*Tydzień później*
Przez te ostatnie dni zapoznałam się z innymi pracownikami supermarketu. Zdobyłam zaufanie szefowej a co najważniejsze zaprzyjaźniłam się z Kingą, jedną z pracowników. Codziennie rano wstawałam o 5.30 aby o 6.10 być już na przystanku. Miałam tylko pół godzinny na uczesanie się, ubranie, umalowanie i przekąszenie czegoś.
Ten dzień rozpoczął się jak każdy inny. Wstałam o 5.30 i poszłam do łazienki. Dzisiaj postanowiłam nie wiązać włosów więc je przeczesałam i nałożyłam lekki makijaż. Od rana było trochę chłodniej więc założyłam to :
Była już 5.50 więc szybko zeszłam na dół i zrobiłam sobie kanapkę. W mgnieniu oka zjadłam ją i wybiegłam z domu. Na szczęście nie było aż tak daleko do przystanku ale mogło być tak ,że autobus przyjedzie wcześniej. Nie zdążyłam usiąść nawet na ławeczce a autobus już podjechał. Gdy wsiadałam spojrzałam na zegarek, wskazywał on pięć po 6. Nigdy nie mogłam się spóźnić do pracy ponieważ to ja miałam klucze i ja otwierałam zaplecze. Trochę czasu mijało póki przejechało się pół Dortmundu ale od rana nie było korków więc do pracy dojeżdżałam w 40 minut. Przystanek znajdował się na przeciwko supermarketu więc z dojściem w kilka minut nie miałam problemu. W końcu byłam na miejscu. Szybko przeszłam przez ulice i otworzyłam sklep. Gdy weszłam zobaczyłam brudną podłogę a z racji tego ,że miałam jeszcze 10 minut włączyłam maszynę i przemyłam podłogi. Gdy skończyłam spojrzałam na zegarek wskazywał o równo 7. Szybko poszłam otworzyć drzwi i usiadłam przy kasie. Przyszli pierwsi klienci a chwilkę po nich weszli moi współpracownicy. Przepraszająco się do mnie uśmiechnęli i szybko pobiegli na zaplecze. Chwilę później zobaczyłam ich już na swoich stanowiskach. Dzisiaj miałam w planach rozładowanie towaru więc zeszłam z kasy i zajęłam się tym co do mnie należało, nie chciałam zostawać po godzinach więc zrobiłam to od razu. Zajęło mi to kilka godzin, ale skończyłam na dzisiaj przydzielone mi specjalne zadanie. Nie chciałam siedzieć bezczynnie więc zasiadłam przy kasie. Spojrzałam na zegarek, była już 13.40. Ciągle byłam w ruchu, powoli już ręce zaczęły mi cierpnąć. Kinga z drugiego końca sklepu krzyknęła.:
-Jest 14.40 kończysz ?
Obróciłam się w jej stronę i kiwnęłam głową. Wskazałam na ostatniego klienta i wróciłam do swojej pracy. Gdy uniosłam głowę moim oczom ukazał się Robert Lewandowski. On od razu mnie poznał a ja poczułam motylki w brzuchu. Nie wiedziałam czy mam się odezwać więc wykonałam swoją pracę i poszłam na zaplecze. Przejrzałam się w lusterku i wyszłam głównym wejściem, ciągle myślałam o Robercie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie właśnie on łapiąc mnie za ramię i odwracając w swoją stronę. Przez chwilę była cisza którą przerwał Lewy zapraszając mnie do kawiarni. Zgodziłam się bez wahania, chciałam spędzić z nim trochę czasu dowiedzieć się czegoś nowego a przy okazji napatrzeć się na jego śliczną buźkę. Robert wybrał najbliższą i znaną mu kawiarnie w której często bywał kiedy jechał do swoich kolegów. Podjechaliśmy tam autem ,ponieważ Robert zaparkował pod sklepem a nie chciał się później wracać. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca, nie musieliśmy długo czekać a podeszła do nas kelnerka. Zamówiłam sobie dwie rurki z bitą śmietana a do tego kakao. Robert poprosił o to samo a kelnerka szybciutko pobiegła do kuchni. Siedzieliśmy naprzeciwko i wpatrywaliśmy się w siebie, chciałam dowiedzieć się jak w gra się w Bayernie i w ogóle ale wstydziłam się zadać te wszystkie pytania. Jednak ciekawość nie dawała za wygraną i nie wytrzymałam, spytałam o to co chciałam wiedzieć.:
-Jak się gra w Bayernie ? Nie tęsknisz czasem za kolegami, za trenerem ?
