czwartek, 31 października 2013

Epilog`

Nie mogłam zasnąć, więc włączyłam telewizję na ekranie zobaczyłam tylko wypadek: ROBERT LEWANDOWSKI nie żyje. Gdy to przeczytałam całe moje życie straciło sens. Koszty pogrzebu opłaciłam i wszystko co było z tym związane. Lecz po tej akcji uciekłam z Dortmundu i z Niemiec. Mieszkam w Hiszpanii w tamtym domu który kupiłam rok wcześniej, ale moje dawne życie ciągle o sobie wspomina. Teraz gdy Michałek podrósł pyta gdzie tata. Na razie nic mu nie mówię ale wiem ,że kiedyś nadejdzie ten moment ,że będę musiała się zmierzyć z prawdą. A teraz nocami myślę jak wyglądałby mój dzień gdyby jeszcze był Robert. W Niemczech jestem 4 razy na dwa miesiące . Zawszę idę do Roberta i spędzam tam kilka godzin. Opowiadam mu wszystko co się dzieje i wiem ,ze Robert mnie słyszy i prawdopodobnie wspiera. Po śmierci Lewandowskiego mam wyrzuty sumienia ,ze to przeze mnie. Do tej pory mnie dręczą te myśli. Ale nic nie mogę zrobić a dla Michała staram się normalnie funkcjonować co jest bardzo trudne. Myślałam ,że się ułoży jakoś ale zdjęcie Roberta ciągle mam na tapecie. Nigdy o nim nie zapomnę. Teraz po tych wydarzeniach zrozumiałam ,że go naprawdę kocham i będę kochała na zawsze. Mieliśmy planować zaręczyny a potem ślub. Mieliśmy zamiar powiększyć rodzinę ale to i tak nic nie zmieni.  Moje życie się nie zmieni, Michałkowi będę często mówiła o swoim tacie, który bardzo chciałby być teraz przy nim. Mam nadzieję ,że Michał zrozumie mój ból i nie będzie chciał nowego tatusia bo ja a pewno nie zmienię już decyzji. Zostanę sama z Michałkiem a Robert będzie zawsze myślami przy nas.

________________________________________________________________________
To koniec i tak nikt nie czyta ale wiem ,ze to już nie am sensu choćby przez wyświetlenia. :(

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 44`

Pewnego wieczoru facet przyszedł kompletnie pijany podszedł do mnie i chciał mnie dotknąć ja natomiast położyłam go na kanapie i tak usnął. Zdjęłam z jego twarzy kominiarkę i widok mnie zaszokował był to Jurgen Klopp. Załamana i wstrząśnięta tym co zobaczyłam wybiegłam z tej piwnicy jak najszybciej się da. Po wyjściu nie wiedziałam gdzie jestem ale biegłam przed siebie. Zatrzymałam taksówkę której kazałam zawieźć się pod dom Roberta. Trochę spokojniejsza stałam przed drzwiami naszego mieszkania nie wiedziałam czy mam zapukać trochę minęło zanim to zrobiłam ale w końcu usłyszałam jakieś kroki dochodzące z mieszkania. Nagle drzwi się otworzyły spuściłam głowę w dół a kątami oczu patrzyłam na Roberta stał kompletnie załamany. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam łzy napływające mu do oczu. Natychmiast go przytuliłam i namiętnie pocałowałam. Robert odsunął mnie od siebie i powiedział:
-Gdzie byłaś? CO się z tobą działo? Czemu pachniesz męskimi perfumami.
Bałam się mówić o tym co mnie spotkało ale to miało mi pomóc jednak najpierw chciał się natychmiastowo przebrać i umyć. A później spojrzeć na Michałka.
-Robert mogę wejść się umyć? Zaraz ci wszystko powiem tylko chcę spojrzeć na Michałka. 
Robert nic nie mówiąc przepuścił mnie w drzwiach. Ja poszłam od razu do łazienki, wzięłam gorącą kąpiel ale na moim ciele zauważyłam siniaki. Owinęłam się ręcznikiem tak by nie było ich widać i poszłam do sypialni. Z szafy wybrałam to. Gdy już zrzuciłam siebie ręcznik i chciałam założyć dresy do sypialni wszedł Robert spojrzał na moje siniaki a potem na mnie. Nic nie mówiąc wszedł i usiadł na łóżku a ja ubierałam się dalej. W końcu odezwałam się:
-Mogę iść zobaczyć Michasia?
Robert kiwnął głową na tak a ja wyszłam z sypialni i przeszłam do pokoju obok. Michał już spał a ja przy nim uklęknęłam i zaczęłam płakać. Był już taki duży a mi go tak cholernie brakowało. Patrzyłam na niego ze łzami w oczach ciągle wypominając sobie ,że jestem okropną matką. Nawet nie zauważyłam kiedy a Robert wszedł do pokoju uklęknął obok mnie i przytulił tak jak kiedyś. Nie protestowałam a wręcz wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. W końcu poczułam się bezpieczna. Nie chciałam ,żeby dłużej czekał więc wzięłam go za rękę i poszliśmy do salonu. Na widok tego co tam zobaczyłam złapałam się za głowę. Wszędzie dosłownie wszędzie były butelki po alkoholu a tak samo było w kuchni. Postanowiłam ,ze do tego wrócimy później a tymczasem zrzuciłam butelki z sofy i usiadłam obok Roberta. Opowiedziałam mu wszystko po kolei a na końcu powiedziałam kim była ta osoba. Byłam cała we łzach a Robert kipiał ze złości. pytał mnie czy to przez niego(Jurgena Klopp`a) mam te siniaki, powiedziałam mu prawdę ,że tak. Robert w tym momencie nie wytrzymał pocałował mnie namiętnie i powiedział ,że mnie kocha i ,żebym ostała z małym bo on idzie coś załatwić. Wyleciał z domu trzaskając drzwiami. Ja poddenerwowana tym co może  zrobić Robert chodziłam po pokoju jak ta głupia. Robert długo nie wracał nie wiedziałam co się dzieję. Na wszelki wypadek ogarnęłam w całym domu i ubrałam małego. Miałam zamiar jechać i szukać Robert ale wiedziałam ,ze mi to nie wyjdzie. Rozebrałam małego i z powrotem położyłam go do łóżeczka.nagle się przebudził, wiedziałam że chcę mleko więc nie pewnie podałam mu pierś, jednak ssał. Najedzony i przebrany znowu zasnął a ja czułam ,ze dzieję się coś bardzo złego.


poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 43`



*9 miesięcy później*

Urodziłam już dziecko był to chłopczyk, razem z Robertem daliśmy Wyszłam na zajęcia o 17.30 ,żeby zdążyć. Czułam się jakoś dziwnie jakby ktoś mnie śledził, ilekroć się odwracałam nikogo za mną nie było. Ale gdy zobaczyłam już "uczelnie" byłam spokojmu imię Michał. Oby dwóm nam się bardzo spodobało to imię więc tak zostało. Mieliśmy nieślubne dziecko więc razem z Robertem planowaliśmy już ślub, zaręczyliśmy się w 5 miesiącu mojej ciąży. Ja zaczęłam kurs fryzjerski i codziennie chodziłam na zajęcia. Tak było też dzisiaj, zajęcia rozpoczynały się o 18 więc spędziłam jeszcze dzień z Robertem. Wygłupialiśmy się, śmialiśmy i nawet kochaliśmy. na. Zanim weszłam do sali zadzwoniłam do Roberta na pożegnanie powiedziałam mu:

-Kocham cię najbardziej na świecie i nigdy o tobie nie zapomnę misiu. Ucałuj Michasia.

W końcu weszłam do sali. Zajęcia szybko minęły a ja chciałam już być przy Robercie i dlatego poszłam na skróty. Było już ciemno a ja szłam między krzakami. W końcu usłyszałam jakiś szelest i zaczęłam biec, niestety nic to nie dało. Potknęłam się o korzeń a ktoś nade mną stanął. Bardzo się bałam, nie wiedziałam kto to był i czego ode mnie chciał ale wiedziałam ,że już mnie złapał. Zaczęłam płakać prosiłam o wolność ale osoba szarpnęła mnie za włosy i obezwładniła. Nagle straciłam przytomność. Gdy ją odzyskałam byłam w jakieś piwnicy. Głowa mnie strasznie bolała a leżałam na strasznie nie wygodnym łóżku. Nagle ktoś wszedł do pokoju miał na sobie kominiarkę ale jego sylwetka była szczupła. Podchodził coraz bliżej mówiąc:

-Robert ci już nie pomoże, zobaczysz zginiesz w katuszach.

Po tych słowach szlochałam tak długo aż ten ktoś uderzył mnie w twarz. Nagle zaczął mnie rozbierać a chwilę później rozpiął rozporek. Już wiedziałam do czego dąży. Zamknęłam oczy aż w końcu poczułam perfumy skądś mi znane. Nagle poczułam ból, mężczyzna był tak nie czułą ,ze zaczął mnie bić przez to ,że nie jęczałam. W końcu mężczyzna wyszedł a ja szukałam telefonu. Znalazłam go ale nie było zasięgu więc i tak z nim nic nie mogłam zrobić, postanowiłam się położyć. I tak minęło kilka tygodni ale w końcu nadążyła się okazja ,żeby wyjść z tego bagna.

______________________________________________
Cieszę się ,że chociaż jedna osoba to czyta ;) :* 4kom=nowy rozdział

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 42`

*Miesiąc później*
Od kilku dni strasznie bolał mnie brzuch i wydawało mi się ,że przytyłam. Nic nie mówiąc Robertowi wzięłam wolne i poszłam do lekarza. Stamtąd dostałam skierowanie do ginekologa. Gdy stałam przed drzwiami strasznie się bałam. Nie wiedziałam czego mogę się tam dowiedzieć. W końcu weszłam do gabinetu. Rozmowa z lekarzem trwała krótko ale na temat, w końcu zrobiono mi usg. Lekarz oznajmił mi ,ze jestem w ciąży. Normalnie bym się z tego cieszyła ale jakoś nie mogłam w tej chwili, gdy wychodziłam lekarz spojrzał na moją minę i widział niezadowolenie. Podszedł do mnie i do ręki wsunął mi numer telefonu do zakładu aborcyjnego. Nie wiem czemu ale zachowałam go i wsadziłam do kieszeni. Gdy szłam do domu zadzwonił do mnie Robert:
-Tak słońce?
-Cześć, gdzie jesteś?
-W pracy.
-Na pewno?
-No tak.-Nie chciałam na razie nic mówić o tej ciąży więc skłamałam.
-No to może ja po ciebie podjadę powinna ci się już zmiana kończyć a ja jest w drodze do Dortmundu.
-Nie, trzeba jedź do mnie. Na prawdę.
-Dobrze, jadę. Cześć.
-Kocham cię, pa.
Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi tylko dźwięk zerwanego połączenia. Szłam powoli do domu ,żeby nie być przed Robertem. W końcu po godzinie doszłam pod wieżowiec. Weszłam na górę i otworzyłam mieszkanie, Robert już na mnie czekał w salonie. Po jego minie zauważyłam ,że coś się stało. Podeszłam do niego i chciałam musnąć jego usta kiedy on odsunął głowę i poprosił abyśmy porozmawiali.:
-Tak słucham?- Robert spojrzał na mnie miną zbitego psa i powiedział.
-Okłamałaś mnie.
Już wiedziałam o co chodzi ale bałam się powiedzieć prawdy.
-Robert to nie tak. -Lewandowski wstał i zaczął krążyć wokół kanapy.
-A jak? Powiedziałaś mi ,że jesteś w pacy a tak naprawdę nie byłaś. Powiedz mi co robiłaś?!
Wstałam i podeszłam do Roberta ,żeby go uspokoić wtedy właśnie z kieszeni wypadła mi wizytówka zakładu aborcyjnego. Robert spojrzał na mnie i podniósł ją. Gdy przeczytał czego to wizytówka złapał się za głowę i natychmiastowo wyszedł z mieszkania. Ja nie wiedziałam co mam robić, więc wyszłam za nim. Złapałam go przy drzwiach wejściowych do budynku.:
-Robert to nie tak, ja tam nie byłam, naprawdę musisz mi uwierzyć.
Nawet na mnie nie spojrzał tylko z głową w dole powiedział:
-Nie wierzę ci już zrozum to, okłamałaś mnie ,że byłaś w pracy a tak naprawdę chodziłaś po jakiś lekarzach, a teraz odpowiedz mi na jedno pytanie, po co ci ta ulotka ? Chyba nie jesteś w ciąży, zauważyłbym to. A raczej byłaś bo nie wiem czy nie usunęłaś.
Złapałam za Roberta ręce ale on je wyrwał a ja wiedziałam ,ze muszę mu już powiedzieć.
-Posłuchaj, od kilku dni strasznie bolał mnie brzuch i zauważyłam ,ze przytyłam postanowiłam pójść z tym do lekarza i dlatego dzisiaj wzięłam wolne. Od lekarza rodzinnego dostałam skierowanie do ginekologa, okazało się ,że jestem w ciąży już półtora miesiąca. Nie wiedziałam jak mam na to zareagować i nawet się nie uśmiechnęłam. Wtedy ginekolog podszedł i dał mi tą wizytówkę, przysięgam ,że nawet nie miał zamiaru jej wykorzystać. A i przepraszam ,ze w ten sposób się dowiedziałeś ,że będziesz ojcem. Bo to twoje dziecko.
Wtedy Robert spojrzał na mnie jak na wariatkę, nie mógł uwierzyć w to co mówiłam, ale po chwili przytulił mnie i powiedział:
-Przepraszam ,że nic nie zauważyłem, ale mam pomysł zamieszkajmy u mnie, razem. Znajdziesz jakaś pracę w Monachium ten dom zostawimy piszczkowi. A my będziemy razem dzień w dzień.
Byłam trochę zszokowana decyzją Roberta ale się zgodziłam. Wróciliśmy do domu i zaczęłam pakowanie. Jeszcze dzisiaj mieliśmy zamiar wyjechać do Monachium więc szybko spakowałam rzeczy i wyjechaliśmy. Po drodze weszliśmy do piszczka zostawiliśmy mu dom a ja się pożegnałam. Po godzinach jazdy znaleźliśmy się pod domem Roberta. Był naprawdę piękny. Gdy weszłam do środka zapomniałam o złożeniu wymówienia w pracy ale Robert zaproponował dokumenty wysłać pocztą. Zgodziłam się i postanowiłam ,że teraz już zawsze będę szczęśliwa choćby dlatego ,ze mam Roberta i dziecko w brzuchu.
Z takimi myślami poszłam spać. Zasnęłam w ramionach Roberta szczęśliwa jak nigdy dotąd.
_____________________________________________________________________________
Mam nadzieję ,ze się podoba. 4kom=następny rozdział :)

