać:
-Dzisiaj po tym jak z tobą pisałam poszłam zjeść śniadanie. Jadłam sobie i nagle usłyszałam dzwonek do drzwi wstałam otworzyć a w nich stał Marco. Przywitał się i wszedł do środka pytając o radę. Nie wiedziałam o co chodzi i się zgodziłam. Szybko wyjął telefon i pokazał mi zdjęcie pięknej dziewczyny i powiedział ,że od pewnego czasu się z nią spotyka i chciałby czegoś więcej. Załamałam się jak on mógł mi pokazać to zdjęcie wyprosiłam go i od tamtej pory nie mogę się uspokoić.
-Ej mała nie płacz on nie wie że ty do niego coś czujesz. A tak poza to chcę cię przeprosić wiem ,że pokłóciłaś się z Moniką przeze mnie ale chcę ci powiedzieć ,że ja naprawdę coś do niej czuję ale ona na mnie też jest zła.
I wtedy zadzwonił mój telefon na wyświetlaczu napisane było Monika < 33 odebrałam:
-Co tam Monika ?
-Paulina chcę się z tobą spotkać jak najszybciej.
-Przyjdź do mnie.
-Zaraz będę.
Wróciłam do Mortiza i chwile jeszcze gadaliśmy aż w końcu zadzwonił dzwonek do drzwi to była Monika przywitałam się z nią i zaprosiłam do środka. Weszła do salonu i zobaczyła Mortiza a on od razu zaczął tłumaczyć:
-Ja... Ja.. tu tylko przyszedłem porozmawiać i to wszystko.
-Spokojnie a czy ja coś mówię. Przecież to twoja przyjaciółka a moja najlepsza więc raczej by mi tego nie zrobiła.
Uśmiechnęłam się do niej i poprosiłam ją do kuchni a Mortizowi kazałam włączyć telewizor:
-Monika ja nie chcę żebyś była na mnie zła. Nie mogę cię stracić.
-Przemyślałam sobie to wszystko. Przepraszam za to co wczoraj powiedziałam, pewnie cierpiałaś nie chciałam tego mówić to z nerwów ja naprawdę tak nie myślę wybacz mi - i ucałowała mnie w policzek
Nie mogłam się dłużej na nią gniewać i opowiedziałam jej całe zajście z Marco i o czym rozmawiałam z Mortizem:
-A tak w ogóle Monika, Mortiz powiedział że czuje coś do ciebie ale nie wie jak ci to powiedzieć.
-Naprawdę ci to powiedział.
-Tak przecież ciebie nigdy nie okłamałam. A co do tego chce być z tobą szczera. Pamiętasz jak mówiłam ,że nie wierzę w miłość ?
-No pamiętam a co to ma związanego ze szczerością.
-Chciałam ci powiedzieć ,że przez moment uwierzyłam póki Marco mi nie napisał ,że jestem jego przyjaciółką. -Łzy mi zaczęły napływać do oczu.
-Ej Paulina nie płacz będzie dobrze.
Nie chciałam już dłużej o tym gadać i poprosiłam Paulinę żebyśmy wrócili do Mortiza. Ona usiadła obok niego i zaczęli rozmawiać. Ja wzięłam telefon i poszłam do kuchni. Sama nie wiem czemu napisałam do niego "Jak ci idzie z nową laską ?"
Po kilku minutach otrzymałam sms.
"A wiesz ,że świetnie. Jesteśmy parą."
Rozpłakałam się tak głośno ,ze Monika i Mortiz od razu do mnie przybiegli.
-Ej co się stało.?
Pokazałam im tylko sms a oni wybiegli z domu.
piątek, 15 marca 2013
Rozdział 2
(...) I poprosiłam aby się tak na mnie nie patrzył bo to jest krępujące. On tylko schował głowę i przeprosił.Monika z Ann byli tak zajęci swoimi wybrankami ,że nawet nie zauważyły ,że wyszłam. Byłam już przy wejściu na murawę, ale nie wiedząc czemu spojrzałam w stronę Marco a on w moją uśmiechnęłam się i stałam tak przez dłuższą chwilę. W końcu do mnie podszedł i spytał:
-Jak masz na imię.?
