sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 26

*Pół roku później*
Wstałam wcześnie bo około 7, ponieważ Marco miał dziś mecz. Zeszłam na dół i zrobiłam mu śniadanie. Gdy Marco jeszcze spał, poszłam wziąć prysznic i umyłam głowę. Wysuszyłam szybko włosy i założyłam to:
Wyszłam z łazienki i poszłam od razu na dół. Gdy weszłam do kuchni spojrzałam na Marco. Widziałam na jego twarzy złość. On gdy mnie zobaczył podszedł do mnie i krzyknął:
-Zdradziłaś mnie prawda ?!
-Marco co ty gadasz. Ogarnij się. !
-Przyznaj się z Robertem, prawda ?
-O co ci chodzi ?!
-Wypieprzaj stąd. Nie chcę cię widzieć. !
-Ej ale daj mi coś powiedzieć.
-Posłuchaj mnie. ! Miałem do dzisiaj świetne kontakty z Robertem, to był mój drugi najlepszy przyjaciel. Ale ,że on się z tobą przespał. On by tego nie zrobił sam z siebie. Przyznaj sprowokowałaś go.
Po tych słowach uderzyłam Marco w twarz, wzięłam torebkę i wybiegłam z domu. Biegłam prosto przed siebie ze łzami w oczach. Byłam już zmęczona a obok siebie zobaczyłam wolną ławkę usiadłam na niej i myślałam o dzisiejszym meczu. Postanowiłam ,że pójdę nie zważając na Marco. Gdy wstawałam natknęłam się na Ewę.:
-Ej Paula co się stało.
Przytuliłam się do niej i wydusiłam z siebie:
-Nie jestem już z Marco, on twierdzi że zdradziłam go z Robertem.
-Z Robertem. Czy mu naprawdę rozum odjęło .?!
-Nie wiem, naprawdę nie wiem. Mam dosyć wszystkiego.
-Ejejejejej to gdzie ty teraz będziesz mieszkała ?
-Nie wiem. Muszę sobie coś znaleźć.
-Dobra, dobra. My mamy wolny pokój jeśli chcesz zamieszkaj z nami dopóki nie wyjaśni się ta cała sytuacja.
-Naprawdę, mogłabym ?! A może spytaj się Łukasza.
-Chodź on na pewno się zgodzi.
Poszłyśmy do domu Ewy, było chwilę przed 12, więc Łukasz jeszcze był. Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy w salonie na kanapie. Ewa zawołała  Łukasza i opowiedziała mu całą sytuację. Łukasz na moje szczęście bez wahania się zgodził. Stwierdziłam że odbiorę teraz ubrania od Marco, więc poprosiłam Ewę o auto. Gdy podjechałam pod dom mojego byłego na szczęście go nie zastałam . Otworzyłam drzwi kluczem i poczułam zapach perfum Marco. Gdy weszłam do środka przypomniały mi się wszystkie miłe chwilę. To jak mi pokazał tatuaż i wszystkie inne. W jednej chwili zdałam sobie sprawę z naszyjnika który jeszcze był na mojej szyj. Podeszłam do okna w kuchni i złapałam za wisiorek. Ciężko było mi go zdjąć w końcu łzy napłynęły mi do oczu. Nie mogłam zebrać się na odwagę ciągle trzymałam wisiorek w ręce, w pewnym momencie przypomniały mi się słowa wypowiedziane przez Marco dzisiaj rano. Gwałtownie pociągnęłam za wisiorek i wtedy łańcuszek się zerwał, schowałam go do kieszeni, a sama nie mogłam się uspokoić. Mój płacz był coraz głośniejszy ale w pewnym momencie uświadomiłam sobie ,że nie mogę płakać muszę walczyć. Pomimo moich przemyśleń i tak spakowałam wszystkie rzeczy i odjechałam. Gdy wróciłam już do Ewy pierwsze co zrobiłam spojrzałam na zegarek. Była 14.56. Postanowiłam wejść do kuchni i spytać o coś Ewę.:
-Ewcia, bo ja mam do ciebie takie pytanko. Pojedziemy na mecz ?
-Ja bym chciała a jesteś pewna ,że będziesz w stanie na niego patrzeć.
-Postaram się.
-Zaraz, zaraz. Gdzie masz łańcuszek ?
-Ewa, proszę nie teraz.
Poszłam na górę do łazienki i zaczęłam się stroić. Nie wychodziło mi to kompletnie więc postanowiłam wyprostować włosy i się nie przebierać. Gdy zeszłam na dół zwróciłam się do Ewy a ona spojrzała na mnie:
-A ty tak idziesz ?
-Tak.
-Ja poczekam leć się przebierz. Ale coś ładnego wybierz ,żeby Marco poczuł się zazdrosny.
Gdy odwróciłam się tyłem i zrobiłam krok do przodu poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Obróciłam głowę i zobaczyłam Ewę trzymającą łańcuszek:
-Powinnam była to wyrzucić. Daj zrobię to teraz.
Próbowałam wyrwać jej łańcuszek lecz mi się to nie udało.
-Zostaw to.!
Postanowiłam się nie droczyć dalej i poszłam na górę przebrać się. W końcu z szafy wyjęłam to:
Zeszłam na dół i pokazałam się Ewie.:
-No chyba śnisz. Czemu założyłaś to ? Nawet mi nie mów ,że ubrań nie masz. Przecież masz tą ładną sukienkę.
-Ewa czy ciebie powaliło. Nie będę zakładała sukienki. To jest mecz on ma się skupić na grze.
-Dobra, dobra. Tylko brakuję mi tu czegoś.
-Czego znowu ?
-Łańcuszka. Nawet jeśli zastąpiłaś go innym i tak to nic nie da. Tam ten był za ładny.
-Trudno się mówi. A co zrobiłaś z tamtym ?
-Wyrzuciłam.
-I dobrze. To co jedziemy ?
Wyszłyśmy z domu i szybko pojechałyśmy an Signal Iduna Park. Gdy wchodziłyśmy na stadion była 15.20.


__________________________________________________________________________

Ciąg dalszy jutro ;) Tylko 10 kom musi być ;)

10 komentarzy:

  1. Kocham twojego bloga <3
    Czekam na następu rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy ;)
    Cudny rozdział <3 czekam na nexta.
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś ty kobieto zrobiła ! o.O

    OdpowiedzUsuń
  4. cudownyy blog :) kurcze co temu odbija :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Czekam na następny !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny masz talent do pisania :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno świetnie piszesz
    Czekam z nie cierpliwością na kolejny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne! Uwielbiam!
    Naprawdę dobre piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  9. dodaj następny jak najszybciej bo nie wytrzymam !
    kocham to opowiadanie !
    Uzależniłam się od Twojego bloga :D

    OdpowiedzUsuń