niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 12

Około 1 w nocy piłkarze wyszli z baru. Marco pożegnał się ze mną namiętnym pocałunkiem i szepnął:
-Przyjdź po pracy.
Odwzajemniłam pocałunek i kiwnęłam głową. Co chwila zerkałam na zegarek ponieważ bar był do 5.30.

***

Wyszłam z pracy o 5 bo nie było już tłoku. Tak jak powiedział Marco poszłam do niego do domu. Myślałam ,że śpią i po cichu weszłam do środka bo drzwi były otwarte. Weszłam na górę i usłyszałam głos Marco: "Paulina wróci na boisko, zobaczysz. Ona musi tam wrócić. Nie może rezygnować z marzeń przeze mnie. Ja wiem ,że to co teraz robię nie powinno się dziać. Dobra muszę kończyć spotkamy się jutro i dokończymy rozmowę."
Stałam oparta o drzwi i byłam ciekawa o czym mówił Marco. Postanowiłam się go o to spytać. Uchyliłam drzwi i spoglądałam na Marco, akurat kładł się do łóżka. Zapukałam i natychmiastowo otworzyłam.
-Cześć Marco .
-Oo kogo ja tu widzę.- rechotał Marco- Kładź się.
Podeszłam do niego i pocałowałam go w usta.:
-Marco my jesteśmy razem ?
-A chcesz ?
Nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się do niego i położyliśmy się razem na łóżku. Do niczego nie doszło. W końcu zasnęliśmy. Obudziłam się rano i wstałam z łóżka Marco przy mnie nie było więc zeszłam na dół. Nigdzie go nie widziałam więc postanowiłam wyjść na ogród spojrzałam w dal i widziałam Marco rozmawiającego z kimś. Podeszłam bliżej i słyszałam słowa Marco:
-Ta wredna suka nie będzie długo moją dziewczyną. Tylko zacznie grać i zakończy ten związek. Sama ze mną zerwie a ja udam załamanego.
Gdy słyszałam te słowa wypowiedziane z ust Marco rozpłakałam się i pobiegłam do domu, usiadłam na kanapie i zaczęłam szlochać.Wolałabym żeby to był tylko zły sen i jednak stało się. Obudziłam się z podkrążonymi oczami i smutną miną. Nie mogłam już zasnąć a spałam tylko godzinę. Analizowałam mój sen i co chwile spoglądałam na Marco. Spał tak słodko ,że nie chciałam go budzić i zeszłam zrobić śniadanie. Zrobiłam naleśniki i wyłożyłam na stół dżem, syrop klonowy, ser i nutelle. Gdy stałam przy blacie kuchennym usłyszałam dzwonek do drzwi, zdziwiłam się ponieważ nikt normalny nie przychodzi o 7 rano do kogoś w odwiedziny. Po chwili zastanowienia otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich płaczącego Lewandowskiego.:
-Ej lewy co jest ?
-Mogę wejść.-Mówił szlochając. -Ania.. Ania... mnie zdradziła.
-Ale jak to. Ania ta Ania. Jesteś pewny ?!
-Tak, przyłapałem ją z innym.
-Kiedy, gdzie ?
-Dzisiaj wstałem około 6, Ani przy mnie nie było więc zszedłem na dół. I zobaczyłem ją rozebraną na blacie z obcym facetem. Patrzyłem na to z niedowierzaniem i szybko wybiegłem z domu.
-Robert naprawdę mi przykro nie wiem co mam ci teraz powiedzieć.
Podeszłam do niego i go przytuliłam. A on szepnął mi do ucha:
-Paulina może nie powinienem teraz tego mówić, ale ja jestem w tobie zakochany.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy ...


Dzisiaj dodam jeszcze jeden. Jeszcze raz was przepraszam za taką długą przerwę. ;)

2 komentarze:

  1. O matko, ale się porobiło! Świetny rozdział!
    Czekam na kolejny, dodaj jak najszybciej :>
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-55.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Liczę , że na pewno dodasz dzisiaj . ! Naprawdę , nie mogę się doczekać ♥

    OdpowiedzUsuń