sobota, 26 października 2013

Rozdział 41`

Wstałam około 11 zeszłam na dół i przygotowałam śniadanie. Po około 15 minutach Robert zszedł na dół, zjedliśmy razem śniadanie i rozmawialiśmy:
-Robert na którą są dzisiaj te poprawiny?
-Na 15, a możemy wrócić do wczorajszej rozmowy?
Bez chwili zastanowienia odpowiedziałam: -Jasne ,że tak.
-Ja wiem ,że ty masz tu pracę, teraz jeszcze mieszkanie. Ja mieszkam w Monachium i tam trenuję ale proszę cię nie zostawiaj mnie przez tą odległość. To co mi wczoraj powiedziałaś bardzo mną wstrząsnęło a ja upewniłem się, że cie kocham i nie wyobrażam sobie życia z kimś innym.
-Robert odległość nic nie znaczy liczy się uczucie które nas połączyło. Cieszę się ,że nie muszę w końcu w sobie dusić tego co czuje, ja cię po prostu kocham.
-Ja ciebie też i to bardzo.
W końcu odeszłam od stołu i zaczęłam szykować się na poprawiny, wzięłam prysznic a na siebie założyłam to. Włosy spięłam w luźnego koka i nałożyłam lekki makijaż. Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam Roberta już naszykowanego, spojrzałam na zegarek który wskazywał 14.40 i zbieraliśmy się do wyjścia.
Założyłam na siebie marynarkę i wspólnie zeszliśmy do garażu. Robert otworzył mi drzwi od samochodu a potem poszedł na swoje miejsce. Gdy on także wsiadł namiętnie mnie pocałował i dopiero ruszyliśmy. Dojechaliśmy po 15, nie było jeszcze wszystkich a my usiedliśmy tam gdzie wczoraj. Przywitałam się ze wszystkimi tak jak i Robert. Gdy usiedliśmy przy stole kelnerzy przynosili posiłki, wszyscy wyglądali na głodnych i pewnie byli bo szybko zjedli wszystko z talerzy. Dopiero około 16 po posiłku zespół zaczął grać, pierwszą piosenką jaką zagrali było, Mats specjalnie wybrał polską piosenkę bo bardzo lubił gdy Łukasz z Robertem śpiewali. Robert gdy usłyszał pierwsze nuty od razu wziął mnie na parkiet, śpiewając mi. Przy tej piosence poczułam jak bardzo będzie mi brakowało Roberta już jutro, ale jest skype i będę mogła z nim rozmawiać a teraz jesteśmy we dwoje i powinnyśmy się cieszyć. Przeleciało kilka piosenek a ja wymieniałam się partnerami, w końcu ze zmęczenia usiadłam. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 18. nic nie mówiąc poszłam się przejść po okolicy. Gdy wyszłam z budynku było bardzo ładnie wokoło. Przewietrzona po około 30 minutach wróciłam na salę. Gdy weszłam wszyscy tańczyli oprócz Lewandowskiego który siedział z głową w dłoniach. Podeszłam do niego bliżej i go przytuliłam:
-Co się stało?
Robert podniósł głowę i zobaczyłam na jego twarzy uśmiech.:
-Bałem się ,że odeszłaś.
-Nie odeszłabym nigdy w taki sposób za bardzo cie kocham.
Robert wstał i wziął mnie w swoje ramiona i zaniósł na parkiet. Przetańczyliśmy cały wieczór. Aż w końcu nastała godzina 22 i impreza musiała się skończyć. Robert nic nie pił więc prowadził auto. Gdy byliśmy już w domu zaczęliśmy się całować w końcu daliśmy upust naszemu uczuciu i powędrowaliśmy do sypialni, a tam kochaliśmy się długo i namiętnie. W końcu zasnęłam w objęciach lewego.




***


Wstałam o 5 ponieważ musiałam się umyć. Wzięłam szybki prysznic a przy nim umyłam włosy. Wysuszyłam je i nałożyłam lekki makijaż. Włosy przeczesałam szczotką i zostawiłam rozpuszczone. Na siebie nałożyłam to. Zrobiłam śniadanie i obudziłam Roberta. Na zegarku była 5.40 więc na śniadanie zrobiłam kanapki. Gdy ja zmywałam Robert poszedł się szykować zajęło mu to 10 minut, a chwile po 6 wyjechaliśmy z domu. Nie było korków więc dojechaliśmy przed 7 za 20. Nie chciałam wychodzić z auta bo wiedziałam ,że Robert odjedzie do Monachium. Pocałowałam go namiętnie i wtuliłam się w niego. W końcu na zegarku była za 10 siódma. Otworzyłam drzwi i powiedziałam:
-Kocham cię najmocniej na świecie. Zadzwonię po pracy.
Obróciłam jeszcze głowę i spojrzałam na Roberta. W końcu otworzyłam sklep, poszłam na zaplecze i odłożyłam torebkę. Pierwsze co zrobiłam to włożyłam ciepłe bułki a później usiadłam na kasie. Cały dzień spędziłam robiąc to samo. Wydawało mi się ,że robię to wieczność. W końcu było po 15 poszłam na zaplecze i wzięłam swoje rzeczy. Wyszłam tylnym wyjściem i poszłam na przystanek. Trafiłam równo z autobusem kupiłam bilet i usiadłam na miejscu. Zadzwoniłam do Roberta:
-No cześć kotku.
-Cześć misiu, o której masz trening?
-No właśnie idę do domu.
-Jejku już za tobą tęsknie, nawet nie wiesz ile o tobie myślę.
-Też tęsknie, a co teraz robisz?
-Właśnie wracam do domu.
-Mhm, coś się stało, masz dziwny głos.
-Nie, wydaję ci się.
Rozmowa z Robertem trwała całą podróż do domu więc nawet nie byłam zorientowana ile już rozmawiamy w końcu wysiadłam pod mieszkaniem. Weszłam na górę ciągle rozmawiając z Robertem. Poszłam do salonu i włączyłam laptopa, Robertowi powiedziałam ,żeby wszedł na skype to porozmawiamy. Rozłączyłam się a zadzwoniłam do niego przez skype. Rozmawialiśmy tak do godziny 21. W końcu się pożegnaliśmy a ja poszłam zjeść kolację. Pozmywałam po sobie i poszłam się umyć. Poszłam spać ale coś mnie niepokoiło.

____________________________________________________________________
Nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta ale bardzo przepraszam ,że wtedy zostawiłam bloga. Jeśli czytasz zostaw komentarz to dla mnie naprawdę wiele znaczy :*

środa, 15 maja 2013

Rozdział 40`

Robert poszedł na parkiet a ja siedziałam sama. Chwilę później nie zobaczyłam nikogo przy stole oprócz mnie i Marco. W końcu on sam w pewnym momencie wstał i podszedł do mnie:
-Cześć, możemy porozmawiać ?
-Cześć, ale to może na zewnątrz.
Razem odeszliśmy od stołu i wyszliśmy przed budynek.:
-Paulina słuchaj.
-Tylko mnie nie uderz.
-Nie mam takiego zamiaru. a teraz daj mi coś powiedzieć.
-No słucham cię.
-Paulina bo ja nie chciałem wtedy cię uderzyć to były emocje. Przez to co mówiłaś było mi jakoś ciężko to przyjąć. Staram się zmienić na lepsze i powoli mi to wychodzi. Ta dziewczyna z którą tu dzisiaj przyszedłem to moja koleżanka ale naprawdę czuje do niej coś więcej, ja ją kocham. Może akurat tobie nie powinienem tego mówić ale wiem ,że tobie mogę ufać a ty raczej nic do mnie nie czujesz tylko do Roberta.
-Marco ja też nie powinnam się wtedy tak odnosić. Nie wiem czemu się tak uniosłam może to było nam potrzebne no nie wiem o tym się jeszcze przekonamy. Tak naprawdę mam nadzieję ,że ona też odwzajemnia twoje uczucia i będziecie razem szczęśliwi, tego ci właśnie życzę. faktycznie czuje coś do Roberta ale nie wiem czy będzie z tego coś więcej.
-Mam nadzieję ,że tak. to co przyjaciele ?
-Możliwe. Zgadam się .;)
Marco mnie przytulił a ja zobaczyła wychodzącego z budynku wkurzonego Lewandowskiego. Natychmiastowo odkleiłam się od Marco i biegłam za nim. Na szczęście dogoniłam go w porę ale on i tak nie chciał ze mną rozmawiać. W końcu szarpnęłam go za rękę i odwróciłam w swoją stronę:
-Co się stało ?
-Jeszcze pytasz ?
-Nie wiem o co ci chodzi. Robert powiedz.!
Lewy uronił łzę i wydusił:
-Hmm może mi powiesz co u Marco ? Jesteście już razem czy może nie ? Znowu coś do niego czujesz ?
Spojrzałam na niego lekko zdziwiona i wytłumaczyłam mu całe zajście:
-Ja z nim tylko rozmawiałam. Zrozum ,że mi zależy tylko na jednej osobie ale nią nie jest Marco. A to co zobaczyłeś czyli to jak się przytuliliśmy oznaczało przyjaźń.
Z tego co widziałam po tych słowach Robertowi chociaż trochę poprawił się humor ale jednak ciągle coś go gryzło. Nie wiedziałam o co może chodzić więc pociągnęłam go za sobą i wróciliśmy salę. Resztę wieczoru przetańczyłam właśnie z nim. Robert świetnie tańczył ale w końcu wesele dobiegło końca. Wróciłam z Robertem nad ranem do domu ale nawet nie byliśmy zmęczeni. On był lekko podpity a ja troszkę bardziej. Jednak ciągle wszystko pamiętałam. Gdy weszliśmy wspólnie do domu oby dwoje rzuciliśmy się na kanapę. Moja głowa przypadkowo zsunęła się na klatkę piersiową Roberta, wtedy poczułam ,że dłużej tak nie wytrzymam ,że nie mogę trzymać go w niepewności muszę powiedzieć mu całą prawdę. Wyszłam na balkon i zawołałam Roberta, on po chwili przyszedł:
-Słucham cię ?
Ja wskazałam mu ławeczkę a on na niej usiadł. Byłam pewna ,że chce z nim porozmawiać teraz póki jeszcze jest w Dortmundzie wiec podeszłam i usiadłam mu na kolanach. Z jego twarzy wyczytałam zaskoczenie ale zarazem radość w końcu powiedziałam:
-Robert ten chłopak o którym ci wczoraj mówiłam ,że mi się podoba to ty .!
-Ja ? Paulina nie wiesz jak się cieszę.
Przybliżyłam swoją twarz do niego i się pocałowaliśmy.
-Robert tylko mamy problem ?
-Jaki ?
-Ty mieszkasz w Monachium a ja tu.
Robert zanim coś powiedział zastanowił się.
-Zróbmy tak. Będę przyjeżdżał do ciebie zawsze jak będę miał wolny czas.
-W sumie to nie jest zły pomysł. Ale boję się ,ze to będzie za rzadko.
-Jakoś damy radę Paulinka.
-Obiecujesz ?
-Obiecuję.
Robert wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni ja się rozebrałam i wskoczyłam do łóżka a Robert poszedł do kuchni po picie. Gdy przyszedł ja leżałam i na niego czekałam. W końcu położył się obok mnie a ja się w niego wtuliłam i tak zasnęłam.