-Paulina.
-Skądś cię znam, ale nie wiem skąd.
-Raz chyba byłeś na naszym meczu razem z Mortizem, Lewym i Goetze.
-Aa tak pamiętam. Grasz w siatkę.
-Tak. Dobra ja już idę dziewczyny są tak zajęte ,że nawet nie zauważą ,że wyszłam. A ty idź grać, może strzelisz bramkę dla mnie.
-Wiesz tak zrobię ale zostań. Proszę.
-Nie wiem jak mnie przekonałeś ale zostanę.
Wróciłam na swoje miejsce i oglądałam mecz. Po kilku minutach Jurgen Klopp zadecydował o powrocie Marco na boisko. Oczywiście jak obiecał tak zrobił Marco strzelił bramkę dedykując ją mnie. Mortiz tak cieszył się ze strzelonej bramki ,że w końcu mnie popchnął i straciłam równowagę. :
-Przepraszam, ja...ja.. ja nie chciałem. To było przypadkowo.
-Nic się nie stało. Jeszcze żyję. -i zaczęłam się śmiać.
Mortiz pomógł mi wstać i ustąpił miejsca siedzącego. Nagle w jego oku zobaczyłam jakiś błysk. Nie mogłam się przestać na niego patrzeć. Ale w końcu Monika zareagowała i zaczęła wywoływać moje imię. Podeszłam do niej i spytałam:
-Co jest ?
-Ty nie wiesz. Mortiz jest mój. Daj sobie z nim spokój, najlepiej stąd wyjdź. Faktycznie nie zasługujesz na miłość.
-Monika co ty gadasz.! O co ci chodzi.?
Monika nic nie odpowiedziała tylko poszła usiąść obok Mortiza. Ja bez pożegnania opuściłam stadion w samotności. Poszłam do domu i wciąż zastanawiałam się o co jej chodzi. Po głowie chodziły mi setki myśli. Większość nich zajmował Mortiz i Marco. Nie wiedziałam czemu oni dwaj. W końcu dałam sobie z tym spokój i poszłam wziąć prysznic. Wykąpana w pidżamie zeszłam na dół napić się herbaty. W między czasie kiedy gotowała się woda, włączyłam laptopa i weszłam fb. Miałam kilka wiadomości od Ann:
"Czemu tak nagle wyszłaś, coś się stało. Może mam do ciebie przyjść. Czemu nie odbierasz?"
Przypomniało mi się ,że telefon mam w kurtce wyciszony i dlatego nic nie słyszałam. Wyłączyłam laptopa i odłożyłam na stół. Poszłam po telefon a na wyświetlaczu było kilka wiadomości od nieznanych numerów. A od Ann miałam tylko nieodebrane połączenia. Jedna z tych wiadomości brzmiała tak:
"Czemu wyszłaś ? Pokłóciłaś się z twoją przyjaciółką.? Ja naprawdę cię przepraszam nie chciałem ci robić kłopotu. Wybaczysz Mi ? Mortiz ;*"
Nie wiedziałam co odpisać więc zapisałam numer i odczytywałam kolejne wiadomości:
"Ta bramka była specjalnie dla ciebie. Moja przyjaciółko... Marco ;) "
Gdy czytałam tą wiadomość byłam wściekła na siebie. Tak naprawdę nie wierzyłam w miłość ale odkąd zobaczyłam uśmiech Marco lub błysk w oczach Mortiza tylko o tym myślałam. Czemu Mortiz się tak mną przejmuję przecież podoba mu się Monika, a Marco on tylko powiedział "(...)Moja przyjaciółko..."
