Był to Marco. Zaprosiłam go do środka i powiedziałam ,żeby obejrzał z nami film. Marco usiadł na kanapie a ja poszłam do kuchni po trzecią lampkę wina. Gdy wróciłam usiadłam na kanapie i wcisnęłam play. Obejrzeliśmy może niecałe 15 minut filmu a Robert się odezwał:
-Muszę iść do toalety. Zatrzymasz.
-Idź, idź zatrzymam.
Włączyłam pauzę i położyłam się na miejscu Roberta. Szeptem powiedziałam:
-Jak mnie bolą nogi.
Marco spojrzał na mnie i powiedział:
-Będę taki dobry i zrobię ci masaż.
-Okej.
Zdjęłam skarpetki i położyłam stopy na kolanach Marco. Marco miał tak delikatne ręce ,że mnie łaskotał. Zaczęłam się śmiać a Marco gilgotał mnie po całym ciele. Gdy już usiadłam normalnie i zakończyłam naszą zabawę, usłyszałam trzask. Wiedziałam ,że to Robert. Szybko założyłam buty i wybiegłam za nim. Biegłam prosto przed siebie, nigdzie go nie widziałam. Ze zmęczenia znalazłam jakąś ławkę i usiadłam na niej. Nie wiem jak to się stało ale chwilę później obok mnie przeszedł Robert. Podbiegłam do niego i obróciłam jego twarz.:
-Czemu wyszedłeś. ?
-A co miałem na was patrzeć.?
-O co ci chodzi ? Oglądaliśmy film przecież.
-No oglądaliśmy ale wy postanowiliście zmienić plany, więc nie przeszkadzałem. Po tym co zobaczyłem domyśliłem się do czego zmierzacie.
-Nigdy nie spałam i nie będę spała z Marco. Co ty sobie kurwa myślisz ?
-Dobra. Cześć nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
Spojrzałam na niego i uderzyłam go w twarz. Nie wiem czemu to zrobiłam i żałuję. Rozpłakałam się wróciłam do domu. Marco już nie było więc poszłam wziąć prysznic i spać. Przed snem rozmyślałam sobie o wszystkim aż w końcu zasnęłam. Wstałam o 7 rano sama z siebie co mnie zdziwiło, nie mogłam już zasnąć więc postanowiłam ,że pobiegam. Przebrałam się w dres i założyłam sportowe buty. Przed wyjściem z domu poszłam do łazienki spiąć włosy i zeszłam do kuchni napić się wody. Włożyłam słuchawki w uszy i wyszłam z domu. Biegałam między drzewami i nie patrzyłam pod nogi. Myślałam o wszystkim tylko nie o bieganiu. Nie skończyło się to dobrze. Wywaliłam się o korzeń. Bolała mnie głowa więc usiadłam na pobliskiej ławce i przetarłam czoło. Zobaczyłam krew na ręce. Już wstawałam ale w tym samym momencie ktoś we mnie wbiegł. Odwróciłam się w tą stronę i zobaczyłam Roberta:
-Przepraszam.
-No dobra.
Zamknęłam oczy i chciałam żeby odszedł. Kiedy myślałam ,że go już przy mnie nie ma wstałam z ławki i zrobiłam kilka kroków. Nagle nie wiem skąd pojawił się Robert:
-Masz rozcięty łuk brwiowy chodź zawiozę cię do szpitala.
-Nie. Zostaw mnie . Jestem dużą dziewczynką i jakoś sobie poradzę.
-Chodź do tego szpitala. Mieszkam na przeciwko a kluczyki mam przy sobie więc zaniosę cię do auta.
-Zostaw mnie.-Mówiłam to coraz ciszej.
W końcu zemdlałam. Obudziłam się w szpitalu.:
-Co ja tu robię ?
-Jest pani po szyciu łuku brwiowego. Powiem pani ,że miała pani wielkie szczęście ,że pomógł panience ten mężczyzna.-wskazał na Roberta który stał za szybą. - jeszcze chwila i by się pani wykrwawiła. Niech pani mu podziękuję.
-A może pan go tu poprosić. -Pytałam cichym tonem.
Lekarz nic nie odpowiedział tylko wyszedł z sali i mówił coś do Roberta. Mogłam chodzić więc podeszłam do okna i spojrzałam na niebo. Uśmiechnęłam się szeroko i zamknęłam oczy. Jednak nie na długo ponieważ chwilkę później wszedł Robert:
-Jak się czujesz ?
-Dobrze.- Usiadłam obok na krzesełku i spojrzałam na Lewego. -Robert ja cię przepraszam za wczoraj nie wiem czemu cię uderzyłam. Tak samo wyszło. Wiem nie powinnam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. A to z Marco nic nie znaczyło rozumiesz. Marco to tylko kolega. Ja dopiero teraz po tym co się stało zrozumiałam ,że jesteś dla mnie ważny. Najważniejszy.
Robert patrzył na mnie i nic nie odpowiedział. Brakowało mi jego ciepła więc nie czekałam na jego ruch tylko wstałam ze swojego krzesła i usiadłam mu na kolanach. Wtuliłam się w jego ciało i czułam jego zapach. Po 20 minutach wszedł lekarz i powiedział ,że mogę wrócić do domu. Spojrzałam na Roberta i spytałam:
-Odwieziesz mnie ?
-Jasne. Chodźmy.
Robert złapał moją rękę i poszliśmy do samochodu. Przez całą drogę się nie odzywałam dopiero gdy weszłam do domu i zobaczyłam na zegarek krzyknęłam do Roberta:
-Ty lepiej jedź już na trening bo się spóźnisz. A jest już 10.40.
Robert po kilku minutach wszedł do kuchni i powiedział.:
-Dzisiaj nie mam treningu. To znaczy mam ale nie idę.
-Robert. Masz iść.! Nie będziesz omijał treningów przez ze mnie.
-A co jeśli przez ten czas coś ci się stanie. Co jeśli zemdlejesz. Nie kłóć się ze mną bo i tak zostanę.
Spojrzałam na Roberta i zrobiłam sztuczny uśmiech.
_____________________________________
Jak wam się podobał wczorajszy mecz. ?
Mam nadzieję ,że będzie ponad 5 kom ;)
Mecz BVB taki przeciętny . ;c Ciekawszy był RM . ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział . ;* W sumie jak chcesz , to dawaj w opowiadananiu trójkącik - Marco , Robert i ta dziewczyna . xd
Uhuhuhuhuuu !!! <3 Lovciam Twojego blogaa :*
OdpowiedzUsuńDawaj szybciutko następny . :3
~ Natka . ♥
Świetny rozdział i poprzednie również. <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńMasz świetne pomysły, talent i styl. <3
Uwielbiam Twojego bloga, jeśli ktoś pyta się mnie o jakiegoś fajnego bloga, zawsze go polecam ;***
Zyczę Ci więcej pomysłów i żeby nigdy nie zabrakło Ci weny do pisania. ;* Pozdrawiam i czekam z niecierpliowścią na kolejny! <3
Świetny i czekam na następny ! <3
OdpowiedzUsuńMega! Dodaj szybko nadtepny! :)
OdpowiedzUsuń