________________________________________________________________________________
Ten rozdział to jakaś wielka porażka. Nie miałam weny nawet na napisanie go myślałam ,że będzie to lepiej wyglądało. ;(

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 39`

*Dzień ślubu Matsa i Cathy*
Wczoraj rozmawiałam z Robertem o sobocie kiedy to Mats weźmie sobie za żonę Cathy. Doszliśmy do wniosku ,że zrobię mu niespodziankę i zobaczy mnie chwilę przed ślubem toteż dlatego spałam u Łukasza.
Obudziłam się o 8, pierwsze co zrobiłam to poszłam wziąć długo kąpiel po której założyłam to. Fryzjera miałam na 10 więc musiałam już wychodzić z domu ponieważ było wpół do. Doszłam do salonu na czas. Akurat od razu na wejściu zostałam poproszona o podejście do umywalki. Fryzjerka umyła mi włosy a następnie kazała się przesiąść. W czasie kiedy mnie czesano była przy mnie kosmetyczka i robiła mi paznokcie żelowe a po uczesaniu malowała moją twarz.

Tak wyglądałam po uczesaniu się
Do fryzjera wzięłam ze sobą zaplanowane na dzisiejszy wieczór ubranie. Przebrałam się w łazience i czekałam na Roberta. Nie opłacało mi się wracać do domu gdyż było już po 13 a na 14 mieliśmy być w kościele. Dogadałam się z nim ,że przyjedzie po mnie właśnie pod salon fryzjerski. W końcu zobaczyłam go wysiadającego z samochodu w garniturze wyglądał tak słodko ,że nie mogłam się na niego napatrzeć. Gdy wszedł do środka rozglądnął się ale chyba mnie nie poznał bo sama do niego podeszłam:
-Jedziemy ?
Robert patrzył tylko od góry do dołu i zaczął się zachwycać:
-Wow, jejku ale ty piękna.
Trochę się zawstydziłam ale doceniałam to ,że właśnie on mnie komplementuję. Po wyjściu z salonu pojechaliśmy pod kościół. Stało już wiele samochodów ale nie zabrakło również paparazzi. W końcu rozpoczął się ślub. Rozmawiałam z Lewym na temat gdzie stanie ponieważ ja nie chciałam być z przodu a on był o to poproszony. Razem ustaliliśmy ,że ja stanę z tyłu. W końcu para młoda opuściła kościół a my za nimi. Wsiadłam wraz z Robertem do auta i odjechaliśmy. Zanim dojechaliśmy do sali weselnej minęło kilka minut. Ale przez ten czas zdążyłam jeszcze wyobrazić sobie jak będzie wyglądało moje przywitanie ze wszystkimi. W końcu przejażdżka dobiegła końca. Zaparkowaliśmy pod salą balową a Robert zachował się jak gentlemen i otworzył mi drzwi zarówno od samochodu jak i do wejścia na salę. Pierwsze co zrobiliśmy do podeszliśmy wspólnie do młodej pary i złożyliśmy im najszczersze życzenia, przy tym odbiegając trochę od tematu. Rozmawialiśmy o mnie i o tym kiedy przyjechałam. Gdy patrzyłam na Cathy i Matsa pojawiał mi się uśmiech na twarzy wyglądali na szczęśliwą parę a tym bardziej na dwojga kochających się ludzi którzy nie potrafili by przeżyć bez siebie ani jednego dnia. W końcu musieliśmy wejść na salę. Robert wszedł pierwszy a ja za nim. Wszyscy spojrzeli się w moją stronę a ja nie wiedziałam z jakiej to okazji dopiero chwilkę później gdy doszłam do miejsca które zajął mi Robert zrozumiałam dlaczego ich oczy skierowane były na mnie, przecież nikt nie wiedział ,że wróciłam do Niemczech właśnie tutaj mieli się tego dowiedzieć.
Lekko zawstydzona usiadłam przy stole i wtedy zauważyłam Marco wchodzącego na salę z jakąś panienką. Nawet nie poczułam się zazdrosna nawet uśmiech nie zniknął mi z twarzy. Tym tylko upewniłam się ,że Marco już dla mnie nic nie znaczy. Z moich obserwacji wywnioskowałam ,że Marco mnie nie poznał dopiero gdy usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść obiad ocknął się, ponieważ widziałam jak jego oczy skierowane były w moją stronę. Po obiedzie gdy jeszcze siedziałam spojrzałam na Marco jego twarz była  schowana w dłoniach a jego koleżanka czy dziewczyna próbowała go przytulić jednak on odpychał ją. W końcu młoda para zatańczyła swój pierwszy taniec a wszyscy wstali i zaczęli się bawić. W pewnym momencie zauważyłam ,że na zewnątrz stoi sama Monika. Wyszłam za nią i chwilę z nią porozmawiałam. Wspólnie wróciłyśmy na salę i dołączyłyśmy do reszty tańczących. W pewnym momencie do tańca porwał mnie Łukasz ale gdy puścili wolną piosenkę Robert mnie odbił. Zatańczyłam z nim przytulańca a później podreptaliśmy do stołu. Robert wypił z chłopakami po kieliszku a ja napisałam się sprite`a. Nie miałam już sił więc usiadłam przy stole...

________________________________________________________________________________
Przepraszam was ,że ucięłam w trakcie wesela ale chciałam podzielić to na dwie części. ;p Przepraszam jeżeli się to komuś nie spodoba.
7 kom= --> rozdział

http://maszswojemarzenia.blogspot.com/ Jest już pierwszy rozdział .:)

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 38`

Obudziłam się rano a obok mnie nie było już Roberta. Szybko wstałam i założyłam to. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Na stole zobaczyłam karteczkę, podeszłam wzięłam ją w ręce i przeczytałam:
"Jeśli to czytasz to znaczy ,że już wstałaś. Ja wyszedłem na zakupy. Proszę cię poczekaj na mnie zaraz będę."
Jak prosił Robert, postanowiłam że na niego poczekam. Włączyłam vivę i poszłam do łazienki. Po wejściu podeszłam do umywalki i umyłam zęby, następnie przeczesałam włosy i związałam je w kucyk. Akurat gdy wychodziłam z łazienki zobaczyłam Robert w drzwiach z torbami. Wzięłam pełne torby z jego rąk i zaniosłam do kuchni. Postawiłam na blacie i zaczęłam je rozpakowywać. Robert przygotował na śniadanie kanapki z nutellą i zrobił kakao. Trochę mi było głupio ponieważ nie dość ,że mieszkałam w jego domu, to jeszcze byłam na jego utrzymaniu. On robił zakupy a ja spałam. Nie no świetnie. Gdy usiedliśmy przy stole wydusiłam z siebie to co mnie nurtowało:
-Robert ja tu nie będę mieszkać. To mieszkanie jest ślicznie urządzone ale za twoje pieniądze, nie dość że tu mieszkam to ty mi chodzisz na zakupy a ja śpię. Jestem na twoim utrzymaniu a pomyśl też o sobie.
Robert spojrzał na mnie i tak jakby chciał powiedzieć coś co może zmienić całe życie jednak powstrzymał się i wydusił z siebie tylko:
-Proszę cię zostań.
Zrobił tak błagalne oczka ,że nie mogłam im się oprzeć więc odpowiedziałam:
-Zwrócę ci tyle ile będę w stanie przysięgam.
-Nie musisz. A i mam coś dla ciebie.
Robert wyjął portfel z kieszeni i podał mi kartę kredytową a do niej kod.:
-A po co mi to ?
-Po prostu weź to i idź do galerii na zakupy.
-Ja ? Przepraszam sugerujesz coś ?
-Nie ja nic nie sugeruję. Tylko chcę żebyś kupiła sukienkę na ślub Matsa.
-Dobra nie będę się kłóciła, pójdę i kupię jeśli ty pójdziesz ze mną ,okej ?
-Dobra.
Dalej w spokoju jedliśmy śniadanie. Ja posprzątałam po naszej dójce a Robert poszedł się przebrać. Spojrzałam na zegarek wskazywał on 12 pomyślałam sobie ,że w sumie moglibyśmy już wychodzić, więc zawołałam Roberta i powoli zakładałam buty. Robert natychmiastowo zbiegł z góry i zrobił to co ja- założył buty. Zeszliśmy do garażu i wyjechaliśmy. Nie jechaliśmy długo ponieważ nie było korków. Gdy weszliśmy do galerii w jednym sklepie rzuciła mi się sukienka. Kupiłam do niej marynarkę i buty a także naszyjnik i kolczyki. Robertowi bardzo spodobała się moja sukienka więc on kupił sobie garnitur:
Po udanych zakupach wróciliśmy do domu. Gdy weszłam do mieszkania pierwsze co zrobiłam to wyszłam na taras. Myślałam o Robercie a także o Marco którego spotkam już za niecałe dwa dni. Sama sobie nie mogłam uwierzyć ,że już za te dwa dni stanę z nim oko w oko., przecież jeszcze niedawno go kochałam no ale teraz kocham Roberta. Tylko co z tego ,że kocham właśnie Roberta jak nie będziemy razem. Stałam tak zamyślona aż podszedł do mnie Robert objął mnie od tyłu a ja lekko zawstydziłam się. Robert chyba też poczuł się speszony ponieważ odszedł ode mnie i stanął kawałek dalej. Co chwila na niego spoglądałam nie mogłam oprzeć się tym oczom. Według mnie on był ideałem no ale co on o mnie myśli to już inna sprawa. Po pewnym czasie weszliśmy do środka. Ja poszłam do kuchni przyrządzić obiad a Robert zniknął. Zrobiłam polski obiad czyli schab, ziemniaki i kapusta. Gdy robiłam obiad zastanawiałam się gdzie mógł pójść Robert. Trochę czasu minęło bo zdążyłam nakryć do stołu i przyrządzić obiad. nie chciałam ,żeby jedzenie  stygło więc wzięłam telefon do ręki i już miałam wykręcać jego numer kiedy nagle ujrzałam go w drzwiach. Wszedł po cichu i usiadł do stołu. Zrobiłam to samo i powiedziałam:
-Smacznego.
-Dzięki, nawzajem.
Jadłam ze smakiem. Bardzo lubiłam kapustę a najbardziej cieszył mnie fakt ,że spędzam czas z Robertem. Po obiedzie Robert zabrał się za sprzątanie a ja poszłam do toalety. Załatwiłam się i umyłam ręce gdy wyszłam zobaczyłam ,że Robert na ścianie zawiesza nasze wspólne zdjęcie. Pamiętałam jak je robiliśmy to było kilka miesięcy temu kiedy bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Miło wspominałam tam ten czas, przecież ciągle coś czuję do Lewego. Robert zszedł z krzesła na którym stał żeby powiesić obrazek a ja się uśmiechnęłam. Podeszłam do niego i się wtuliłam. Chciałabym robić to codziennie ale wiem ,że Robert ma swój klub w którym gra i tam nikogo nie zawodzi. Przecież ciągle byłam z nim myślami miałam kilka wspólnych zdjęć na które mogłam co chwila spoglądać, no cóż ale miłość jest ciężka. Gdy spojrzałam na zegarek wskazywał on 17.34, spojrzałam na Roberta o on zaproponował:
-Może zagramy w fifę.
-Okej ale mogę być Borussią ?
-Jasne. 
-Dziękuję miśku. 
Chciałam zobaczyć reakcje Roberta gdy powiedziałam miśku, z jego twarzy wyczytałam lekkie zakłopotanie ale też radość. Przecież wiedziałam ,że ja mu się podobam. Miło spędziliśmy czas grając w fifę. Wieczorem włączyliśmy film na którym oczywiście zasnęłam w ramionach Roberta. 
__________________________________________________________________________
No to mamy kolejny rozdział dzięki wszystkim którzy czytają i komentują to naprawdę pomaga.
4 kom= następny rozdział-

http://maszswojemarzenia.blogspot.com/ Mój kolejny blog jeśli chcecie zaglądajcie .;P