Szczerze brakowało mi poczucia bycia kochanym przez płeć przeciwną ale dusiłam to w sobie. Często udawałam silną ale teraz już nie daję rady. Odłożyłam telefon i płakałam w poduszkę ciągle myślałam o tych dwóch sms`ach w końcu zasnęłam. Obudziłam się rano z rozmazanym makijażem i podkrążonymi oczami. Stałam przed lustrem i ciągle myślałam : Czemu ja , czemu ja ? W końcu uświadomiłam sobie ,że życie toczy się dalej i nie ważne co mówią inni ty i tak musisz być silny. Włączyłam na fulla muzykę i poszłam wziąć poranny prysznic, uczesałam się, lekko umalowałam i założyłam http://www.polyvore.com/styll/set?id=75556255. Zeszłam na dół zjeść śniadanie i usłyszałam dźwięk telefonu...
-Jak masz na imię.?
-Paulina.
-Skądś cię znam, ale nie wiem skąd.
-Raz chyba byłeś na naszym meczu razem z Mortizem, Lewym i Goetze.
-Aa tak pamiętam. Grasz w siatkę.
-Tak. Dobra ja już idę dziewczyny są tak zajęte ,że nawet nie zauważą ,że wyszłam. A ty idź grać, może strzelisz bramkę dla mnie.
-Wiesz tak zrobię ale zostań. Proszę.
-Nie wiem jak mnie przekonałeś ale zostanę.
Wróciłam na swoje miejsce i oglądałam mecz. Po kilku minutach Jurgen Klopp zadecydował o powrocie Marco na boisko. Oczywiście jak obiecał tak zrobił Marco strzelił bramkę dedykując ją mnie. Mortiz tak cieszył się ze strzelonej bramki ,że w końcu mnie popchnął i straciłam równowagę. :
-Przepraszam, ja...ja.. ja nie chciałem. To było przypadkowo.
-Nic się nie stało. Jeszcze żyję. -i zaczęłam się śmiać.
Mortiz pomógł mi wstać i ustąpił miejsca siedzącego. Nagle w jego oku zobaczyłam jakiś błysk. Nie mogłam się przestać na niego patrzeć. Ale w końcu Monika zareagowała i zaczęła wywoływać moje imię. Podeszłam do niej i spytałam:
-Co jest ?
-Ty nie wiesz. Mortiz jest mój. Daj sobie z nim spokój, najlepiej stąd wyjdź. Faktycznie nie zasługujesz na miłość.
-Monika co ty gadasz.! O co ci chodzi.?
Monika nic nie odpowiedziała tylko poszła usiąść obok Mortiza. Ja bez pożegnania opuściłam stadion w samotności. Poszłam do domu i wciąż zastanawiałam się o co jej chodzi. Po głowie chodziły mi setki myśli. Większość nich zajmował Mortiz i Marco. Nie wiedziałam czemu oni dwaj. W końcu dałam sobie z tym spokój i poszłam wziąć prysznic. Wykąpana w pidżamie zeszłam na dół napić się herbaty. W między czasie kiedy gotowała się woda, włączyłam laptopa i weszłam fb. Miałam kilka wiadomości od Ann:
"Czemu tak nagle wyszłaś, coś się stało. Może mam do ciebie przyjść. Czemu nie odbierasz?"
Przypomniało mi się ,że telefon mam w kurtce wyciszony i dlatego nic nie słyszałam. Wyłączyłam laptopa i odłożyłam na stół. Poszłam po telefon a na wyświetlaczu było kilka wiadomości od nieznanych numerów. A od Ann miałam tylko nieodebrane połączenia. Jedna z tych wiadomości brzmiała tak:
"Czemu wyszłaś ? Pokłóciłaś się z twoją przyjaciółką.? Ja naprawdę cię przepraszam nie chciałem ci robić kłopotu. Wybaczysz Mi ? Mortiz ;*"
Nie wiedziałam co odpisać więc zapisałam numer i odczytywałam kolejne wiadomości:
"Ta bramka była specjalnie dla ciebie. Moja przyjaciółko... Marco ;) "
Gdy czytałam tą wiadomość byłam wściekła na siebie. Tak naprawdę nie wierzyłam w miłość ale odkąd zobaczyłam uśmiech Marco lub błysk w oczach Mortiza tylko o tym myślałam. Czemu Mortiz się tak mną przejmuję przecież podoba mu się Monika, a Marco on tylko powiedział "(...)Moja przyjaciółko..."