-Gra tak jak się gra, wiadomo że na pewno lepiej było mi w Borussii teraz żałuję swojej decyzji ale z jednej strony chcę się rozwijać. Owszem tęsknie za Klopp`em za Łukaszem, Mario, Marco nawet pomimo tych wszystkich kłótni. Brakuje mi ich ale widujemy się dość często. Ostatnio Humi zaprosił mnie na swój ślub co prawda z osobą towarzyszącą ale i tak pójdę sam. Tak szczerze w Monachium nie ma ładnych dziewczyn. A jak są to tylko przez makijaż. Ja wolę takie naturalne, takie jak ty.
Czułam że na mojej twarzy pojawiają się rumieńce, marzyłam tylko o tym żeby iść na wesele Matsa z Robertem jednak mogłam sobie tylko pomarzyć. Robert widząc mnie zamyślona spytał.:
-A ty kiedy wróciłaś. ? Czemu nic o tym nie wiem ? gdzie mieszkasz ?
Zadawał setki pytań ale w pewnym momencie mu przerwałam.:
-Ja wróciła tydzień temu we wtorek. Nie wiesz nic o tym ponieważ wie tylko Łukasz i to u niego mieszkam.
Robert spojrzał na mnie i powiedział.:
-Aa i pewnie wszyscy się dowiedzą ,że przyjechałaś na weselu Matsa tak ? Bo idziesz z Łukaszem co nie ?
-No nie zupełnie, bo ja nie idę z Łukaszem bo on nie ma zaproszenia z osobą towarzyszącą, więc posiedzę sobie w domu, ale miałam takie plany.
-No to w takim razie wykonasz swój plan, mam pomysł.
-Hahah. Żartujesz ? Ty masz pomysł?!
-Nie żartuję tak sobie myślę ,że mogłabyś pójść ze mną o ile będziesz chciała. Bo trochę krzywdy ci wyrządziłem.
-Wiesz to był by całkiem niezły pomysł, ale nie mogę się zgodzić. Zapomnijmy o przeszłości. Liczy się teraźniejszość.
-Czemu nie możesz się zgodzić.?
Spojrzał na mnie ze swoim uśmieszkiem a ja ponownie się zarumieniłam:
-No wiesz, coś mi się wydaję ,że twoja dziewczyna nie byłaby zadowolona.
-Chyba mówiłem ,że tam nie ma ładnych i fajnych dziewczyn. Sorry ale ja nie chcę dziewczyny z tapetą na twarzy. O wiele bardziej wolałbym ciebie.
Poczułam taką jakby ulgę, Robert dał mi do zrozumienia ,że ja mu się podobam, ale chciałam to sprawdzić i udawać niedostępną tak żeby powalczył.
-Dobrze pójdę z tobą, ale pamiętaj ,że jako przyjaciółka.
Z twarzy Roberta zniknął uśmiecha w tym czasie kelnerka podała zamówione przez nas dania. Gdy chciałam ugryźć rurkę Robert nakarmił mnie swoją. Postanowiłam ,że nie pozostanę mu dłużna i zrobiłam to samo. On karmił mnie a jego. Do kakao na szczęście mieliśmy rurki więc piliśmy z jednego. Było przy tym trochę śmiechu ale opróżniliśmy dwa kubki i talerze. Gdy spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie była już 18. Zupełnie zapomniałam o tym jak wrócę do domu i ,że Łukasz może się martwić. Wyjęłam z kieszeni telefon i zobaczyłam 14 nieodebranych połączeń i kilka wiadomości. Natychmiastowy wykręciłam numer i po pierwszym sygnale usłyszałam zdenerwowanego Łukasza.:
-Gdzie ty jesteś ? Coś się stało ?