Rozdział 37`

*Kilkanaście dni później*
Za trzy dni wybieram się z Robertem na wesele. Przez te ostatnie dni w ogóle go nie widziałam tylko dwa razy rozmawiałam z nim przez telefon. Przypadkowo dowiedziałam się od Piszczka ,że Robert ma dla mnie niespodziankę lecz niestety nie powie mi jaką. Od dwóch dni nie chodziłam do pracy z powodu remontu, miało to trwać jeszcze około 2 tygodni, a mi po tych dwóch dniach już się nudziło. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić więc wysprzątałam cały dom w jeden dzień a w drugi już się nudziłam[...].
Dzisiaj Robert miał przyjechać z Monachium, nie było mi wiadome gdzie będzie spał, lecz wiedziałam ,że dzisiaj będzie u Łukasza. Mój dzień rozpoczął się tak jak dwa ostatnie, wstałam o 8 i założyłam to. Poszłam do łazienki przemyłam twarz, przeczesałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Na stole zobaczyłam karteczkę więc od razu podeszłam i wzięłam ją w ręce:
"Muszę załatwić pewną sprawę, nie szykuj dla mnie śniadania. Robert przyjedzie około 13  jeśli mnie nie będzie mam nadzieje ,że go ugościsz. ;) Twój Łukaszek.
Sama do siebie się uśmiechnęłam i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Karteczkę podarłam i wyrzuciłam do kosza,a na śniadanie przygotowałam sobie jajecznice z chlebem. Ze smakiem szybko zjadłam ją i poszłam do salonu. Pierwsze co zrobiło to włączyłam telewizor i przełączyłam na Vivę a drugie to wzięłam laptopa i zalogowałam się na facebook`a. Wtedy z głośników telewizora usłyszałam moją ulubioną piosenkę. Zaczęłam ją sobie nucić i przeglądałam tablicę główną w pewnym momencie zobaczyłam zdjęcie Moniki z Mortizem. Wyglądali na kochającą się parę, nie mogłam się na nich napatrzeć więc ciągle wpatrywałam się w ich wspólne zdjęcie. W pewnym momencie usłyszałam bicie zegara. Wskazywał on godzinę 12, od razu wstałam i wzięłam się za robienie obiadu. Przygotowałam ryż z pieczoną nogą z kurczaka. Surówkę zrobiłam z kiszonych ogórków i nakryłam do stołu. Właśnie szłam do łazienki kiedy po domu rozległ się dzwonek, myślałam ,że to Łukasz więc szybko pobiegłam do drzwi i je otworzyła. jednak moim oczom ukazał się inny widok, w drzwiach stał Robert. Spojrzałam na niego a on spytał.:
-Mogę wejść.
-Jasne.
Robert poszedł do salonu a ja poszłam do łazienki załatwić się i umyć ręce. Szybko wróciłam do Robert i spojrzałam na zegarek, było pięć po 13 więc zaprosiłam Roberta na obiad.:
-Zjesz ze mną obiad?
-Z tobą zawsze.
Poczułam jak się rumienie i czułam lekkie zawstydzenie. Pociągnęłam Roberta za rękę i zaprowadziłam do kuchni. Przy stole usiedliśmy na przeciwko siebie, ja usiadłam pierwsza a Robert chyba zrobił to specjalnie. Gdy sięgałam po nogę z kurczaka Lewy zrobił to samo i wbił widelec w tą samą nogę którą ja chciałam wziąć. Byłam lekko zła, ponieważ miał cały talerz nóg a on musiał wybrać właśnie tą. Postanowiłam ,że najpierw wezmę ziemniaki no ale jednak nie wyszło mi to ponieważ Robert złapał w tym samym momencie talerz z ziemniakami i nie chciał puścić. Zła spojrzałam na niego a on powiedział.:
-Zobacz jak my do siebie pasujemy.
Zrobił swój zadziorny uśmiech a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. W końcu Robert odpuścił mi i sami mi nałożył obiadu. Zjedliśmy szybko i ze smakiem. Po obiedzie Robert poszedł do salonu pograć w fifę a ja sprzątałam ze stołu. Po sprzątaniu dołączyłam się do Roberta i tak minęło mi pół dnia.
Gdy spojrzałam na zegarek mocno zdziwiłam się wskazywał on równo 18. Powiedziałam to Robertowi a on wyłączył grę i spojrzał na mnie.:
-Paula mam dla ciebie niespodziankę.
-Tak ? Jaką ?
-Chodź to ci pokaże. Tylko musimy tam pojechać.
-Okej. Jedziemy ?
-Pewnie.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta Roberta. Jechaliśmy około 10 minut aż zatrzymaliśmy się pod jednym z najnowocześniejszych bloków w Dortmundzie, z tego co wiedziałam to mieszkania są dwu piętrowe i mieszkańcy bloku dostają swój garaż. Nie wiedziałam czemu tu jesteśmy więc po wyjściu z auta spytałam:
-Co my tu robimy ?
-Chodź na górę.
Robert złapał rękę i pociągnął za sobą. razem weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do windy. Wjechaliśmy na 2 piętro i stanęliśmy przed drzwiami. Robert zasłonił mi oczy i otworzył mieszkanie. Myślałam ,że kupił sobie mieszkanie cieszyłam się ,że będzie blisko lecz później dowiedziałam się czegoś innego. Gdy weszliśmy Robert wziął swoje ręce a ja ujrzałam pięknie urządzone mieszkanie. Nie wiedziałam ,że Robert ma taki gust. Wszystko było dobrane kolorystycznie a sypialnia byłam w moim ulubionym kolorze- czerwonym. W pewnym momencie spytałam:
-Gdzie ta niespodzianka ?
Robert spojrzał na mnie i sięgnął po coś do kieszeni. Podszedł do mnie bliżej otworzył moją rękę i włożył mi klucze przy tym mówiąc:
-To twoje mieszkanie. Rachunki masz opłacone na najbliższy czas. Nie masz się czym martwić.
I wtedy z mojej twarzy zszedł uśmiech. Myślałam ,że Robert może wróci do Dortmundu jednak wszystko poukładało się inaczej. Nie chciałam mieszkać tam sama bardzo chciałabym z Robertem. No ale muszę wziąć pod uwagę jego marzenia i to do czego dąży. Z zamyśle wyrwał mnie Robert:
-Paulina bo ja mam taką prośbę. Możesz się tu dzisiaj wprowadzić.
-Jasne. Ale muszę jechać po rzeczy do Łukasza.
-Pojadę z tobą. Okej ?
-Okej.
-A i mam jeszcze jedno pytanie.
-Tak słucham ?
-Mógłbym u ciebie czyli tutaj przenocować do ślubu Matsa.
-Tak głupolu.
Zrobiłam szczery uśmiech i wyszliśmy z mieszkania. Wróciliśmy do Łukasza domu i zastaliśmy go. Robert poszedł z nim porozmawiać o mojej przeprowadzce  a ja poszłam na górę się pakować. Trochę mi to zajęło jednak jakoś udało mi się. Zeszłam na dół z walizkami a Łukasz uśmiechał się. Zanim wyszłam podeszłam do niego i się w niego wtuliłam.
-I tak będę tu często wpadać. Nie martw się.
-Jejku będzie mi cię brakować. kocham się siostra.
-Też cię kocham braciszku.
W końcu wyszłam z jego objęć i wyszliśmy z domu. Z powrotem pojechaliśmy do nowego mieszkania, ale tym razem Robert zaparkował w garażu. Wzięliśmy nasze walizki i poszliśmy górę. Otworzyłam mieszkanie i rozpoczęłam rozpakowywanie się. Robert gdy doszedł na górę pomógł mi. Po kilkugodzinnym rozpakowywaniu się czułam zmęczenie. Więc szybko poszłam umyć się i do łóżka na górę. Gdy leżałam już w łóżku usłyszałam pukanie do drzwi:
-Proszę.
Drzwi uchylił Robert i spytał.:
-Mogę dziś z tobą spać?
Nie miałam już siły dużo mówić więc zgodziłam się kiwając głową. Robert szybko położył się obok mnie a ja się w niego wtuliłam i tak zasnęłam
_______________________________________________________________________________
Przepraszam was ,że taki nudny .;P jakoś nie miałam weny .:P No to zaraz mecz. :P

sypialnia gościnna

łazienka na górze

sypialnia Pauliny



kuchnia

korytarz

salon

łazienka na dole

środa, 8 maja 2013

Rozdział 36`

Obudziłam się w ramionach Roberta. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 5.20. Szybko zeszłam na dół i przygotowałam śniadanie. Położyłam kanapki na tacy i zaniosłam do mojego pokoju. Drzwi otworzyłam jak najciszej ,żeby nie obudzić Roberta jednak nie wyszło mi to. Robert już nie spał tylko ubierał się. Gdy zobaczył mnie z tacą a na niej kanapkami uśmiechnął się i podziękował. Ja natomiast odłożyłam je na biurko i poszłam do łazienki. Włosy spięłam w kucyka a na siebie nałożyłam to. Wyszłam z łazienki za pięć szósta i zeszłam na dół. Zostawiłam Łukaszowi kartkę ,że Robert mnie zawozi i wyszłam. Robert siedział już w samochodzie, szybko wsiadłam i odjechaliśmy. Było trochę chłodno pomimo ,że miałam kurtkę i tak się trzęsłam. Robert zauważył to i dał mi swoją bluzę. Na początku jej nie przyjęłam i co chwile mu ją oddawałam, w końcu zdenerwował się i zatrzymał na poboczu. sam założył mi bluzę a ja już nie chciałam go wkurzać, więc nie ściągnęłam jej. Z powrotem wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Przez moment była cisza, ale w pewnym momencie Robert spytał:
-To co z tym ślubem Mats`a ? Pójdziesz ze mną ?
-Robert nie chcę ci robić kłopotu. Może lepiej jeśli zostanę w domu. Wiem ,że wczoraj się zgodziłam ale myślałam nad tym i doszłam do wniosku ,że będę tam wszystkim przeszkadzać.
Robert spojrzał na mnie ze zmarnowaną miną, a ja sama byłam smutna. Co chwilę spoglądałam w stronę Lewego i wpatrywałam się w jego oczy. Dla mnie były diamencikiem nawet jeżeli w nich zbierały się łzy ciągle miały swój urok. W pewnym momencie zauważyłam jak Robert uronił łzę.:
-Robert zatrzymaj się.
Zatrzymaliśmy się na przystanku a Robert nawet na mnie nie spojrzał. Jego głowa skierowana była w stronę okna w końcu wywołałam jego imię a on spojrzał na mnie z smutną mina i łzami.:
-Robert co jest ?
Nic mi nie odpowiadał więc i ja zaczęłam płakać czułam jak tracę bliską mi osobę w końcu Robert ocknął się objął mnie i spytał.:
-Co się stało ?
Spojrzałam na niego i wtedy uświadomiłam sobie ,że przez najbliższy czas nie zobaczę tych cudownych oczu, magicznego uśmiechu i nie spędzę czasu z moim wybrankiem. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć a nie chciałam go okłamywać wiec wtuliłam się w jego ramiona. Po kilku minutach ciszy w końcu ruszyliśmy ponieważ spóźniłabym się do pracy. Była już za 20 siódma a my byliśmy już pod sklepem. Jakoś ciężko mi było wyjść z tego samochodu więc jeszcze chwilę posiedziałam. Oddałam Robertowi bluzę i patrzyłam w jego oczy. W końcu przyszedł czas pożegnania się, zbliżyłam do niego moją twarz chcąc pocałować go w policzek a on przekręcił się i musnął moje usta. Nie reagując na to szybko wybiegłam z samochodu i otworzyłam sklep. Chwilę po mnie weszli moi współpracownicy i klienci.
*Godzina 15.00*
Skończyłam już pracę więc szybko wyszłam ,żeby nie spóźnić na autobus. Przeszłam przez pasy i gdy już wsiadałam usłyszałam dźwięk telefonu. Wyjęłam go a na wyświetlaczu pojawił się numer Roberta. Nie chciałam odbierać po tym co dzisiaj zaszło wiec wyciszyłam telefon i usiadłam na wolnym miejscu. Po godzinie byłam już w domu. Zrobiłam obiad i nakryłam do stołu. Sama przekąsiłam swoją porcje i poszłam do siebie na górę. Wyszłam na taras i położyłam się na leżaku. Ciągle rozmyślałam o Robercie, o tym czy mam sobie robić nadzieję, czy ten pocałunek coś znaczył. Siedziałam tam tak długo ,że nawet nie zauważyłam która godzina. Weszłam do środka, do łazienki i wzięłam szybki prysznic umyłam włosy i chwilę później leżałam w swoim łóżku. Nie mogłam zasnąć a na pościeli czułam perfumy Roberta. Gdy tak leżałam na ziemi dostrzegłam jakąś kartkę. Wstałam i podniosłam ją, zobaczyłam na tej kartce moje zdjęcie w sercu. Pomyślałam że to Roberta i zrobiło mi się cieplej na sercu. Ale w końcu mógł się rozmyślić po tym jak uciekłam. Równie dobrze to nie musiało być jego. Lecz ciągle miałam jakąś nadzieję. Z powrotem weszłam pod kołdrę i zasnęłam.