Szczerze brakowało mi poczucia bycia kochanym przez płeć przeciwną ale dusiłam to w sobie. Często udawałam silną ale teraz już nie daję rady. Odłożyłam telefon i płakałam w poduszkę ciągle myślałam o tych dwóch sms`ach w końcu zasnęłam. Obudziłam się rano z rozmazanym makijażem i podkrążonymi oczami. Stałam przed lustrem i ciągle myślałam : Czemu ja , czemu ja ? W końcu uświadomiłam sobie ,że życie toczy się dalej i nie ważne co mówią inni ty i tak musisz być silny. Włączyłam na fulla muzykę i poszłam wziąć poranny prysznic, uczesałam się, lekko umalowałam i założyłam http://www.polyvore.com/styll/set?id=75556255. Zeszłam na dół zjeść śniadanie i usłyszałam dźwięk telefonu...
czwartek, 14 marca 2013
Rozdział 1
Po meczu poszłyśmy do domu. W drodze powrotnej rozmawiałyśmy o jutrzejszym meczu Borussii, nie chciałam na niego iść. Tym bardziej ,ze Ann ciągle nawijała o Mario. No ale ze względu na Monikę zgodziłam się. Wiedziałam ,że bardzo podoba jej się Mortiz i chciałaby z nim pogadać. Gdy byłyśmy już pod domem zaproponowałam dziewczyną aby przenocowały u mnie i jutro z samego rana pójdziemy na zakupy. Zgodziły się bez wahania i weszły do domu. Kazałam im usiąść w salonie na kanapie a sama poszłam po coś mocniejszego do kuchni. Weszłam do salonu z białym winem i lampkami do niego. Każda nalała sobie do lampki i usiadłyśmy na kanapie. Ann od razu się spytała:
-To co macie zamiar jutro kupić?
Nic nie zdążyłam powiedzieć a Monika już zaczęła mówić:
-Hmm. Kupię sobie bluzę z logo Bvb specjalnie dla Mortiza.
-O to świetny pomysł tez muszę sobie taką kupić.-odpowiedziała Ann
-Oj dziewczyny widać, że się zakochałyście. Ale proszę was o jedno oszczędźcie mi wysłuchiwania tego.
Powiedziałam a one spojrzały na mnie wielkimi oczami. Monika od razu spytała:
-A ty się nigdy nie zakochałaś.?
-Tak się składa ,że odkąd tu mieszkam to znaczy od 4 lat nigdy się nie zakochałam. I przez to nie wierze w miłość.
-Nie wierzysz w miłość ?! - Zapytały z krzykiem
-Tak nie wierze. Może nie uwierzycie ale ja wiem jak będzie wyglądała moja przyszłość. Będę samotną kobietą z dwoma psami.
-CO ty dziewczyno wygadujesz, jesteś piękna nie jednemu się podobasz.! -Krzyczała Ann
-Dobra dziewczyny skończymy ten temat. -Powiedziałam i wstałam z kanapy. Poszłam do sypialni po ubrania i wziąć prysznic. Po mnie weszła Ann a po niej Monika. Dałam dziewczyną pidżamy i pościeliłam łózka a sama poszłam do siebie spać. Szybko zasnęłam i nie miałam żadnych. Wstałam o 8 i zeszłam na weszłam do kuchni a na stole było przygotowane śniadanie którym zajadały się dziewczyny.
Usiadłam z nimi przy stole i konsumowałam naleśniki zrobione przez Ann. Ona jako jedyna z naszej trójki umiała gotować. Po zjedzonym śniadaniu ja posprzątałam a one poszły się ubrać. Było po 10 więc pojechałyśmy do galerii. Zrobiłyśmy wielkie zakupy, każda kupiła to co jej się podobało. Byłyśmy w galerii do 14. Była pora wracać do domu i szykować się na mecz Borussii. Gdy byłyśmy już w domu dziewczyny powiedziały churem:
-Mammy dla ciebie niespodziankę .