-Łukasz przepraszam cię ale jestem z kolegą w kawiarni. Zapomniałam zadzwonić nic się nie stało.
-A jak wrócisz.
-Jeszcze nie wiem. Autobus już odjechał a następny jest o 20.
Łukasz zaczął krzyczeć do słuchawki ,że nawet Robert usłyszał. Natychmiastowo wyrwał mi telefon z ręki i zaczął sobie pogaduszki. Rozmawiali około 5 minut i dopiero po ich wygłupach odzyskałam telefon. Gdy Robert mi go oddawał powiedział.:
-Zbieraj się, ja cię odwiozę księżniczko.
Wybuchłam śmiechem i sięgnęłam po pieniądze do kieszeni a przy okazji podeszła kelnerka. Już miałam podać jej pieniądze kiedy Robert zabrał moją rękę i zapłacił za naszą dwójkę. Byłam wściekła dopiero gdy wyszliśmy z kawiarni i wsiedliśmy do auta nawrzeszczałam na niego.:
-Robert ty kurde. Ja chciałam za siebie zapłacić. Nie jesteś moim ojcem, chłopakiem czy kimś tam .Tylko przyjacielem. jeszcze umiem sobie radzić.
Gdy to mówiłam próbowałam mu wepchnąć pieniądze do kieszeni jednak on zareagował.:
-Nie będziesz za siebie płaciła księżniczko od tego są faceci. Ojcem to nie jestem, chłopakiem niestety też, a przyjacielem tak więc chciałem zapłacić. Bierz te pieniądze księżniczko.
Czułam jak się rumienie już byłam pewna ,że go kocham tak miło mi się spędzało z nim czas, jednak chciałam jeszcze trochę poczekać. Nie odzywałam się nic postanowiłam ,że udam obrażoną by zobaczyć reakcje Roberta. Po kilkunastu minutach jazdy Robert położył rękę na moim udzie obrócił głowę w moją stronę i powiedział.:
-Przepraszam. Nie chciałem być nie miły, no nie obrażaj się przecież wiesz jak cię kocham.
Już nie mogłam wytrzymać uśmiechnęłam się do niego i odpowiedziałam.:
-Nie przepraszaj tylko więcej tak nie rób. Oj wiem, wiem ja ciebie też.
Po tym jak to powiedziałam dopiero nad tym pomyślałam. Ja właśnie powiedziałam prawdę oby on nie pomyślał ,że tak jest. Nastała cisza obawiałam się ,że Robert już wie co do niego czuję i pomyśli ,że jestem jakaś głupia bo on chce tylko przyjaźni, jednak ta cisza nie trwała aż tak długo bo Lewy puścił muzykę i zaczął śpiewać. Ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu więc to nagrałam. Dalsza droga zleciała nam bardzo miło, śmialiśmy się wygłupialiśmy i wspominaliśmy dawne czasy. Jednak po godzinnej jeździe staliśmy już pod domem Łukasza. Bałam się wejść sama więc poprosiłam Roberta żeby wszedł ze mną. On szedł pierwszy i jednak tak jak mi się wydawało Łukasz naskoczył na niego (ponieważ szedł pierwszy a on myślał ,że to ja.)
-Gdzie ty chodzisz ? Ja tam nie jestem twoim ojcem ale martwię się, pamiętaj ,że mieszkasz u mnie i czasem mogłabyś mi powiedzieć gdzie idziesz lub co robisz.
Mówił to wszystko na jednym wydechu dopiero gdy skończył skapnął się ,że mówił to do Roberta i wtedy wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. W ramach przeprosin podeszłam do niego i się przytuliłam mówiąc.:
-Przepraszam Łukaszku.
On mnie przytulił i nagle podszedł do nas Robert i nas objął:
-Jak wszyscy to wszyscy.
Znowu wszyscy zaczęli się śmiać a Łukasz spytał Roberta ?
-Nie zmęczony po jeździe z tą księżniczką. ?
Lewy spojrzał na mnie uśmiechnął się i powiedział:
-A wiesz trochę mnie wymęczyła.