______________________________________________________________________________
Przepraszam ,że musieliście tyle czekać. I przepraszam ,że taki krótki. mam plany co do dalszych losów ale na razie rozdziały mi nie wychodzą . Bardzo, ale to bardzo was przepraszam ;)

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 35`

*Tydzień później*
Przez te ostatnie dni zapoznałam się z innymi pracownikami supermarketu. Zdobyłam zaufanie szefowej a co najważniejsze zaprzyjaźniłam się z Kingą, jedną z pracowników. Codziennie rano wstawałam o 5.30 aby o 6.10 być już na przystanku. Miałam tylko pół godzinny na uczesanie się, ubranie, umalowanie i przekąszenie czegoś.
Ten dzień rozpoczął się jak każdy inny. Wstałam o 5.30 i poszłam do łazienki. Dzisiaj postanowiłam nie wiązać włosów więc je przeczesałam i nałożyłam lekki makijaż. Od rana było trochę chłodniej więc założyłam to :
Była już 5.50 więc szybko zeszłam na dół i zrobiłam sobie kanapkę. W mgnieniu oka zjadłam ją i wybiegłam z domu. Na szczęście nie było aż tak daleko do przystanku ale mogło być tak ,że autobus przyjedzie wcześniej. Nie zdążyłam usiąść nawet na ławeczce a autobus już podjechał. Gdy wsiadałam spojrzałam na zegarek, wskazywał on pięć po 6. Nigdy nie mogłam się spóźnić do pracy ponieważ to ja miałam klucze i ja otwierałam zaplecze. Trochę czasu mijało póki przejechało się pół Dortmundu ale od rana nie było korków więc do pracy dojeżdżałam w 40 minut. Przystanek znajdował się na przeciwko supermarketu więc z dojściem w kilka minut nie miałam problemu. W końcu byłam na miejscu. Szybko przeszłam przez ulice i otworzyłam sklep. Gdy weszłam zobaczyłam brudną podłogę a z racji tego ,że miałam jeszcze 10 minut włączyłam maszynę i przemyłam podłogi. Gdy skończyłam spojrzałam na zegarek wskazywał o równo 7. Szybko poszłam otworzyć drzwi i usiadłam przy kasie. Przyszli pierwsi klienci a chwilkę po nich weszli moi współpracownicy. Przepraszająco się do mnie uśmiechnęli i szybko pobiegli na zaplecze. Chwilę później zobaczyłam ich już na swoich stanowiskach. Dzisiaj miałam w planach rozładowanie towaru więc zeszłam z kasy i zajęłam się tym co do mnie należało, nie chciałam zostawać po godzinach więc zrobiłam to od razu. Zajęło mi to kilka godzin, ale skończyłam na dzisiaj przydzielone mi specjalne zadanie. Nie chciałam siedzieć bezczynnie więc zasiadłam przy kasie. Spojrzałam na zegarek, była już 13.40. Ciągle byłam w ruchu, powoli już ręce zaczęły mi cierpnąć. Kinga z drugiego końca sklepu krzyknęła.:
-Jest 14.40 kończysz ?
Obróciłam się w jej stronę i kiwnęłam głową. Wskazałam na ostatniego klienta i wróciłam do swojej pracy. Gdy uniosłam głowę moim oczom ukazał się Robert Lewandowski. On od razu mnie poznał a ja poczułam motylki w brzuchu. Nie wiedziałam czy mam się odezwać więc wykonałam swoją pracę i poszłam na zaplecze. Przejrzałam się w lusterku i wyszłam głównym wejściem, ciągle myślałam o Robercie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie właśnie on łapiąc mnie za ramię i odwracając w swoją stronę. Przez chwilę była cisza którą przerwał Lewy zapraszając mnie do kawiarni. Zgodziłam się bez wahania, chciałam spędzić z nim trochę czasu dowiedzieć się czegoś nowego a  przy okazji napatrzeć się na jego śliczną buźkę. Robert wybrał najbliższą i znaną mu kawiarnie w której często bywał kiedy jechał do swoich kolegów. Podjechaliśmy tam autem ,ponieważ Robert zaparkował pod sklepem a nie chciał się później wracać. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca, nie musieliśmy długo czekać a podeszła do nas kelnerka. Zamówiłam sobie dwie rurki z bitą śmietana a do tego kakao. Robert poprosił o to samo a kelnerka szybciutko pobiegła do kuchni. Siedzieliśmy naprzeciwko i wpatrywaliśmy się w siebie, chciałam dowiedzieć się jak w gra się w Bayernie i w ogóle ale wstydziłam się zadać te wszystkie pytania. Jednak ciekawość nie dawała za wygraną i nie wytrzymałam, spytałam o to co chciałam wiedzieć.:
-Jak się gra w Bayernie ? Nie tęsknisz czasem za kolegami, za trenerem ?
-Gra tak jak się gra, wiadomo że na pewno lepiej było mi w Borussii teraz żałuję swojej decyzji ale z jednej strony chcę się rozwijać. Owszem tęsknie za Klopp`em za Łukaszem, Mario, Marco nawet pomimo tych wszystkich kłótni. Brakuje mi ich ale widujemy się dość często. Ostatnio Humi zaprosił mnie na swój ślub co prawda z osobą towarzyszącą ale i tak pójdę sam. Tak szczerze w Monachium nie ma ładnych dziewczyn. A jak są to tylko przez makijaż. Ja wolę takie naturalne, takie jak ty.
Czułam że na mojej twarzy pojawiają się rumieńce, marzyłam tylko o tym żeby iść na wesele Matsa z Robertem jednak mogłam sobie tylko pomarzyć. Robert widząc mnie zamyślona spytał.:
-A ty kiedy wróciłaś. ? Czemu nic o tym nie wiem ? gdzie mieszkasz ?
Zadawał setki pytań ale w pewnym momencie mu przerwałam.:
-Ja wróciła tydzień temu we wtorek. Nie wiesz nic o tym ponieważ wie tylko Łukasz i to u niego mieszkam.
Robert spojrzał na mnie i powiedział.:
-Aa i pewnie wszyscy się dowiedzą ,że przyjechałaś na weselu Matsa tak ? Bo idziesz z Łukaszem co nie ?
-No nie zupełnie, bo ja nie idę z Łukaszem bo on nie ma zaproszenia z osobą towarzyszącą, więc posiedzę sobie w domu, ale miałam takie plany.
-No to w takim razie wykonasz swój plan, mam pomysł.
-Hahah. Żartujesz ? Ty masz pomysł?!
-Nie żartuję tak sobie myślę ,że mogłabyś pójść ze mną o ile będziesz chciała. Bo trochę krzywdy ci wyrządziłem.
-Wiesz to był by całkiem niezły pomysł, ale nie mogę się zgodzić. Zapomnijmy o przeszłości. Liczy się teraźniejszość.
-Czemu nie możesz się zgodzić.?
Spojrzał na mnie ze swoim uśmieszkiem a ja ponownie się zarumieniłam:
-No wiesz, coś mi się wydaję ,że twoja dziewczyna nie byłaby zadowolona.
-Chyba mówiłem ,że tam nie ma ładnych i fajnych dziewczyn. Sorry ale ja nie chcę dziewczyny z tapetą na twarzy. O wiele bardziej wolałbym ciebie.
Poczułam taką jakby ulgę, Robert dał mi do zrozumienia ,że ja mu się podobam, ale chciałam to sprawdzić i udawać niedostępną tak żeby powalczył.
-Dobrze pójdę z tobą, ale pamiętaj ,że jako przyjaciółka.
Z twarzy Roberta zniknął uśmiecha w tym czasie kelnerka podała zamówione przez nas dania. Gdy chciałam ugryźć rurkę Robert nakarmił mnie swoją. Postanowiłam ,że nie pozostanę mu dłużna i zrobiłam to samo. On karmił mnie a jego. Do kakao na szczęście mieliśmy rurki więc piliśmy z jednego. Było przy tym trochę śmiechu ale opróżniliśmy dwa kubki i talerze. Gdy spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie była już 18. Zupełnie zapomniałam o tym jak wrócę do domu i ,że Łukasz może się martwić. Wyjęłam z kieszeni telefon i zobaczyłam 14 nieodebranych połączeń i kilka wiadomości. Natychmiastowy wykręciłam numer i po pierwszym sygnale usłyszałam zdenerwowanego Łukasza.:
-Gdzie ty jesteś ? Coś się stało ?
-Łukasz przepraszam cię ale jestem z kolegą w kawiarni. Zapomniałam zadzwonić nic się nie stało.
-A jak wrócisz.
-Jeszcze nie wiem. Autobus już odjechał a następny jest o 20.
Łukasz zaczął krzyczeć do słuchawki ,że nawet Robert usłyszał. Natychmiastowo wyrwał mi telefon z ręki i zaczął sobie pogaduszki. Rozmawiali około 5 minut i dopiero po ich wygłupach odzyskałam telefon. Gdy Robert mi go oddawał powiedział.:
-Zbieraj się, ja cię odwiozę księżniczko.
Wybuchłam śmiechem i sięgnęłam po pieniądze do kieszeni a przy okazji podeszła kelnerka. Już miałam podać jej pieniądze kiedy Robert zabrał moją rękę i zapłacił za naszą dwójkę. Byłam wściekła dopiero gdy wyszliśmy z kawiarni i wsiedliśmy do auta nawrzeszczałam na niego.:
-Robert ty kurde. Ja chciałam za siebie zapłacić. Nie jesteś moim ojcem, chłopakiem czy kimś tam .Tylko przyjacielem. jeszcze umiem sobie radzić.
Gdy to mówiłam próbowałam mu wepchnąć pieniądze do kieszeni jednak on zareagował.:
-Nie będziesz za siebie płaciła księżniczko od tego są faceci. Ojcem to nie jestem, chłopakiem niestety też, a przyjacielem tak więc chciałem zapłacić. Bierz te pieniądze księżniczko.
Czułam jak się rumienie już byłam pewna ,że go kocham tak miło mi się spędzało z nim czas, jednak chciałam jeszcze trochę poczekać. Nie odzywałam się nic postanowiłam ,że udam obrażoną by zobaczyć reakcje Roberta. Po kilkunastu minutach jazdy Robert położył rękę na moim udzie obrócił głowę w moją stronę i powiedział.:
-Przepraszam. Nie chciałem być nie miły, no nie obrażaj się przecież wiesz jak cię kocham.
Już nie mogłam wytrzymać uśmiechnęłam się do niego i odpowiedziałam.:
-Nie przepraszaj tylko więcej tak nie rób. Oj wiem, wiem ja ciebie też.
Po tym jak to powiedziałam dopiero nad tym pomyślałam. Ja właśnie powiedziałam prawdę oby on nie pomyślał ,że tak jest. Nastała cisza obawiałam się ,że Robert już wie co do niego czuję i pomyśli ,że jestem jakaś głupia bo on chce tylko przyjaźni, jednak ta cisza nie trwała aż tak długo bo Lewy puścił muzykę i zaczął śpiewać. Ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu więc to nagrałam. Dalsza droga zleciała nam bardzo miło, śmialiśmy się wygłupialiśmy i wspominaliśmy dawne czasy. Jednak po godzinnej jeździe staliśmy już pod domem Łukasza. Bałam się wejść sama więc poprosiłam Roberta żeby wszedł ze mną. On szedł pierwszy i jednak tak jak mi się wydawało Łukasz naskoczył na niego (ponieważ szedł pierwszy a on myślał ,że to ja.)
-Gdzie ty chodzisz ? Ja tam nie jestem twoim ojcem ale martwię się, pamiętaj ,że mieszkasz u mnie i czasem mogłabyś mi powiedzieć gdzie idziesz lub co robisz.
Mówił to wszystko na jednym wydechu dopiero gdy skończył skapnął się ,że mówił to do Roberta i wtedy wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. W ramach przeprosin podeszłam do niego i się przytuliłam mówiąc.:
-Przepraszam Łukaszku.
On mnie przytulił i nagle podszedł do nas Robert i nas objął:
-Jak wszyscy to wszyscy.
Znowu wszyscy zaczęli się śmiać a Łukasz spytał Roberta ?
-Nie zmęczony po jeździe z tą księżniczką. ?
Lewy spojrzał na mnie uśmiechnął się i powiedział:
-A wiesz trochę mnie wymęczyła.
Oby dwoje spojrzeli w moją stronę a ja udawałam obrażoną. Patrzyli tak na mnie póki z góry nie było słychać płaczu Sary, Łukasz pobiegł do niej a ja zostałam sama z Robertem. On już nie stał tylko szedł w moją stronę, przytulił mnie od tyły i szepnął:
-Dziękuję za ten dzień. Naprawdę był wspaniały. Szkoda tylko ,że nie będzie tak codziennie.
Od razu posmutniałam zrozumiałam ,że każdy kolejny dzień będzie wyglądał tak jak wczorajszy czyli praca, dom, obiad, czytanie książki, rozmyślanie, kąpiel i spanie. Nie chciałam tak kochałam Roberta i nie chciałam spędzać dni bez niego no ale cóż on mieszka  w Monachium. Chociaż mam jakieś pocieszenie idziemy razem do Matsa na wesele. Pomimo ,że ciągle miałam być obrażona nie chciałam tracić czasu na takie głupoty. Po kilku minutach z góry zszedł Łukasz. Zaprosił nas do salonu i zaproponował Robertowi nocleg. Lewy od razu się zgodził tylko miał jeden warunek spać ze mną. Łukasz zaśmiał się i powiedział.:
-Oj Robercik, nigdy ci nie przejdzie. Jak paulina się zgodzi to możesz.
Nie wiedziałam o co chodzi z tym pierwszym zdaniem ale kiwnęłam głową na tak ,że Robert może spać ze mną. Siedzieliśmy tak do 1 w nocy w końcu wszyscy poczuliśmy się senni więc poszliśmy do siebie. To znaczy ja z Robertem do mnie a Łukasz do swojej sypialni. Gdy weszliśmy do mojego pokoju od razu wzięłam pidżamę i poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam zobaczyłam Roberta w bokserkach stojącego przy oknie.
-Fajne masz widoki.
-Dzięki.
Robert usiadł na łóżku a ja obok niego, chciałam mu oznajmić ,że ja o 5.30 muszę wstać.
-Lewusku, musimy iść spać, ponieważ ja muszę wstać o 5.30.
Robert spojrzał na mnie z rozszerzonymi źrenicami.
-Po ch*j tak wcześnie ?
Zaśmiałam się i odpowiedziałam:
-No wiesz nie wszyscy mają tak fajnie i chodzą na 11 lub 13 na trening. Ja chodzę do pracy do supermarketu.
Robert spojrzał na mnie i objął mnie ramieniem miłym tonem powiedział.:
-Wiesz tylko ci fajni mają takie przywileje.
Zezłościłam się troszkę i delikatnie uderzyłam go piąstką. Niestety on udał ,że go to boli i w zamian za to musiałam go pocałować w policzek. Dla mnie to była przyjemność, nie chciałam aby ta noc się kończyła ale niestety kiedyś musiała. Po krótkiej rozmowie położyliśmy się do łóżka. Odwróciłam się w stronę Roberta i przytuliłam się do niego, raczej się mu to spodobało bo nawet mnie nie odepchnął. Przypadkowo moja ręka wylądowała na torsie Roberta. Gdy chciałam ją zabrać Robert szepnął:
-Nie przeszkadza mi słońce.
Od tamtego momentu czułam już tylko motylki w brzuch, z powrotem położyłam rękę na torsie i myślałam o tym co powiedział Robert, jednak znów wyrwał mnie z moich rozmyślań.:
-Śpisz ?
-Nie jeszcze.
-Obudź mnie rano pojadę z tobą, nie będziesz tłukła się autobusem.
-Dziękuję.
Pocałowałam go w policzek i oparłam głowę na jego ramieniu. Zanim zasnęłam analizowałam dzisiejszy dzień. Stwierdziłam ,że bez Roberta będzie nudno.