I wyjęły z siatki 3 białe bluzy z logo Bvb;
-Ja tego nie założę.
-Ojj ale musisz, nie możesz się wyróżniać- Powiedziała Monika
Wiedziałam, że i tak postawią na swoim więc skończyłam tą dyskusję i założyłam tą bluzę. Poszłyśmy do łazienki uczesać się i lekko umalować. Była już 15 więc wyjechałyśmy na stadion. Jechałyśmy nie całe 10 minut. przed stadionem czekało tysiące fanów. Przepchnęłyśmy się i pokazałyśmy bilet ochroniarzowi. On zaprowadził nas do sekcji vip. Usiadłyśmy wygodnie na miejscach dla nas wyznaczonych i przyglądałyśmy się chłopcom. Tak na prawdę to tylko Monika i Ann przyglądały się swoim wybrankom ale trudno było im się do tego przyznać. Więc udawałam ,że im wierzę. Mortiz ćwiczył obok nas aż w końcu jego piłka wylądowała w rękach Moniki. Ona tylko się uśmiechnęła i nie wiedziała co ma zrobić. Mortiz zawstydzony tą sytuacją podszedł do niej przedstawił się i zaczął ja przepraszać. Szybko zauważył ,że skądś ją zna. Ona mu tylko podpowiedziała ,że czasem widują się na jej meczach. W końcu mecz się zaczął. Marco gdy zobaczył ,ze Mortiz przy nas siedzi w drugiej połowie poprosił o zmianę to samo zrobił Goetze. Gdy zaczęła się druga połowa chłopcy usiedli przy nas. To znaczy Mario obok Ann Mortiz obok Moniki a ja nie miałam innego wyjścia jak siedzieć tylko obok Marco. Czułam na sobie jego wzrok. w końcu odwróciłam głowę w jego stronę ...
-To co macie zamiar jutro kupić?
Nic nie zdążyłam powiedzieć a Monika już zaczęła mówić:
-Hmm. Kupię sobie bluzę z logo Bvb specjalnie dla Mortiza.
-O to świetny pomysł tez muszę sobie taką kupić.-odpowiedziała Ann
-Oj dziewczyny widać, że się zakochałyście. Ale proszę was o jedno oszczędźcie mi wysłuchiwania tego.
Powiedziałam a one spojrzały na mnie wielkimi oczami. Monika od razu spytała:
-A ty się nigdy nie zakochałaś.?
-Tak się składa ,że odkąd tu mieszkam to znaczy od 4 lat nigdy się nie zakochałam. I przez to nie wierze w miłość.
-Nie wierzysz w miłość ?! - Zapytały z krzykiem
-Tak nie wierze. Może nie uwierzycie ale ja wiem jak będzie wyglądała moja przyszłość. Będę samotną kobietą z dwoma psami.
-CO ty dziewczyno wygadujesz, jesteś piękna nie jednemu się podobasz.! -Krzyczała Ann
-Dobra dziewczyny skończymy ten temat. -Powiedziałam i wstałam z kanapy. Poszłam do sypialni po ubrania i wziąć prysznic. Po mnie weszła Ann a po niej Monika. Dałam dziewczyną pidżamy i pościeliłam łózka a sama poszłam do siebie spać. Szybko zasnęłam i nie miałam żadnych. Wstałam o 8 i zeszłam na weszłam do kuchni a na stole było przygotowane śniadanie którym zajadały się dziewczyny.