Oby dwoje spojrzeli w moją stronę a ja udawałam obrażoną. Patrzyli tak na mnie póki z góry nie było słychać płaczu Sary, Łukasz pobiegł do niej a ja zostałam sama z Robertem. On już nie stał tylko szedł w moją stronę, przytulił mnie od tyły i szepnął:
-Dziękuję za ten dzień. Naprawdę był wspaniały. Szkoda tylko ,że nie będzie tak codziennie.
Od razu posmutniałam zrozumiałam ,że każdy kolejny dzień będzie wyglądał tak jak wczorajszy czyli praca, dom, obiad, czytanie książki, rozmyślanie, kąpiel i spanie. Nie chciałam tak kochałam Roberta i nie chciałam spędzać dni bez niego no ale cóż on mieszka w Monachium. Chociaż mam jakieś pocieszenie idziemy razem do Matsa na wesele. Pomimo ,że ciągle miałam być obrażona nie chciałam tracić czasu na takie głupoty. Po kilku minutach z góry zszedł Łukasz. Zaprosił nas do salonu i zaproponował Robertowi nocleg. Lewy od razu się zgodził tylko miał jeden warunek spać ze mną. Łukasz zaśmiał się i powiedział.:
-Oj Robercik, nigdy ci nie przejdzie. Jak paulina się zgodzi to możesz.
Nie wiedziałam o co chodzi z tym pierwszym zdaniem ale kiwnęłam głową na tak ,że Robert może spać ze mną. Siedzieliśmy tak do 1 w nocy w końcu wszyscy poczuliśmy się senni więc poszliśmy do siebie. To znaczy ja z Robertem do mnie a Łukasz do swojej sypialni. Gdy weszliśmy do mojego pokoju od razu wzięłam pidżamę i poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam zobaczyłam Roberta w bokserkach stojącego przy oknie.
-Fajne masz widoki.
-Dzięki.
Robert usiadł na łóżku a ja obok niego, chciałam mu oznajmić ,że ja o 5.30 muszę wstać.
-Lewusku, musimy iść spać, ponieważ ja muszę wstać o 5.30.
Robert spojrzał na mnie z rozszerzonymi źrenicami.
-Po ch*j tak wcześnie ?
Zaśmiałam się i odpowiedziałam:
-No wiesz nie wszyscy mają tak fajnie i chodzą na 11 lub 13 na trening. Ja chodzę do pracy do supermarketu.
Robert spojrzał na mnie i objął mnie ramieniem miłym tonem powiedział.:
-Wiesz tylko ci fajni mają takie przywileje.
Zezłościłam się troszkę i delikatnie uderzyłam go piąstką. Niestety on udał ,że go to boli i w zamian za to musiałam go pocałować w policzek. Dla mnie to była przyjemność, nie chciałam aby ta noc się kończyła ale niestety kiedyś musiała. Po krótkiej rozmowie położyliśmy się do łóżka. Odwróciłam się w stronę Roberta i przytuliłam się do niego, raczej się mu to spodobało bo nawet mnie nie odepchnął. Przypadkowo moja ręka wylądowała na torsie Roberta. Gdy chciałam ją zabrać Robert szepnął:
-Nie przeszkadza mi słońce.
Od tamtego momentu czułam już tylko motylki w brzuch, z powrotem położyłam rękę na torsie i myślałam o tym co powiedział Robert, jednak znów wyrwał mnie z moich rozmyślań.:
-Śpisz ?
-Nie jeszcze.
-Obudź mnie rano pojadę z tobą, nie będziesz tłukła się autobusem.
-Dziękuję.
Pocałowałam go w policzek i oparłam głowę na jego ramieniu. Zanim zasnęłam analizowałam dzisiejszy dzień. Stwierdziłam ,że bez Roberta będzie nudno.
______________________________________________________________________
Przepraszam ,że dopiero teraz. ;( Wczoraj jakoś nie mogłam, nie miałam weny ale za to dzisiaj z chęcią to pisałam. Może nie wyszło świetnie ale mam nadzieję ,że się spodoba. :P