______________________________________________________________________
Przepraszam ,że dopiero teraz. ;( Wczoraj jakoś nie mogłam, nie miałam weny ale za to dzisiaj z chęcią to pisałam. Może nie wyszło świetnie ale mam nadzieję ,że się spodoba. :P

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 34`

Obudziłam się o 9 , od razu poczułam zapach naleśników. W pidżamie zbiegłam na dół i zobaczyłam Łukasza całego w mące i w fartuszku. Zaczęłam się śmiać a on wraz ze mną.:
-Daj to głupku, lepiej idź się umyj.
-No ej jestem głupkiem??
-Łukasz .!
-Dobra jestem.
Ja zabrałam się za smażenie naleśników a Łukasz w tym czasie poszedł wyprać ubrania. Gdy go zawołałam wszedł w samych bokserkach do kuchni.
-Wyprałeś ?
-Tak jest królowo. Jak sobie panienka życzy mogę iść przynieść, pokazać i powiesić jeszcze raz.
-Królowa. Haha, panienka też nie Głupolu.
Już nie chcieliśmy drążyć tematu więc w spokoju zjedliśmy śniadanie. Po posiłku ja posprzątałam ze stołu a Łukasz poszedł do salonu pograć w fifę. Gdy skończyłam sprzątanie poszłam na górę wzięłam prysznic i założyłam dresy a do nich luźną bluzkę. Uczesałam się i zeszłam do Łukasza a on spytał.:
-Zagramy ?
-Okej. Ale ja jestem Borussią.
-Ja.!
-Nie, ja jestem. !
-Dobra a se bądź. I tak wygrasz bo Borussia jest najlepsza.
Odpowiedziałam na to uśmiechem i rozpoczęliśmy mecz. Widziałam ,że Łukasz daje mi fory więc rozmawialiśmy w czasie gry:
-Łuki zrobimy tak ,bo wy wracacie za 3 tygodnie, tak ?
-Tak.
-No dobra, to ja wrócę później w najbliższym tygodniu po twoim powrocie. Dobrze.
-Dobra.
[...] Dzień zleciał nam miło, Łukasz był u mnie do 20. Gadaliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy . Teraz byłam pewna ,że chcę wrócić. W końcu Łukasz to mój przyjaciel.
*Trzy tygodnie i jeden dzień później*
Wstałam o 9. Walizki stały już spakowane chciałam zrobić Łukaszowi niespodziankę i wrócić dzisiaj. Poszłam do łazienki i ubrałam się
Umalowałam się i przeczesałam włosy. Lot miałam o 12 więc zdążyłam zjeść śniadanie. Gdy spojrzałam na zegarek wskazywał on 10.34. Postanowiłam już wyjechać na lotnisko. Nie jechaliśmy długo około 20 minut. W końcu poczułam się naprawdę szczęśliwa zrozumiałam ,że nie mogę uciekać od problemów tak jak to zrobiłam. Chciałam się wyciszyć ale dniami myślałam co Marco robi w Dortmundzie. No ale cóż teraz liczy się tylko Robert, to dla niego tam wracam.
 Odprawa minęła szybko, gdy siedziałam w samolocie wyobrażałam sobie nowe życie. W końcu lot dobiegł końca, stewardessa poprosiła wszystkich o opuszczenie samolotu. Wyszłam jako ostatnia i odebrałam swoje bagaże. Nie dzwoniłam do Łukasza ponieważ to miała być niespodzianka więc zamówiłam sobie taksówkę.
Po 20 minutach stałam pod drzwiami Łukasza miałam wahania czy zapukać jednak zebrałam się na odwagę i zrobiłam to. Po kilku sekundach drzwi otworzył mi Łukasz, był wniebowzięty kiedy mnie zobaczył ale ja na wejściu powiedziałam.:
-Nikomu nie mów o moim przyjeździe. Jak będę chciała to się dowiedzą.
-Dobrze. A teraz wchodź.
Weszłam do środka w drzwiach powitała mnie Sara krzycząc.:
-Psyjechała cocia Paulinka.
Ja od razu ją przytuliłam i powiedziałam.
-Ciocia Paulinka się stęskniła.
-Ja teś.
Wtedy poleciała mi łezka czułam się jak matka no ale cóż to nie moje dziecko, chociaż będę z nią spędzała dużo czasu. Łukasz pokazał mi mój pokój i pomógł wnieść walizki. Miałam ich całkiem sporo ale jakoś dawałam radę. Od razu rozpakowałam się a w tym czasie Łukasz usypiał Sarę. Gdy byłam już w zupełności rozpakowana Łukasz wszedł do mojego w pokoju.:
-Dobra Paulina musimy pogadać.
-Jasne, słucham ?
-Jak sobie wyobrażasz to dalej ?
-Jeśli chodzi ci o to ,że tu mieszkam, to znajdę pracę i wyprowadzę się jak najszybciej.
-Nie chodzi mi o to chociaż mam dla ciebie niespodziankę.
-A mogę wiedzieć jaką.
-W supermarkecie poszukują kasjerki.
-Byłabym chętna.
-Wiedziałem. Już jutro możesz tam iść. Sklep jest na wyjeździe z Dortmundu jak jedziesz do Monachium.
-Wiem który to. Robiłam tam kiedyś zakupy, nie pamiętam czemu tam no ale w każdym bądź razie wiem gdzie to jest.
-To wspaniale. Jutro o 7 bądź tam, dobrze ?
-Zrozumiałe braciszku.
Łukasz uśmiechnął się i wyszedł z pokoju a ja krzyknęłam:
-Jesteś kochany, dziękuję . !
Nie chciałam wychodzić z pokoju więc wyszłam na taras. Gdy wyjrzałam zobaczyłam Hummels`a i Cathy idących w stronę domu Łukasza od razu się schowałam i nie wychodziłam z pokoju. Otworzyłam książkę i zaczęłam ją czytać. Była ciekawa jednak w pewnym momencie odłożyłam ją żeby podsłuchać rozmowę.
"-Łukasz my chcieliśmy zaprosić cię na nasz ślub.
-Dzięki stary. Widzę ,że mamy tu nowożeńców.- Wtedy usłyszałam śmiech. Ale Mats szybko powiedział
-Przykro mi bo zaproszenie jest bez osoby towarzyszącej. Przepraszamy, no ale jakoś tak wyszło. A i Sara ma załatwioną opiekę.
-Dobra jakoś sobie poradzę. Dzięki w ogóle za zaproszenie.
-Nie ma za co Piszczu."
-E Humi a Lewego zapraszasz.
-No pewnie, Mario też. Co to za impreza bez nich.
-W sumie racja."
Dalszej rozmowy już nie słyszałam, bardzo chciałabym być tam razem z Robertem ale on pewnie ma już jakąś dziewczynę. No cóż nawet go nie zobaczę. Postanowiłam ,że wyjdę sobie na taras. Usiadłam sobie na leżaczku i myślałam o Robercie, tak bardzo chciałabym go zobaczyć. Nawet nie wiem kiedy ten czas tak zleciał gdy spojrzałam na zegarek wskazywał on 19.53. Postanowiłam wejść do środka ponieważ zrobiło się trochę chłodniej.Na moje szczęście wtedy kiedy weszłam do pokoju, Mats wraz z Cathy wychodzili. Siedziałam sobie na łóżku i wtedy do mojego pokoju wbiegła Sara a za nią Łuki.:
-Przepraszam za nią.
Nic nie odpowiedziałam, siedziałam zamyślona.:
-Chcesz iść na ten ślub.
-Nie, nie chcę. To twoje zaproszenie. Będziesz bawił się dobrze.
Przytuliłam się do niego a on odwzajemnił to. I wtedy podeszła do nas Sara i zawinęła się wokół naszych nóg. Łukasz wziął Sarę i odsunęliśmy się od siebie. Oni wyszli a ja wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki. Wzięłam gorącą kąpiel i umyłam włosy. Po pół godzinnej kąpieli wyszłam z wanny trochę śpiąca. Szybko wysuszyłam włosy, założyłam pidżamę i wskoczyłam do łóżka. Zasnęłam natychmiastowo a łóżko było mega wygodne. A najlepsze było to ,że pościel była z BvB i byli na niej wszyscy zawodnicy.