Usiadłam z nimi przy stole i konsumowałam naleśniki zrobione przez Ann. Ona jako jedyna z naszej trójki umiała gotować. Po zjedzonym śniadaniu ja posprzątałam a one poszły się ubrać. Było po 10 więc pojechałyśmy do galerii. Zrobiłyśmy wielkie zakupy, każda kupiła to co jej się podobało. Byłyśmy w galerii do 14. Była pora wracać do domu i szykować się na mecz Borussii. Gdy byłyśmy już w domu dziewczyny powiedziały churem:
-Mammy dla ciebie niespodziankę .
I wyjęły z siatki 3 białe bluzy z logo Bvb;
-Ja tego nie założę.
-Ojj ale musisz, nie możesz się wyróżniać- Powiedziała Monika
Wiedziałam, że i tak postawią na swoim więc skończyłam tą dyskusję i założyłam tą bluzę. Poszłyśmy do łazienki uczesać się i lekko umalować. Była już 15 więc wyjechałyśmy na stadion. Jechałyśmy nie całe 10 minut. przed stadionem czekało tysiące fanów. Przepchnęłyśmy się i pokazałyśmy bilet ochroniarzowi. On zaprowadził nas do sekcji vip. Usiadłyśmy wygodnie na miejscach dla nas wyznaczonych i przyglądałyśmy się chłopcom. Tak na prawdę to tylko Monika i Ann przyglądały się swoim wybrankom ale trudno było im się do tego przyznać. Więc udawałam ,że im wierzę. Mortiz ćwiczył obok nas aż w końcu jego piłka wylądowała w rękach Moniki. Ona tylko się uśmiechnęła i nie wiedziała co ma zrobić. Mortiz zawstydzony tą sytuacją podszedł do niej przedstawił się i zaczął ja przepraszać. Szybko zauważył ,że skądś ją zna. Ona mu tylko podpowiedziała ,że czasem widują się na jej meczach. W końcu mecz się zaczął. Marco gdy zobaczył ,ze Mortiz przy nas siedzi w drugiej połowie poprosił o zmianę to samo zrobił Goetze. Gdy zaczęła się druga połowa chłopcy usiedli przy nas. To znaczy Mario obok Ann Mortiz obok Moniki a ja nie miałam innego wyjścia jak siedzieć tylko obok Marco. Czułam na sobie jego wzrok. w końcu odwróciłam głowę w jego stronę ...
środa, 13 marca 2013
Prolog
Mam na imię Paulina i mam 22 lat. Mieszkam w Dortmundzie od 4 lat. Gram tam w drużynie siatkarek. Nie mam tu rodziny, ale mam dwie najlepsze przyjaciółki Monikę i Ann. Odkąd tu mieszkam podszkoliłam język a Ann i Monika pomagały mi się tu za klimatyzować. Nie wierzę w miłość, jak na mnie jest przereklamowana. Znam język i nie mam problemów z porozumiewaniem się.
Monika jest z pochodzenia polką ale od 9 roku życia mieszka w Dortmundzie, tam zaczęła grać w siatkówkę. Podoba jej się Mortiz.
Ann poznałam na pierwszy treningu. Była wobec mnie bardzo sympatyczna. Kolegowała się trochę z Moniką ale kiedy ja ją poznałam ich koleżeńskość przerodziła się w przyjaźń. Od zawsze podoba jej się Maro Goetze.
Z okazji wygranego meczu z liderem grupy nasz trener postanowił nam dać bilety na jutrzejszy mecz Borussii Dortmund w sekcji vip. Ann nie mogła przestać myśleć o jutrzejszym meczu na którym zobaczy Mario.
***
Mortiz podobają mu się dziewczyny uprawiające sport. Często ogląda mecze siatkówki a czasem na nie nawet chodzi. Według niego Polki są ładniejsze od Niemek.
Mario lubi dziewczyny z ciemnym kolorem włosów. Przyjaźni się z Marco, Mortizem i Lewym. Jego ideał dziewczyny to taka która potrafi gotować.
Marco lubi łagodne dziewczyny. Jego ideał kobiety to taka która gra w piłkę nożną.
Według niego ładne są blondynki. Gdy spotka pierwszy raz Paulinę coś zaiskrzy. Wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)