________________________________________________________________________________
Dzięki za te komentarze może nie ma ich zbyt wiele ale przynajmniej wiem ,że ktoś to czyta. :)
Jeśli możecie skomentujcie, dla was to chwilka a dla mnie naprawdę to wiele znaczy ;)
Bardzo chcę podziękować stałym czytelniczką, jesteście świetne .;)

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 33`

Doszłam do domu i położyłam się na kanapie. Ciągle rozmyślałam o tym wszystkim. Byłam ciekawa co teraz robi Robert i w tej chwili zdałam sobie sprawę ,że Marco to sprawa zamknięta a Roberta kocham. Była dopiero 12 więc miałam jeszcze pół dnia do meczu.
*Godzina 18*
Zaczęłam się szykować, najpierw poszłam wziąć prysznic i umyć włosy a dopiero później wybrać ubrania. Postanowiłam ,że założę to:
Gdy byłam już ubrana wysuszyłam włosy i je wyprostowałam, nałożyłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Spojrzałam na zegarek wskazywał on 19.23 od razu wykręciłam numer do Marco i zaczęłam:
-Przyjedziesz na Camp Nou po mnie. 
- Już jadę. 
Po tych słowach rozłączyłam się i wyszłam z domu. Szłam tak szybkim tempem ,że można było zauważyć ,że biegnę. Po 15 minutach doszłam do umówionego miejsca gdzie czekał już Marco. Jechał taksówką więc troszkę mu to zajęło. Wsiadłam do auta i odjechaliśmy. Była już 20.30. Bałam się ,że nie zdążymy a tym czasem byliśmy już na parkingu stadionu Realu. Przed wyjściem taksówkarz poprosił o autograf Marco, on z uśmiechem na twarzy podpisał się, zapłacił i wysiedliśmy. Marco zaprowadził mnie do wejścia bocznego. Nie stali tam żadni ochroniarze więc mogliśmy normalnie wejść. Niestety jak się okazało było to wejście dla piłkarzy i musieliśmy iść przez tunel. Gdy przechodziliśmy drużyny były już ustawione. Swoim wzrokiem wyszukałam Roberta i doszłam do wniosku ,że nie pasuje do niego czerwony. Szeroko uśmiechnęłam się i chciałam podejść, kiedy Marco złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Dopiero gdy usiedliśmy zrozumiałam dlaczego musieliśmy opuścić tunel. Musieliśmy go opuścić ponieważ drużyny zostały wywołane na murawę. Robert grał w pierwszym składzie tak jak Goetze. Co chwilę spoglądałam na Roberta co nie uszło uwadze Marco w przerwie spytał:
-Coś nie tak?
-Nie, a skąd. Zauważyłam ,że do Mario i Roberta nie pasuje czerwony kolor.
Marco chyba domyślił się ,że nie o to chodzi więc odezwał się.:
-Paula znam cię trochę w końcu byliśmy ze sobą, widzę coś jest nie tak.
Miałam już tego dość. Marco mnie tak zdenerwował ,że już nie mogłam się opanować. Stanęłam nad nim i krzyknęłam:
-Rozumiesz byliśmy, jeszcze powinniśmy być. A ty ze spokojem to mówisz. Jesteś frajerem. Nigdy nie będzie już nas. Zrozum, co byłam tylko zabawką. No tak przecież to Ewa była twoją wybranką. Zresztą nie interesuję mnie to. Nie jesteś wart żadnej kobiety. Nawet takiej z burdelu. Życzę ci żebyś do końca życia był sam, sam jak palec bo żadna kobieta nie powinna ubolewać nad takim tchórzem.
Marco słysząc te słowa wstał i uderzył mnie. Może i przesadziłam mówiąc to ale to on mnie uderzył. Stał tak chwilę w końcu popchnęłam go i wyszłam. Wyszłam tym samym wejściem co weszliśmy, usiadłam na barierce i zobaczyłam Łukasza. Zdziwiłam się , ponieważ nie wiedziałam ,że on też tu będzie. Podszedł do mnie i spytał.:
-Wszystko okej?
-Nie, nic nie jest okej. Pokaże Marco ile tak naprawdę warta jest kobieta. Jeszcze nie wiem jak ale mu to udowodnię. 
-Spokojnie. Powiedz mi wszystko.
Nie czekałam ani chwili wiedziałam ,że mogę zaufać Łukaszowi więc powiedziałam mu wszystko on słysząc ,że Marco mnie uderzył nie chciał mu tego podarować. Jednak go namówiłam, szkoda czasu na takiego mężczyznę, w sumie to chłopczyka bo nie umie przyznać się do błędu i nie może się pogodzić z prawdą.
Łukasz darował sobie potyczki z Marco i zaproponował mi :
-Wróć ze mną do Niemiec. Mam nowe mieszkanie. Sara cię lubi, chociaż dawno cię nie widziała.
-Nie wiem Łuki nie wiem . 
-Ale ja wiem. Pokażesz Marco ile jesteś warta i znajdziesz sobie kogoś lepszego ja wcale w to nie wątpię bo jesteś piękną kobietą. Przysięgam będziesz miała swój pokój. 
Po głowie krążyły mi tylko myśli "Znajdziesz sobie kogoś lepszego" ja wiedziałam ,że chcę tylko Roberta więc dałam Marco odpowiedź.
-Wrócę z tobą do Niemiec. 
Łukasz tak się cieszył ,że myślałam ,że nie wytrzymam w końcu brakło mu energii i zamówił taksówkę ,żebyśmy mieli jak wrócić do domu. Gdy byliśmy już pod moim domem zaproponowałam Piszczusiowi nocleg u mnie. Miałam jeden wolny pokój więc czemu miałby się nie zgodzić. Weszliśmy do środka i od razu wskazałam pokój Łukasza. On od razu poszedł do siebie a ja do siebie. Gdy się położyłam natychmiastowo zasnęłam. 

____________________________________________________________________________
Przepraszam ,że nic nie dodawałam ale byłam na wyjeździe . :( 

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 32`

Wstałam rano o 8. Ubrałam się i włączyłam laptopa.


Zeszłam na dół z laptopem w ręku i postawiłam go na stole. Gdy zalogowałam się na fb zauważyłam nieodczytaną wiadomość, była ona od Marco.
"Cześć. Musimy się spotkać, chcę z tobą porozmawiać. Wiem nienawidzisz mnie ale daj mi szanse. Chociaż mnie wysłuchaj. "
Odpisałam na to.
"Spotkajmy się dzisiaj o 10 w barze obok Camp Nou."
Byłam ciekawa czego się tam dowiem więc zaczęłam się szykować. Najpierw zjadłam śniadanie a potem poszłam do łazienki. Nałożyłam lekki makijaż i zrobiłam koka. Było już kilka minut po 9 więc postanowiłam wyjść. Gdy byłam już na miejscu zobaczyłam Marco wchodzącego do środka. On zauważył mnie i dosiadł się do mnie. Przywitałam się z nim buziakiem w policzek co go zdziwiło.:
-Hej Paulina. Dziękuję ,że chciałaś się ze mną spotkać. To dla mnie wiele znaczy.
-Marco nie rób sobie tak szybko nadziej zraniłeś mnie i upokorzyłeś.
-Wiem ,że cie skrzywdziłem ale ja cię wciąż kocham. Ciągle o tobie myślę ta sytuacja z Ewą nie powinna mieć miejsca.
-Masz rację nie powinna, ale to już nic nie zmieni chcę  żebyśmy najpierw byli przyjaciółmi.
-Dla ciebie wszystko.
-Dobra no to może zmieńmy temat. Co tam u was ?
-U nas, to znaczy ?
-U Roberta, Mario i w ogóle.
-No więc tak Robert wraz z Mario grają w Bayernie. Tęsknie za nimi no ale cóż. Cieszę się ,że się rozwijają.
-A tak. Czytałam coś o tych dwóch transferach.
W myślach ciągle miałam imię Robert, Robert, Robert. Nie wiedziałam o co w tym chodziło. Przecież wydawało mi się ,że kocham Marco a tu nagle coś takiego.Nie odzywałam się przez chwilę tylko posmutniałam co zauważył Marco.:
-Ej Reusikowa co jest ?
Spojrzałam na niego z uniesioną brwią i widziałam na jego twarzy zakłopotanie.:
-Przepraszam, Głowacka.
Nie odezwałam się ani słowem. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Bardzo chciałam spotkać się z Robertem, porozmawiać z nim, przytulić go. No ale cóż takie życie nie było go tu. W końcu się otrząsnęłam  i spytałam:
-Z kim gra niedługo Bayern ?
-Hmm. Dzisiaj z Realem. Tutaj w Hiszpanii.
Na mojej twarzy znów zagościł uśmiech. Nie mogłam opisać tego jak się czułam więc spytałam o jeszcze jedno.:
-Masz bilety ?
-A tak się składa ,że mam . Nawet przy sobie i akurat dwa. Dostałem jeden od Mario a drugi od Roberta.
-A idziesz na mecz ?
-Nie wiem.
-A jakbyś szedł to mogłabym pójść z tobą ?
-Jasne.
Marco przytulił mnie a ja nie mogłam opanować swoich uczuć. Kochałam i Roberta i Marco.
W końcu nasze spotkanie dobiegło końca. Pożegnałam się z Marco buziakiem w policzek i poszłam do domu.
_____________________________________________________________________________
Taki troszkę krótszy ale przepraszam ;) 

Rozdział 31`


*Pół roku później*
Wstałam dzisiaj rano w wyśmienitym humorze. Nie musiałam iść do pracy ponieważ dzisiaj miał odbyć się mecz. (Pracowałam jako tłumacz)  Zeszłam na dół w pidżamie i zrobiłam sobie śniadanie. Przygotowałam naleśniki z nutellą i zjadłam je z apetytem. Posprzątałam w całym domu i zastanawiałam się czy pójść na dzisiejszy mecz Barcelona-Borussia. Po wszystkich przemyśleniach zdecydowałam ,że pójdę. Była godzina 14 więc miałam jeszcze czas, ponieważ mecz rozpoczynał się o 20.45.
*Godzina 18.30*
Wstałam z kanapy i poszłam wziąć prysznic. Umyłam włosy i szybko wysuszyłam je. Założyłam to
i jedyne co mi pozostało to nałożyć makijaż. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 19.15 i szybko przeszłam do rzeczy. Przed samym wyjściem przeczesałam włosy szczotką i wyszłam. Była 19.30 więc postanowiłam się przejść kawałek. Po pół godzinnym spacerku dostałam się na Camp Nou. Gdy zobaczyłam tłumy kibiców Barcelony przeraziłam się. Było ich tak dużo ,że obawiałam się czy w ogóle dostanę się do środka. Jednak za pomocą kolegi z tego samego wydziału weszliśmy bocznym wejściem i zajęliśmy miejsca. Drużyny rozgrzewały się jeszcze przed spotkaniem więc ja wstałam i podeszłam do trenera Klopp`a. Pan Jurgen od razu mnie poznał i natychmiastowo mnie przytulił.:
-Cześć Paulinko.
-Dzień dobry.
-Przyszłaś jako kibic czy ...- Trener Borussii nie dokończył bo nie wiedział jak to nazwać. Gdy zaczynałam mówić na moje nieszczęście zauważył mnie Piszczek. Podbiegł do mnie i się przywitał.:
-Pałka. Jak ja dawno cię nie widziałem.
-Cześć Łuki.
Podeszłam bliżej i się w niego wtuliłam. Staliśmy tak chwilę i zaczęłam rozmowę.:
-Przykro mi z twojego rozwodu z Ewą. Niby minęło już pół roku ,ale ja wciąż czuję jakbym to ja zawiniła. Pewnie wiesz ,że zdradziła cię z Marco i dlatego ja wyjechałam. Przepraszam ,że ci tego nie powiedziałam może z jednej strony dobrze zrobiłam ale ciągle mam wyrzuty sumienia jak byście się przez ze mnie rozstali. Naprawdę Przepraszam.
Łukasz spojrzał na mnie i odpowiedział.:
-Nie przepraszaj. Było i minęło to ona mnie zdradziła.
Chciałam coś powiedzieć ale Łukasz spytał.:
-Czujesz jeszcze coś do Marco.?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć spojrzałam na Marco i już znałam odpowiedź jednak przed powiedzeniem tego Łukaszowi zawahałam się. W końcu musiałam odpowiedzieć a moja odpowiedź brzmiała:
-Tak. Łukasz wiem ,że to głupie ale ja go ciągle kocham. Ilekroć gdy oglądałam wasze mecze płakałam z braku Marco przy mnie. Owszem pamiętam to jak mnie zdradził ale nie chcę żyć dłużej bez niego. Nie chcę żyć dłużej bez was.
Gdy to mówiłam łzy same leciały po moich policzkach.:
-Paulina usiądź z nami na ławce. Nie idź tam proszę cię. Zrób to dla nas.
-Dobra Łukasz nie będę dyskutowała i usiądę.
Tak jak powiedział Łukasz tak zrobiłam, usiadłam na ławce sztabu trenerskiego i schowałam twarz w dłoniach. Jednak nie na długo bo podszedł do mnie jeden z piłkarzy. Uniosłam głowę i zobaczyłam Marco. On uklęknął przy mnie i zaczął.:
-Nie płacz. Paula, proszę jeśli to przez ze mnie to nie warto. Jestem skończonym idiotą, nie wiem jak mogłem ci to zrobić. Paulina mam zniknąć ?
Gdy usłyszałam te ostatnie słowa poczułam jak najważniejsza osoba z mojego życia odchodzi. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Z jednej strony ciągle był miłością mojego życia a z drugiej czułam do niego lekką nienawiść przez tą zdradę. Nie odezwałam się już ani słowem. Marco był przy mnie jeszcze jakiś czas, ale później musiał wyjść do szatni. Zostałam sama na ławce z rozmazanym makijażem i przykryta kocem. Po pewnym czasie na murawę weszli piłkarze. Nie skupiałam się na meczu tylko obserwowałam Marco. Łzy spływały a ja nie mogłam nad nimi zapanować. W końcu pierwsza połowa dobiegła końca. Zeszłam z murawy i poszłam do tunelu. Oparłam się o ścianę i czekałam aż wejdzie Łukasz. Poczekałam sobie trochę ponieważ szedł ostatni. Jednak zamiast wejść do szatni on usiadł obok mnie i zaczął rozmowę.:
-Nie wiem czy ty to widzisz, ale Marco bez ciebie to nie Marco tylko jakaś tania podróbka. On przez to pół roku nie zrobił żadnego postępu. Paula musicie porozmawiać.
Gdy słyszałam to wszystko co mówił Łukasz nie wytrzymałam i krzyknęłam.:
-Kurwa Łukasz ja go wciąż kocham. Brakuje mi go. Chcę żeby było jak dawniej, ale co mi z tego. Mieszkam tu a wy w Niemczech. Przyjechaliście tylko na kilka dni.
-My przyjechaliśmy na miesiąc kochana. Macie czas wszystko odbudować. Tylko musicie dać sobie szanse. 
Na mojej twarzy zagościł uśmiech kiedy dowiedziałam się ,że mogę jeszcze wszystko naprawić. Nie czekając na nic powiedziałam Łukaszowi.:
-Powiedz Marco ,że go wciąż kocham.
Nie usłyszałam odpowiedzi ponieważ wybiegłam. Nie chciałam nic więcej wiedzieć. Czułam tylko ,że jeszcze się nam ułoży tylko oby dwoje musimy tego chcieć. Poszłam na nogach do domu. Od razu gdy weszłam poszłam do łazienki i przemyłam twarz. Przebrałam się w pidżamę i położyłam się. Długo nie mogłam zasnąć wyobrażając sobie nasze dalsze losy aż w końcu udało mi się.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Pomysł

Nie wiem czy wam się to spodoba ale chciałabym kontynuować bloga "Tylko piłka". Wciąż będzie on o Paulinie i Borussii. Już dzisiaj dodam rozdział ;) Mam nadzieję że dalej będziecie czytali moje opowiadanie. ;)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

czwartek, 18 kwietnia 2013

Epilog

Weszłam do domu i zobaczyłam przyszykowaną kolację w kuchni. Zdziwiłam się ale pomimo to poszłam do kuchni.:
-Marco, wspólny wieczór ?
Spojrzałam na mojego chłopaka zadziornym uśmiechem a on szybko odpowiedział:
-Kochanie pójdziesz do sklepu. Zapomniałem kupić procentów.
-Jasne, jasne. Pójdę do tego obok.
-Nie tylko nie do tego obok. Tam nie ma wina czerwonego.
-Dobra.
Podeszłam do Marco i ucałowałam go w policzek. Okulary zostawiłam w domu, a w torebce miałam tylko pieniądze. Miałam wziąć auto ale postanowiłam ,że się przejdę. Gdy tak szłam moje obawy zniknęły, poczułam taką jakby ulgę. Pomimo tego ,że miałam iść do sklepu z alkoholem który jest pół godziny drogi stąd weszłam do normalnego supermarketu. Wzięłam dwa czerwone wina i paczkę durex`a na wszelki wypadek. Do domu wracałam wolnym tempem, zajęło mi to około 10 minut. Gdy weszłam do domu zobaczyłam Ewę całującą Marco. Łzy zebrały mi się w oczach, a butelki wypuściłam z rąk. Stałam tak jeszcze chwilę nie wierząc własnym oczom. Ze złości wyjęłam paczkę durex`a i rzuciłam w stronę Marco. Szybko wybiegłam z domu nie patrząc w żadną stronę. Nie wiedziałam co mam zrobić biegłam przed siebie.
Po drodze znalazłam wolną ławkę usiadłam na niej rzucając torebką. Wtedy wypadło z niej wszystko, łącznie z ulotką która była z Hiszpanii. Bez żadnego namysłu wykręciłam numer i zaczęłam rozmowę.:
-Dobry wieczór. Ja w sprawie tego domu w Hiszpanii.
-Dobry wieczór. Tak, słucham.
-Chciałabym go kupić jak najszybciej. Bo mam rozumieć ,że pan jest Niemcem.
-Tak jestem, umówmy się tak. Adres pani pa, tam meble są. Mieszkanie jest nowoczesne, więc prześle mi pani pieniądze na konto. Dobrze ?
-Niech będzie. A poda mi pan numer konta bankowego.
-Tak. (nr konta bankowego)
-Dziękuję bardzo. Dobranoc.
Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź. Trochę mi ulżyło, ale wciąż czułam ból. Ciągle przed oczyma miałam pocałunek Ewy i Marco. Postanowiłam ,że powiem to Łukaszowi. Gdy wstałam i szłam w stronę ich domu przemyślałam to wszystko. Zdecydowałam jednak to ukryć. Nie chciałam niszczyć ich małżeństwa a tym bardziej narażać Sarę na takie problemy. Miałam tylko nadzieję ,że sama się kiedyś przyzna co tak naprawdę zrobiła i będzie chciała wszystko naprawić. Byłam ciekawa od kiedy to trwa, miałam tyle pytań na które nigdy nie znalazłabym odpowiedzi, ale jednak one zawsze musiały być. Pomimo moich rozmyślań ciągle szłam w stronę domu Ewy. W końcu się ocknęłam i zawróciłam. Nie śpieszyłam się , ponieważ nie wiedziałam co mogę zastać w domu. Gdy już weszłam byłam blisko domu zamówiłam taksówkę. Przeszłam przez ulice i gwałtownie otworzyłam drzwi. Nie patrzyłam na salon, tylko szybko pobiegłam na górę. Wszystko miałam spakowane tylko wystarczyło kilka rzeczy włożyć do kartonów i zejść na dół. Spakowałam wszystko w szybkim tempie i zostawiłam na łóżku kluczę od domu i od auta. Gdy zeszłam na dół z ostatnią walizką w drzwiach stanął Marco. W oczach zebrały mi się łzy gdy patrzyłam na Marco.:
-Paulina, nie rób tego proszę.
-Kurde, człowieku najpierw ty mi urządzasz scenkę, ja ci wybaczam a teraz co ?
-Porozmawiaj ze mną.
Marco złapał moje ręce i próbował spojrzeć mi w oczy jednak szybko się oderwałam.
-Powiedz mi tylko ile to trwa ?
Marco spojrzał mi w oczy a ja widziałam na jego twarzy zakłopotaną minę.:
-Marco powiesz mi ?
-Około 2 tygodni. paulina ja przepraszam.
-Gdzieś mam twoje przeprosiny.
Uderzyłam go w twarz i podeszłam do Ewy. Ona spojrzała na mnie smutny wzrokiem a ja się odezwałam.:
-Nie powiedziałam nic Łukaszowi. Nie chcę go ranić. Ale mam nadzieję ,że kiedyś sama mu to powiesz i poczujesz to samo co ja teraz. Może nie wiesz jak mnie zraniłaś ale ja nie chcę ranić Łukasza i Sary. Jestem pewna ,że on niedługo zobaczy jaką jesteś zołzą i cię zostawi.
Ewa nie miała odwagi nie powiedzieć więc odwróciłam się i zabrałam swoje rzeczy. taksówka już podjechała więc włożyłam kartony i dwie walizki. Gdy wracałam się do domu po ostatnią spojrzałam na Marco. Poczułam ból nawet nie mogłam się z nim pożegnać a przecież ciągle go kochałam. W pewnym momencie przypomniała mi się chwila gdy Marco dał mi łańcuszek i pokazał tatuaż. Wtedy właśnie złapałam za łańcuszek i zerwałam go rzuciłam w stronę Marco i powiedziałam.:
-Daj go Ewie, ona go bardziej pragnie.
Wybuchnęłam płaczem i szybko wzięłam ostatnią walizkę i wybiegłam z domu. Miałam laptopa i pieniądze na karcie. Więc pojechałam od razu na lotnisko. Gdy już tam byłam usiadłam wygodnie i zrobiłam przelew. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam pod numer sprzedawcy.:
-Tak słucham.
-Dzień dobry. Ja zrobiłam już  przelew. A ja mam pytanko. Czy mogę tam jeszcze dzisiaj być.
-Tak, tak.
-Dziękuję. A bo ja nie spytałam o kluczę.
-Kluczę w doniczce są.
-A dziękuję dobranoc.
Była za piętnaście 20 z tego co widziałam samolot do Hiszpanii odlatywał o 20.30. Postanowiłam iść na odprawę.
***
Gdy siedziałam już w samolocie przypominały mi się wszystkie chwilę. Ciągle myślałam o tym ,że to wszystko zaczęło się od tego jednego meczu Borussii Dortmund. Moje życie zmieniło się o 180° I już nigdy nie wróciło i nie wróci do normy. W końcu wylądowaliśmy, wyszłam z samolotu jako ostatnia i poszłam po swoje bagaże. Gdy wzięłam je wszystkie wyszłam przed budynek i znalazłam taksówkę. Włożyłam wszystko i wskazałam adres z ulotki. Chwila minęła zanim tam dojechaliśmy ale było warto. Dom był przecudowny. Podeszłam do doniczki wskazanej przez byłego właściciela i wzięłam kluczę. W środku także było cudownie. Jak pan powiedział tak było, nowocześnie, modnie i wszystko. W końcu poczułam się wolna i wiedziałam ,że zaczynam wszystko od nowa.
*3 miesiące później*
Zaaklimatyzowałam się tu. Jest miło, i poznałam już wiele ciekawych ludzi. Z językiem nie miałam problemów ponieważ kiedyś uczyłam się go.
Tego dnia wstałam rano. Jak to codziennie robiłam od razu poszłam po gazetę. Gdy ją wzięłam na stronie głównej był napis. " Łukasz Piszczek się rozwodzi." Wszystko mi się przypomniało. Byłam ciekawa jak to się stało. czy Ewa mu powiedziała, ale jednak to już mniej ważne bo mam swoje życie i tylko nim będę kierować. Nie żałuję ,że byłam w Niemczech, nie żałuję także związku z Marco. Pomimo złych chwili zawsze tylko wspominałam te dobre. Trochę mi go brakowało no ale cóż takie życie. Trzeba iść dalej. Kto wie może znajdę jakiegoś ładnego Hiszpana. Oby tak było.

______________________________________________________________________________
No to mamy koniec opowiadania. Może nie zakończony happy`endem ale jednak nie wiedząc czemu podoba mi się takie zakończenie. :) Chcę prowadzić następnego bloga tylko proszę odpowiadajcie na pytanie obok będę wtedy wiedziała o kim.

A tak w ogóle chcę wam podziękować. Jesteś wspaniali. Dziękuję za te wszystkie miłe komentarze, one naprawdę dawały mi siłę do pisania każdego rozdziału. Na pewno jakiś rozdział był nędzny i chcę was za to przeprosić. Dziękuję wam jeszcze raz. Nie wiem co bym bez was zrobiła.